Kto wygrał wybory

2 czerwca 2025

Obraz tytułowy: Wojciech Kossak, Bitwa pod Kircholmem, https://picryl.com/media/salaspilio-musis-1605-metais-bitwa-pod-kircholmem-wojciech-kossak-e32efd

Druga, rozstrzygająca tura wyborów prezydenckich w Polsce już za nami. Siłom unijno-globalnym nie udało się osadzić swojego kandydata na urzędzie, w odróżnieniu od Rumunii, gdzie ta operacja się udała.

Frekwencja była wysoka – 71,63%, na Karola Nawrockiego głos oddało 50,89% głosujących, na Rafała Trzaskowskiego 49,11%, tak przynajmniej twierdzi PKW. W większości dużych miast wygrał kandydat unijny, na prowincji – kandydat narodowy. Świadczy to o rozkładzie elektoratów, z czego można wyciągać ciekawe wnioski. Oddanie głosu na kandydata UE przez mieszkańców Polski wymaga dogłębnego oderwania od rzeczywistości lub złej woli. Skojarzenie tego z rozkładem elektoratów wskazuje, że duże miasta zasiedlone są przez przeważający elektorat unijny, składający się z dwóch głównych grup. Grupa pierwsza, liczniejsza to ludzie zaczadzeni medialną propagandą, odklejeni od prawdziwego życia. Grupa druga to ludzie przekupieni, zatrudnieni przez rozrośniętą do groteski administrację i osadzone w Polsce zagraniczne korporacje, kolonizujące polską ziemię i gospodarkę. Ludzie z tej drugiej grupy czerpią bezpośrednie korzyści z generalnej grabieży polskiej własności. Obie grupy żyją w wielkomiejskiej bańce, sztucznie stworzonym świecie, finansowanym przez pracę zwykłych ludzi z prowincji. Widać teraz wyraźnie, dlaczego wszystko w Polsce musi być takie drogie i skomplikowane – prowincja zwykłych ludzi musi swoim życiem i pracą sfinansować funkcjonowanie pasożytniczej armii wielkomiejskich sybarytów, tworzonej przez biurwy, aparatczyków i innych darmozjadów. O ile grupę zaczadzonych można odzyskać dla narodu w dość prosty sposób – poprzez przejęcie mainstreamowych mediów, o tyle z drugą grupą – armią pasożytów sprawa jest trudniejsza, trzeba ich bowiem oderwać od koryta i stworzyć warunki do uczciwej pracy. Ponieważ ich życie jest na co dzień lekkie, łatwe i przyjemne, będą oni bronić swojego pasożytniczego sposobu życia jak niepodległości. Tak właśnie globaliści korumpują narody, wybierając sobie grupy ludzi, kuszonych pseudoedukacją i sztucznie tworzonymi etatami pozornej gospodarki. Skorumpowana część narodu przestaje być narodem, stając się nienarodem i antynarodem, tocząc swoje życie prostytucyjne, zdradzając interes narodowy dla możliwości życia w otoczeniu światowych butików, sieciowych kawiarni i udzielających drogich kredytów globalnych banków. Zadanie odzyskania tej grupy dla narodu będzie jednym z największych wyzwań dla władzy ozdrowieńczej, odnawiającej naród i państwo.

Czytaj też:

https://wtowarzystwie.pl/jesli-wygra-trzaskowski/

https://wtowarzystwie.pl/a-jesli-nawrocki/

Polskie wybory prezydenckie’2025 były bitwą w wojnie, która toczy się o przetrwanie narodu i państwa polskiego. Bitwa ta miała dwie fazy (dwie tury) i dwa cele taktyczne. Cel pierwszy to niedopuszczenie do wygranej sił globalno-unijnych, symbolizowanych przez Rafała Trzaskowskiego. Cel drugi to niedopuszczenie do wygranej pseudopatriotycznej kamaryli, oficjalnie narodowej, lecz w istocie realizującej te same cele, co grupa globalno-unijna. Pierwszy cel udało się z pewnością osiągnąć, wróg został pobity, choć nie pokonany. Cel drugi jest trudniejszy do rozpoznania, bowiem kamaryla posługuje się dezinformacją, ukrywając swoje prawdziwe intencje. Wielu patriotów wahało się, czy zagłosować na Karola Nawrockiego, pamiętając rządy tzw. zjednoczonej prawicy i jej oddanie unijno-globalnej polityce. Przed pierwszą fazą bitwy (I tura) nie było jeszcze przesądzone, pod jakimi sztandarami kandydat patriotyczny ruszy do drugiej fazy bitwy (II tury). Wyniki pierwszej tury określiły jednak to, co będzie działo się w turze drugiej. O ile sympatie nienarodu i antynarodu ułożyły się przewidywalnie, wspierając jednoznacznie lewactwo, o tyle sympatie narodu rozłożyły się pomiędzy trzech kandydatów: Grzegorza Brauna, Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego. Żaden z nich sam nie mógł pokonać sił wroga. Pojawiło się ryzyko tego, co często działo się między ugrupowaniami prawicy: walki między sobą, zamiast walki z wrogiem ich wszystkich. Wcześniejsze bratobójcze walki pokazały, że źródła tej wzajemnej agresji są dwa: egoistyczne dążenia liderów i ich otoczenia oraz machinacje sił spoza Polski, używających służb i mediów. Istniało poważne ryzyko, że tym razem również zrealizuje się scenariusz skłócania sił patriotycznych, pisany przez wrogów Polski.

Pokonanie zjednoczonych sił antypolskich wymagało co najmniej powstrzymania się od wzajemnych walk wodzów patriotycznych. Było to trudne zadanie, głównie przez obciążenie, jakim dla Nawrockiego była pamięć patriotów o niedawnych rządach PiS. Patrioci, popierający Brauna i Mentzena obawiali się, że jeśli zagłosują na Nawrockiego, powróci polityka Wielkiej Morawy i Dudusia Gryzipiórka. Dodatkową potencjalną linią konfliktu była kontrowersja między Konfederacją Mentzena i Koroną Brauna. Istniało więc ryzyko, że zamiast stoczyć główną bitwę z wojskami pruskimi, armie patriotów stoczą trzy mniejsze potyczki między sobą: Braun z Mentzenem, Braun z Nawrockim, Nawrocki z Mentzenem. Stało się jednak inaczej. Główni wodzowie sił polskich powstrzymali się od bezpośredniego atakowania siebie nawzajem. Nowej dynamiki wyborczej walki nadała dywersja harcowników Stanowskiego, pokazując, gdzie znajdują się główne siły wroga. Marazm prawicy, związany z brakiem uznania przez obóz PiS własnych win przełamał Braun, niespodziewanie formując niezbyt liczne, ale bitne, karne i świetnie dowodzone oddziały husarii. Kolejną dywersję wśród zasobu mobilizacyjnego lewactwa przeprowadził Mentzen, wyciągając rzesze młodych wyborców z oparów lewackich mitów.

Po pierwszej fazie bitwy obie armie stały naprzeciw siebie, obmyślając taktykę głównego starcia II tury. Wojska pruskie nie miały możliwości elastycznego działania, zużywając w pierwszej fazie bitwy większość odwodów. Poza tym sposób wyszkolenia, przyjęta sztywna taktyka i zajęta pozycja taktyczna nie dawały prusakom możliwości manewru. Mogli tylko liczyć na wsparcie zagranicznych agentów, przewagę informacyjną polskojęzycznych mediów i wilcze doły podczas liczenia głosów. To bardzo duże wsparcie, jednak okazało się niewystarczające. Siły polskie zachowały manewrowość, korzystając z możliwości wojny szarpanej dzięki niezależnym mediom, niekontrolowanym przez wroga. Istotnym wsparciem sił polskich okazał się główny przeciwnik strategiczny sił pruskich, potężny sojusznik zza oceanu. Przysłał on siły ekspedycyjne, które dokonały skutecznej dywersji informacyjnej. Siły pruskie popełniły zaś szereg taktycznych błędów, kierując się nadmierną pewnością siebie i zbyt małą świadomością sytuacyjną pola walki.

Decydującą rolę w drugiej fazie bitwy odegrała jednak postawa armii Brauna i Mentzena. Przed głównym starciem, pomiędzy turami artyleria koronna Brauna skutecznie ostrzelała pozycje sił pruskich. Przygotowanie artyleryjskie spowodowało pewne straty w pruskich szeregach, jednak główny cel ostrzału był inny. Chodziło o wskazanie głównym siłom, dowodzonym przez Nawrockiego, wspieranym przez Mentzena, jaki jest strategiczny cel bitwy i jakie ładunki powodują największe straty wśród prusaków. Interwencja wojsk Brauna sprawiła, że zarówno Nawrocki, jak i Mentzen, widząc skuteczność strategii Brauna i możliwości rozbudowy jego sił w przyszłości, musieli przyjąć narzucone przez niego cele zmagań. Główne ich siły wzniosły więc chorągwie niepodległości, i pod tymi znakami stanęły do decydującej walki. Tuż przed starciem było więc widać, że polscy wodzowie nie będą walczyć ze sobą, wciąż jednak nie było pewne, czy razem ruszą na pruskie regimenty.

Pierwszy zdecydował się Mentzen, stwierdzając, że głównym wrogiem jego wojsk są siły Trzaskowskiego. Dawało to głównym siłom polskim dużą nadzieję na wspólną szarżę z wojskiem Mentzena. Decydujące znaczenie dla przebiegu głównego starcia odegrała jednak husaria Brauna. Jednoznaczna deklaracja poparcia Nawrockiego przez Brauna wlała nową nadzieję w serca polskich wojowników. Teraz już nikt nie miał wątpliwości, skoro Braun staje do walki z prusami u boku Nawrockiego, nikt nie powinien stać z boku, biernie czekając na wynik bitwy. Szarża husarii, wyprowadzona przez hetmana wielkiego koronnego Grzegorza Brauna była więc uderzeniem przełamującym, które utorowało drogę w sam środek pruskich szyków głównym siłom polskim, jak pod Kircholmem.

Bitwa była zacięta, a jej losy wahały się do ostatniej chwili. Morale prusaków zostało w decydującej chwili osłabione przez rozpaczliwą próbę odsieczy gubernatora Tuskiego, który próbował ośmieszyć wodza Nawrockiego w oczach własnych żołnierzy, a także przez niefortunną próbę egzekucji Batmana, schwytanego przez bodnarskich. To, zamiast osłabić morale wojsk polskich, tylko rozwcieczyło polskich wiarusów. Z okrzykiem bojowym „tylko nie Trzaskowski” i „uwolnić Batmana” ruszyli na skonfundowanych prusaków. Tuż po zamknięciu lokali wydawało się przez chwilę, że górą są prusy. Wznieśli wówczas okrzyki triumfalne, pewni zwycięstwa. Podobnie, jak Krzyżacy pod Grunwaldem, szykowali już wozy z kajdanami na ujętych polskich oficerów. Przedwczesny był jednak ich triumf, siły polskie wyszły na tyły prusaków i uderzyły na ich tabory. Gdy jeszcze trwało poczucie zwycięstwa w pruskich szeregach, głównemu wodzowi ich armii doniesiono o faktycznym przebiegu bitwy, po czym oddalił się on spiesznie z placu boju, zostawiając swe wojska, jak Antoniusz pod Akcjum.

Polub nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj

W chwili, gdy piszę te słowa rozmiary klęski wciąż nie są znane w pruskim sztabie. Następstwa bitwy prezydenckiej dopiero będą się ukazywać. Nie kończy ona wojny, a dopiero umożliwia prowadzenie dalszej walki. Kolejnym celem operacyjnym jest teraz zdobycie twierdzy Parlamentu, aby przejąć rząd i zacząć powolne odzyskiwanie niepodległości. Nowa sytuacja polityczna w Polsce rozwija się bardzo ciekawie. Siły lewackie nie mają już możliwości zwiększenia swoich zasobów. Wśród prawicy przełamany został marazm PO-PiS-owy, a twarda nieustępliwość Brauna rokuje nadzieję na skanalizowanie działań całej prawicy. Jeśli tak będzie, okaże się, że wszystkie polskie siły patriotyczne przyjmą tradycyjny polski program narodowy, program piastowski, program Wielkiej Polski, wprowadzony do współczesności przez Narodową Demokrację Dmowskiego. Najważniejsze teraz to nie przegrać zwycięstwa. Jeśli główni wodzowie zwycięskiej armii zaczną walczyć ze sobą, będzie to strategiczną porażką Polski. Jeśli główne siły patriotyczne, prowadzone przez Nawrockiego, powrócą do polityki Wielkiej Morawy, wybierając interes partii, zamiast interesu narodu, będzie to naszą klęską. Przestrzegam przed tym wszystkich patriotów i wszystkich wodzów zwycięskiej armii. Wybór, dokonany w niedzielę 1 czerwca, w dniu Wniebowstąpienia jest wyborem geopolitycznym, dzięki któremu Polska ma szansę na powrót stać się podmiotem globalnej polityki, a nie jej przedmiotem. Panie Braun, panie Mentzen, panie Nawrocki, nie zmarnujcie tego. Moi kochani Polacy, nie zmarnujcie swojej życiowej szansy. Potrzebujemy wszyscy programu sterowania dla narodu i państwa polskiego. Taki program już istnieje, i oferujemy go Wam, jako Poradnik świadomego narodu.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki