Zdjęcie tytułowe: uświadomienie to jeden ze skutków seksedukacji. https://www.flickr.com/photos/nouspique/4764043101/
Niniejszy cykl o edukacji seksualnej jest częścią większej publikacji, która ukaże się już niebawem pt. „Poradnik świadomego narodu”.
Jednym z najsilniejszych argumentów lewaków i stojących za nimi gnostyków zawsze były i nadal są rzekome naukowe podstawy ich twierdzeń. Korzystają tu z przyzwyczajenia ludzi cywilizacji łacińskiej, wywodzącego się jeszcze z chrześcijańskiego Średniowiecza, kiedy powstała nauka, że naukowcy, czyli osoby, poświęcające swój czas i energię działalności, nazywanej naukową dążą do obiektywnej prawdy dla obiektywnego dobra ludzkości w ogóle i każdego człowieka w szczególe. To przeświadczenie jest tak silne, że wciąż wygłoszenie zdania, ze coś jest „naukowe” paraliżuje ludzi, posługujących się zdrowym rozsądkiem, bazujących na faktach oczywistych, których nie trzeba udowadniać. Edukacja seksualna, którą większość kojarzy, i która jest przymusowo wprowadzana w krajach Zachodu korzysta ze standardów WHO, których jest praktycznym zastosowaniem. Jeśli więc chcemy poznać prawdę o naukowości tego, co rząd warszawski chce przymusowo wprowadzić do polskich szkół w 2025 r., musimy odnieść się do najważniejszego dokumentu – Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem. Dokument powstał w 2012 r. w WHO, przy współudziale UNDP (Program Narodów Zjednoczonych ds Rozwoju), BZgA (Federalne Biuro ds Edukacji Zdrowotnej w Kolonii), z poważnym wsparciem merytorycznym IPPF (International Planned Parenthood Federation – Międzynarodowa Federacja Planowanego Rodzicielstwa). Organizacje te od dawna, a właściwie od swych początków zaangażowane są w programy głębokiej zmiany ludzkości, tak, aby zahamować i kontrolować przyrost naturalny. Ocena skutków ichniej edukacji seksualnej dla jakiegokolwiek narodu musi więc uwzględnić strategiczne cele i powiązania tych organizacji, co wszelako przekracza rozmiary tej lekcji. W świetle materiału całego wykładu, są one jednymi z głównych narzędzi w ręku globalistów, ściśle wypełniających wolę gnostyków. Docelowo mają stać się ministerstwami w łonie globalnego zarządu – Światowego Mózgu.
Jakiekolwiek zaprzeczenia temu, że edukacja seksualna, wprowadzana do Polski w 2024 r. lub wprowadzona wcześniej w innych krajach Zachodu pochodzi z ONZ i jej agend mijają się z celem. Wystarczy nawet pobieżna znajomość spraw publicznych, aby zdobyć wiedzę i świadomość, jak ściśle rządy państw realizują normy instytucji ponadnarodowych, w tym WHO. Globalne morowe powietrze było najlepszym dowodem, nie mam więc zamiaru udowadniać rzeczy oczywistych. Porównanie podstawy programowej przedmiotu Edukacja zdrowotna i Standardów edukacji seksualnej WHO nie zostawia wątpliwości, że jest to ten sam projekt. Cała wizja antropologiczna, filozoficzna, psychologiczna i dalekosiężne cele nowego przedmiotu dla polskich szkół odpowiada więc analogicznym wizjom WHO i jej agend oraz globalistów.
Wbrew oficjalnym zapewnieniom, edukacja seksualna WHO nie jest neutralna światopoglądowo, przeciwnie, wyraża bardzo określony światopogląd, a raczej ideologię, będącą wiarą religijną, ukrywaną za pozorem nauki. Można wyliczyć wiele elementów składowych wierzeń, tworzących edukację seksualną, skupmy się jednak na kluczowych.
1. Antropologia
Człowiek jest tu mechanizmem biologicznym, który nie żyje w sensie metafizycznym, lecz biologicznym, czyli funkcjonuje w środowisku. Jego zachowaniami sterują dwa czynniki: impulsy ze środowiska oraz mechanizmy biologiczne, znane jako instynkty, popędy, emocje i uczucia. Człowiek nie ma tu duszy, a tylko ciało i umysł, mający ściśle biologiczną strukturę. Skoro nie istnieje duchowość, to również brak jest motywacji innych, niż fizjologiczne, zwanych potrzebami wyższego rzędu. Wszystko, co człowiekiem steruje to skomplikowana sieć reakcji na impulsy zewnętrzne i wewnętrzne poruszenia ciała, które też częściowo są odpowiedzią na impulsy, brak jest więc wolnej woli. Człowiek nie ma możliwości sam decydować, nawet, jeśli jemu się tak wydaje, bo jego decyzje zawsze są wypadkową impulsów i reakcji, układających się w złożone wzory, które globaliści nazywają algorytmami. Ten, kto pozna te algorytmy, nauczy się nimi sterować i uzyska środki do takiego sterowania, ten będzie absolutnym panem biologicznego mechanizmu, zwanego człowiekiem. Zawsze więc, gdy w dokumentach globalistów mowa jest o decydowaniu, oznacza to poddanie się człowieka zaplanowanym dla niego wzorcom, pomimo całej barokowej otoczki słownej. Nie może być mowy o jakiejkolwiek suwerennej decyzji, bo dla globalistów człowiek jest wysoko zorganizowanym zwierzęciem, wyposażonym w dużo bardziej złożony mózg, umożliwiający skomplikowane działania.
2. Relacja ze środowiskiem
Organizmy, w tym ludzie funkcjonują w środowisku, a dla jednostki częścią środowiska są inne jednostki, człowiek jest bowiem istotą społeczną. Skoro jednak człowiekiem kierują jedynie mechanizmy biologiczne, to samo dotyczy całego społeczeństwa, stąd wszechobecny darwinizm, wychylający się spod masek troski o ludzi. Te mechanizmy jako algorytmy są stałe, można je poznać, przewidywać i sterować nimi. Ten, kto je pozna, nauczy się sterować i uzyska środki do sterowania, zdobędzie władzę absolutną nad całą populacją. Sterując całą populacją, będzie mógł sterować każdą jednostką, gdyż według wiary gnostyków cały wszechświat jest jednym bytem, a każdy organizm częścią jednego życia. Jednostki nie mają własnej woli, podlegają bowiem nie tylko algorytmom osobistym, ale również społecznym. Kluczem do zdobycia władzy nad całością ludzkości jest więc zdobycie dokładnej wiedzy o funkcjonowaniu jednostki, a następnie zastosowanie jej na skalę masową.
3. Zdrowie jednostki i społeczeństwa
Tak samo, jak w przypadku wielu dobrze znanych pojęć, także znaczenia tych zostały zmienione przez gnostyków. Człowiek jest jednostką, co wyznacza jego funkcje jako części wyjętej z większej całości, jaką jest społeczeństwo, stanowiące funkcjonalną całość. Jednak o społeczeństwie możemy mówić wtedy, gdy składa się z jednostek autonomicznych, czyli z ludzi, mających swoją wolę. Społeczeństwo jest, jak źródłosłów wskazuje, częścią wspólną życia poszczególnych ludzi. Skoro ludzie nie mają woli, to ich zbiór nie jest społeczeństwem, lecz zasobem, a człowiek jest jednostką zasobu. Tak należy rozumieć znaczenia pojęć, powtarzających się we wszystkich dokumentach globalnych i unijnych: człowiek / jednostka / osoba to jednostka zasobu. Społeczeństwo / społeczność / naród / wspólnota oznacza zaś zasób jednostek. Zasób ten posiada swój potencjał użytkowy, tworzony właśnie przez jednostki. Jak możemy przeczytać w Agendzie 2030, największym zasobem planety są ludzie. Jeśli więc zrozumiemy, że ludzkość jest zasobem, to zrozumiemy też, że jest on traktowany jako zasób odnawialnych surowców naturalnych. To rodzi dwie konsekwencje:
Zdrowie jednostki nie oznacza jedynie brak choroby, takie rozumienie zdrowia byłoby istotne dla samej jednostki, ale ponieważ ona pozbawiona jest woli, jej zdrowiem musi zajmować się zbiorowy właściciel zasobu, czyli docelowo Światowy Mózg. Zdrowie jednostki polega na tym, że funkcjonuje ona sprawnie i niezakłócenie tak, aby współtworzyć zasób. Musi więc zachowywać się w sposób przewidywalny, czyli zgodny z algorytmami, oraz zgodnie z aktualną polityką, której poddany jest zasób. Dla zarządzania zdrowiem tworzy się globalny wzorzec, korzystający z wiedzy naukowej, wykraczający jednak daleko poza naukę, będący wzorcem ideologicznym, a de facto religijnym. WHO jest strukturą tworzącą globalne wzorce zdrowia, czyli normy funkcjonowania jednostek i społeczeństwa, czyli zasobu. Jest to nic innego, jak charakterystyka pożądanych zachowań ludzkiego stada z punktu widzenia jego właściciela. Obejmuje nie tylko stan zdrowia jednostki, czyli zdrowie sensu stricto. Jest to tylko jeden z wielu elementów. Znacznie ważniejsze są parametry funkcjonowania. Dla globalistów więc faktyczne zdrowie człowieka ma znaczenie podrzędne, i biorą je pod uwagę tylko z punktu widzenia użytkowego interesu właściciela zasobu. Ważniejsze jest, aby jednostka funkcjonowała zgodnie z algorytmami, może nawet być obiektywnie chora. Dlatego specjaliści edukacji seksualnej promują aktywność seksualną także wśród osób, zarażonych wirusem HIV. Obiektywny stan chorobowy globaliści usuwają za pomocą szczepień i budowy tzw. zdrowego społeczeństwa. Z ich punktu widzenia jednostka jest zdrowa tak długo, jak długo funkcjonuje właściwie, czyli zgodnie z algorytmami. Gdy jednostka nie będzie dłużej w stanie funkcjonować w ten sposób, obojętnie, czy przyczyn somatycznych, psychiczno – emocjonalnych czy społecznych, otrzyma wsparcie eutanazyjne.
Analogicznie do zdrowej jednostki należy postrzegać zdrowe społeczeństwo, czyli zasób ludzki. Jest ono traktowane jako zdrowe dopóty, dopóki funkcjonuje prawidłowo, czyli zgodnie z przewidywalnymi algorytmami i polityką, określoną dla zasobu. Algorytmy są traktowane jako stałe i niezmienne, więc zaburzeniem będzie ich zmiana, czyli zmiana nastrojów i zachowań społecznych, nieprzewidziana i niepożądana przez właścicieli. Tak samo zaburzeniem będzie niewystarczająca reakcja na impulsy, emitowane od właścicieli do zasobu. Właściciele, czyli gnostycy muszą więc mieć zdolność sterowania dynamiką społeczną, co wymaga od nich wielkich i stałych nakładów.
Stan zdrowia społecznego jest to więc sytuacja, w której gnostycy zachowują zdolność sterowania dynamiką społeczną. To wymusza dokładne sformatowanie wszystkich ludzi tak, aby ich zachowania społeczne i reakcje na bodźce były przewidywalne i pożądane. Widzimy więc, że dla globalnych zarządców człowiek musi zostać pozbawiony wolnej woli. Osiągają to poprzez procesy debilizacji, której edukacja seksualna jest jednym z najważniejszych narzędzi. Ich działania na umysłach muszą jednak mieć charakter stały, najpierw aby oszukać ludzi, a potem by utrzymać ich w oszustwie. Ten pseudozdrowotny wabik, na który łowią jednostki, rządy i społeczeństwa nazywają dobrostanem.
Dobrostan ma dwa wymiary – jednostkowy i społeczny. Jednostkowy oznacza stan zadowolenia psychofizycznego w danym momencie, i właściwy jest dla zwierząt, jako dla organizmów, nie posiadających wolnej woli. Ludzie łapią się na to, bo po pierwsze ma w sobie cząstkę „dobro”, więc instynktownie i bezrefleksyjnie przyjmują to pojęcie z dobrodziejstwem inwentarza, a po drugie – przyjęcie ofert dobrostanu jest łatwe i nie wymaga wysiłku. Ceną jest oddanie własnej sprawczości, czyli wolności w ręce dostarczycieli dobrostanu. W ten sposób gnostycy, używając Globalnego Kapitału Plemiennego kupują sobie zasób. Dobrostan społeczny oznacza homeostazę społeczną, złożoną z jednostek podległych gnostykom, żyjących w dobrostanie, który nazywamy w niniejszym Poradniku lewakowaniem – lewackim leżakowaniem połączonym z lewitacją bez kontaktu z rzeczywistością. Dopóki jednostki są posłuszne i zachowują się zgodnie z oczekiwaniami właścicieli zasobu, trwa dobrostan społeczny. Problem zaczyna się, gdy ludzie zaczynają używać rozumu i woli, wówczas gnostycy traktują to jako zakłócenie dobrostanu, czyli zdrowia społecznego. Używają narzędzi leczniczych, mających charakter szczepionek społecznych – krytyki ze strony swoich mediów, cenzury, blokady przepływów finansowych, przepisów prawnych, przymusu. Starają się eliminować jednostki, „zainfekowane” wirusem wolności. Władza gnostyków nad narodem utrzymuje się tak długo, jak długo uda się im zachować homeostazę społeczną, opartą na dobrostanie społecznym. Na dłuższą metę jest to niewykonalne z powodu rosnących kosztów i niemożności utrzymania wszystkich jednostek w lewakowaniu.
4. Cele życia
Gnostycy, dążący do pełnej własności zasobu ludzkiego usilnie starają się wyeliminować wszelkie cele życia inne, niż materialny, czyli do usunięcia z ludzkich umysłów wszelkiej transcendencji. Zdają sobie jednak sprawę z ludzkiej potrzeby celów wyższych, dlatego przejmują je i fałszują, przy czym nie wszystkie jednostki wymagają takiej operacji, dla dużej części wystarczą materialne cele życia. Do eliminacji transcendencji i podstawienia głównego celu życia osobistego służy edukacja seksualna, natomiast do sfałszowania celów wyższych oraz wyznaczenia ram stosunków społecznych służy edukacja obywatelska.
Materialny, czyli doczesny cel życia, wskazany jednostkom zasobu musi spełniać kilka cech, aby był skuteczny dla zarządzania zasobem:
Wszystkie te cechy spełnia popęd seksualny, wynikający z seksualności homo sapiens. Jest to jeden z głównych popędów człowieka, dający się sterować zdalnie, przy posiadaniu odpowiedniej wiedzy i środków. Ma on jeszcze jedną cechę pożądaną przez gnostyków – zapewnia im dyskrecję. Pomimo swojej powszechności i charakteru społecznego, łączącego dwoje ludzi ma on jednocześnie charakter intymny, ludzie niechętnie upubliczniają jego szczegóły. Ludzie, podlegający sterowaniu popędem będą to starali się utrzymywać w sekrecie. Daje to gnostykom podwójny bonus – po pierwsze mogą ukrywać swe działania, bo ludzie nie chcą mówić publicznie, co się z nimi dzieje, zdradzając się tylko przed specjalistami; po drugie mogą kontrolować i szantażować jednostki, gdyż specjaliści należą do nich.
W ramach edukacji seksualnej człowiek określany jest jako jednostka seksualna, a seksualność – jako wymiar człowieczeństwa. Oznacza to, że jako cel życia każdego człowieka zostało wskazane korzystanie z seksualności. Jednocześnie łącznik seksualny stał się głównym spoiwem społecznym. Właściwe korzystanie z seksualności, zgodne z wzorcem dobrostanu jest więc warunkiem zarówno zdrowia jednostki, jak i zdrowia społecznego. Jednostka przez całe swoje życie powinna zatem skupiać się na używaniu seksualności i nawiązywaniu relacji seksualnych. Wymaga to takiego wychowania każdego człowieka, aby chciał taki być, oraz by nie potrafił i nie mógł być inny. Dlatego edukacja seksualna jest obowiązkowa i trwa przez całe życie – od urodzenia. O śmierci edukacja seksualna nie wspomina, chociaż z innych źródeł i przykładów wiadomo, że śmierć człowieka, tak samo, jak jego życie nie może być podporządkowana ślepemu przypadkowi, ale polityce wyznaczonej zasobowi. Jednym z narzędzi praktycznych jest eutanazja.
4. Cel seksualności
Jest ona traktowana jako dobro samo w sobie i cel sam dla siebie, oraz dla realizacji celów społecznych. Celem seksualności ma przede wszystkim być przyjemność i satysfakcja, nawiązywanie różnego rodzaju relacji społecznych, opartych na seksualności, realizacja potencjału osobistego i społecznego. Seksualność traktowana jest holistycznie – jako wymiar człowieczeństwa i niezbędny warunek samorealizacji. Dobrostan osobisty i społeczny jednostki może bowiem nastąpić dopiero wtedy, gdy w pełni zostanie rozwinięty jej potencjału seksualności. Takie znaczenie seksualności wynika wprost z wierzeń religijnych, na których zbudowana jest ONZ i jej wszystkie agendy.
5. Religia edukacji seksualnej
Jej twórcy zapewniają, że ich standardy są neutralne światopoglądowo i prezentują wyłącznie wiedzę naukową. To nieprawda, edukacja seksualna, wmontowana w edukację zdrowotną zawiera treści głęboko religijne, a więc też światopoglądowe. Nie jest to oczywiście religia chrześcijańska, raczej jej przeciwieństwo – hinduistyczny tantryzm śaktyjski, ale nie w postaci czystej doktryny, ale jej mutacji. Znana jest pod nazwą Kaula, oznaczająca system wierzeń, skupionych wokół Shakti, czyli uniwersalnej mocy, uosobionej w żeńskim bóstwie, małżonce boga Siwy, zwaną też Devi. Kaula określa się też jako czarny tantryzm lub tantryzm lewej ręki. W stosunku do tantryzmu klasycznego Kaula jest czymś w rodzaju hinduskiego satanizmu. Wielu ludzi, którzy poszli drogą czarnej tantry pogrążyło się w szaleństwie, narkomanii i autodestrukcji.
Zasadniczo tantryzm polega na osiągnięciu samorealizacji, czyli realizacji wewnętrznej natury, wyzwolenia i oświecenia. Rozumiane są one jako zerwanie wszelkich przywiązań do karmy, czyli zasady przyczynowo – skutkowej, wiążącej duszę ze światem materialnym w niekończących się cyklach sansary – kołowrocie narodzin i śmierci. Nie jest to oczywiście dusza w znaczeniu chrześcijańskim, tylko umysł, jednoczący się z absolutem, kończąc swoją wędrówkę po świecie, osiągając nirvanę. Prowadzi do tego długa droga mędrca poprzez liczne wyrzeczenia, medytacje i rozwój duchowy. Wyznawcy Kaula – tantry dążą do tego celu niejako „na skróty” – poprzez odblokowanie genitalnej czakry swadhistana, co powoduje gwałtowne pobudzenie energii życiowej, czyli kundalini. Przepełnia ona cały świat i jest odpowiedzialna za kreatywność, a pobudza się ją aktywując energię seksualną, której najwyższą realizacją jest właśnie kundalini. Samorealizacja, wyzwolenie i oświecenie wymagają więc wyzwolenia nieskrępowanej seksualności, wolnej od wszelkich ograniczeń, przesądów, stereotypów. Wolność musi być pełna i całkowita, obejmuje wszystkie rodzaje aktywności seksualnej, dowolny dobór partnerów, wszystkie możliwe orientacje seksualne, wybór płci. Ograniczeniami wolności seksualnej są stereotypy, wynikające z przesądów społecznych, np. małżeństwo, wierność, czystość, prokreacja, heteroseksualność, ustalona płeć, zakaz seksu z dziećmi i kazirodztwa. Jakiekolwiek ograniczanie aktywności seksualnej jest odcięciem osób od kundalini, czyli energii wszechświata, co uniemożliwia zjednoczenie z absolutem, będące najwyższym celem jednostki. W celu uwolnienia energii seksualnej, czyli wolności uczuć, emocji i popędów ludzie muszą odrzucić wszystko, co im przeszkadza w seksualnym wyzwoleniu – pamięć przeszłości, tradycję, normy moralne i obyczajowe, zasady kultury, skrupuły, wyrzuty sumienia. Wejście na drogę wyzwolenia oznacza też odrzucenie rodziny i narodu, aby stać się częścią nowej rodziny, należącej do guru, co oznacza drogę.
Tą drogą jest zjednoczenie w ogólnoludzkiej wspólnocie, uprawiającej otwartą aktywność seksualną, oddzieloną od małżeństwa i prokreacji. Osoby, wkraczające na guru – drogę wyzwolenia od cyklów sansary, czyli płodności i narodzin przechodzą przez kolejne etapy:
Bardzo podobnie kwestie te wyglądają u gnostyków. Ich starożytne sekty wierzyły, że cały świat wypełnia energia kundalini, wszyscy ludzie stanowią jedność ze sobą i z umysłem świata, zjednoczenie odbywa się przez sakralne orgie. Czystość była tam grzechem, małżeństwo występkiem, a prokreacja – sprzeciwem wobec woli bożej.
Edukacja seksualna łączy obie perspektywy – czarnotantryczną i gnostycką na sposób hierarchiczno – kastowy. Widać bardzo wyraźnie, że struktury władzy – instytucje ponadnarodowe, urzędnicy, politycy, tzw. specjaliści, w tym autorzy i realizatorzy edukacji seksualnej sami siebie uznali za lepszych i traktują jako kastę uprzywilejowanych, natomiast ludność Europy, a przede wszystkim Polski uważają za podległą ludność służebną, czyli zasób jednostek do wykorzystywania. W terminologii hinduistycznej kasta wybrana to bramini, natomiast ludność to śudrowie. W ramach kasty braminów występuje rozwarstwienie, warstwy różnią się znaczeniem, kasta śudrów jest jednolita, wszyscy są tak samo pozbawieni realnego wpływu na rzeczywistość i zobowiązani do posług na rzecz braminów. W terminologii gnostyckiej braminom odpowiadają pneumatycy i psychotycy, śudrom – somatycy. Kasta braminów / pneumatyków uważa, że ma absolutne prawo decydowania o całym życiu i wykorzystaniu śudrów / somatyków.
Współczesny Zachód jednak jest innowacyjny w stosunku do tradycyjnych społeczeństw kastowych, ponieważ współczesna ludność, w tym ludność polska nie ma świadomości swojej przynależności kastowej. Śudrom wydaje się, że są wolni i mają prawa, i póki co jeszcze tak jest, ale są one stopniowo zawłaszczane przez braminów, na co śudrowie wyrażają zgodę wprost – poprzez świadomą akceptację, lub pośrednio – poprzez brak reakcji. Przymusowa edukacja seksualna wg Standardów WHO, czyli gnoza i czarna tantra oznacza wieli postęp w przekształcaniu narodów Zachodu w społeczność kastową. Ta zgoda ludności wynika z dwóch czynników:
Takie znaczenie seksualności wymaga, aby równie cenne i właściwe były jakiekolwiek przejawy aktywności seksualnej – masturbacja, prostytucja, seks z różnorodnymi partnerami, niezależnie od sytuacji i wieku. Praktyczna realizacja tych wskazań jest dziś bardzo widoczna – młodzi ludzie odrzucają wszelkie normy i zasady, zmieniają imiona, odrzucają czystość, skromność, heteroseksualność, płodność, płeć i tożsamość. Inni się dziwią, a to po prostu kaula – tantra, połączona z gnozą. Z tych religijno – filozoficznych zasad, a nie z nauki wynikają więc wszystkie założenia edukacji seksualnej, które bulwersują ludzi, przyzwyczajonych do chrześcijańskiego systemu wartości, np.:
6. Moralność edukacji seksualnej
Usunięta jest wszelka dotychczasowa moralność i stałe zasady zachowań, poza przyjemnością. Wprowadza się natomiast nowe zasady moralne – negocjowane między stronami relacji seksualnej. Osoby, uprawiające seks, także formalne dzieci mają ustalać między sobą własną partnerską normę seksualną i obyczajową. To samo dotyczy relacji między dziećmi i rodzicami. Rodzice mają zaakceptować poszukiwania swojej tożsamości przez własne dzieci, wspierać je i ułatwiać zdobywanie wiedzy i doświadczeń.
7. Ochrona przed zagrożeniami – wykorzystywanie, przemoc
Obrońcy edukacji seksualnej zwykle powołują się na te słowa, obecne w Standardach WHO i podstawie programowej dla Polski. Należy jednak pojmować je w szerszym kontekście. Edukacja ma nauczyć dzieci i młodzież nieskrepowanego podejmowania decyzji, oraz nawiązywania nieskrępowanych relacji seksualnych, mających dwa ograniczenia – muszą być świadome i dobrowolne, za obopólną zgodą. Nie oznacza to, że młodzież ma się czasowo powstrzymać od stosunków seksualnych, ale mają one być wolne od przemocy i wykorzystywania. Dzieci i młode osoby muszą otrzymać wyczerpującą wiedzę, gdzie mają udać się po pomoc. Oznacza to między innymi, że stosunki prostytucyjne muszą być wynagradzane. Drugi obszar przemocy ma charakter rodzinny, i należy odczytywać go w kontekście nowych standardów ochrony małoletnich. Według najnowszej psychologii jednym z głównych przypadków przemocy w rodzinie jest wywieranie presji na dzieci i młodych ludzi, również poprzez narzucanie swoich poglądów, a także ograniczanie wolności osobistej. Oznacza to, że jeśli dziecko (do ukończenia 18-go roku życia formalnie każdy jest dzieckiem) będzie chciało wyjść z domu w celu uprawiania seksu, a rodzice się temu sprzeciwią, dziecko będzie mogło wezwać na pomoc służby państwowe. To się wiąże z nową moralnością, usuwającą stałe normy kulturowe i wprowadzającą negocjowalne normy partnerskie. Dzieci mają zostać wyposażone w wyczerpującą wiedzę, dokąd mają udać się po pomoc. W świetle edukacji seksualnej, powiązanej ze standardami ochrony małoletnich główne zagrożenie przemocowe stanowią rodzice.
8. Ochrona przed zagrożeniami – pornografia i zła wiedza
Zwolennicy edukacji seksualnej twierdzą, że zabezpieczy ona dzieci i młodzież przed pornolobby i wulgarną wiedzą, otrzymywaną od rówieśników. Rzeczywiście, Standardy WHO odnoszą się do źródeł wiedzy nieformalnych. Wprowadzona jest zasada, że wszystkie dzieci i młodzi ludzie mają prawa seksualne od urodzenia, jako istoty seksualne, w tym prawo do informacji. Informacja ma objąć następujące zagadnienia:
Źródła tej wiedzy powinny być różnorodne, w tym cyfrowe i internetowe. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek ograniczaniu pornografii. Edukacja seksualna ma natomiast pomóc dzieciom i młodym ludziom radzić sobie z pornografią. To wszystko już od 9- go roku życia. Oznacza to, że nowy przedmiot nie tylko nie będzie ograniczał dostępu do pornografii, ale przeciwnie, wprowadzi w świat różnorodnej wiedzy seksualnej te dzieci, które z pornografii nie korzystają, pod pozorem informacji, jak się ustrzec pornografii.
Wiedza czerpana od rówieśników ma się wręcz zwiększyć, w ramach seksualnej edukacji rówieśniczej. Uczniowie mają się nawzajem dzielić ze sobą swoimi doświadczeniami, w tym – seksualnymi. Pokazuje nam to perspektywę, której nie rozumieją naiwni zwolennicy edukacji seksualnej, myślący, że to jest potrzebna wiedza. Edukacja seksualna jest przymusowa, nie dobrowolna, dla wszystkich – zarówno dla tych, którzy oglądają pornografię i słuchają opowieści rówieśników, jak i dla tych, którzy nie oglądają i nie słuchają. Na razie ma się zaczynać w wieku 11 lat, ale matryce standardu WHO zaczynają się od urodzenia, docelowo obejmie więc wszystkie dzieci w każdym wieku, to się nie zatrzyma. Łatwo można przewidzieć przyszły argument za obniżeniem wieku tej edukacji – badania wykażą, a „specjaliści” potwierdzą, że problemy psychiczne dzieci występują w coraz młodszym wieku, że jest coraz więcej depresji i samobójstw, że coraz młodsze osoby wchodzą w ryzykowne zachowania, obniża się wiek inicjacji seksualnej, wzrasta ilość nastoletnich ciąż i aborcji. Będzie to argument, aby „naukową” wiedzę dawać coraz młodszym dzieciom. Już dziś jest to argument agentów deprawacji i naiwnych zwolenników. Tymczasem wystarczy prosta refleksja i podstawowa wiedza historyczna, aby stwierdzić, że te niepożądane społecznie zjawiska występują właśnie tam, gdzie taka wiedza jest udostępniana młodym ludziom. W Polsce obecnie też mamy do czynienia z ogólnie dostępną edukacją seksualną wg standardów WHO, tylko nieoficjalną, to znaczy nie ma jej obowiązkowo w szkołach, natomiast jest wszędzie w mediach, dostępnych przez osobisty smartfon, poradnictwie życiowym, przykładach celebrytów i polityków, nawet w publicznych reklamach. Dzieci są obecnie wystawione na wszechobecne molestowanie seksualne, czego skutkiem są właśnie takie problemy, przed jakimi oficjalnie ma ustrzec edukacja seksualna. W Polsce tych problemów jest znacznie mniej, niż na Zachodzie. Jednym z powodów są azyle – miejsca, gdzie można się ukryć przed wszechobecnym molestowaniem. Te miejsca to rodzina, Kościół i szkoła. Tam dzieci są bezpieczne od nachalnej seksualizacji, tam dostają właściwe wzorce zachowań i wiedzę o innych aspektach życia, niż wulgarna seksualność.
Globaliści wiedzą o tym i chcą te azyle zlikwidować. Synodalny Kościół na Zachodzie staje się tęczowy, więc tam słuchając mszy uczestniczy się w seksualnej homo- i transpropagandzie. Rodzinę i szkołę chcą załatwić jednym ciosem, wprowadzając jednocześnie tzw. standardy ochrony małoletnich i edukację seksualną, wszystko przymusowe, pilnowane przez policję i sądy. Efekt będzie taki, że dzieci, które dotąd nie weszły w seksualizację, zostaną do niej zmuszone. Ci młodzi ludzie obojej płci, którzy dotąd nie oglądali pornografii, nie masturbowali się i nie wchodzili w relacje seksualne, teraz otrzymają w przymusowym pakiecie:
Wiedza ta będzie „dostępna”, co w języku globalistów znaczy, że będzie obowiązkowa dla wszystkich dzieci, i to w tym wieku, w jakim w normalnych warunkach nie interesują się tymi sprawami. Standardy WHO nie zostawiają wątpliwości, wiedzę o seksualności należy dostarczać obowiązkowo wszystkim w ramach nauki szkolnej, i to jeszcze zanim wystąpi potrzeba posiadania tej wiedzy. Wysuwany jest argument, żeby dzieci miały po to wiedzę o seksualności, zanim wejdą w seksualność, aby były przygotowane merytorycznie na problemy, jakie napotkają. Po polsku należy to rozumieć nieco inaczej: wiedza seksualna WHO jest rujnująca dla psychiki, dla związków, dla rodzin i narodów, sprzeczna z kulturą i naturą, i właśnie dlatego musi być wlana do umysłów dzieci, zanim osiągną dojrzałość płciową, aby od samego początku ich zachowania w sferze seksualnej były patologiczne.
9. Ochrona przed zagrożeniami – choroby i infekcje przenoszone droga płciową
Seks, zalecany przez WHO, a niebawem przez państwo i szkołę ma być bezpieczny, tj. wolny od przemocy i wykorzystywania (patrz wyżej), oraz bezpieczny od zagrożeń biologicznych. Mówi się o chorobach przenoszonych drogą płciową, czyli HIV / AIDS i chorobach wenerycznych, jednak w obecnej podstawie programowej dla Polski ta kwestia nie jest obowiązkowa. Jednocześnie nigdzie nie zaleca się wstrzemięźliwości seksualnej, a tylko uczy się młodzież, że sami mają prawo decydować, kiedy, z kim i jak podejmą relacje seksualne. Sprawa bezpieczeństwa stricte zdrowotnego nie jest priorytetem, wyjaśniono bowiem dokładnie, że pierwszorzędnym celem seksualności jest przyjemność, a dopiero na dalszym planie – bezpieczeństwo.
Koniec części pierwszej z sześciu. Ciąg dalszy nastąpi.
Przejście do części II: Edukacja seksualna odkryta, cz.II. Wróg u drzwi
Polub nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.