W ostatnich latach siły eurosceptyczne zaczęły większą uwagę poświęcać koncepcjom zjednoczonej Europy, które doprowadziły do powstania Unii Europejskiej. Podobnie też zaczęto przyglądać się autorom tych koncepcji, ich politycznym życiorysom oraz rzeczywistym intencjom.
Teorii na temat prawdziwych korzeni Unii Europejskiej jest wiele. Podobnie jest z narracjami. Ta najpopularniejsza w naszym kraju – dostosowana do specyfiki kulturowej tubylców – głosi, że Unia Europejska to w rzeczywistości szlachetny, wręcz idealistyczny projekt o korzeniach chrześcijańskich, za którym stali „mężowie opatrznościowi” Europy, tacy jak Robert Schuman, Alcide de Gasperi czy Konrad Adenauer, a który zrodził się w reakcji na katastrofę, jaką dla całego kontynentu była II wojna światowa.
Nawet gdybyśmy założyli, że w narracji tej jest cząsteczka prawdy, to rozjeżdża się ona w kwestii interpretacji tego, co stało się z całym projektem później. Z jednej strony siły euroentuzjastyczne przedstawiają dalszy rozwój wypadków, czyli konsekwentne zacieśnianie więzi między europejskimi państwami już nie tylko na poziomie gospodarczym, a także politycznym i kulturowym, jako „dziejową konieczność”, naturalny kierunek politycznej ewolucji współczesnego świata. Z drugiej strony siły eurorealistyczne bądź też eurosceptyczne bardzo często tkwią na stanowisku, że idea sama w sobie była słuszna, ale za sprawą „wrogiego przejęcia” przez siły skrajnie lewicowe i internacjonalistyczne, projekt zatracił swój pierwotny, rzekomo jedynie gospodarczy charakter, czego konsekwencją stało się przyjęcie strategii federalizacji, czyli przekształcenia Unii w superpaństwo.
W całej tej dominującej narracji przez lata konsekwentnie pomijano jednakże inne koncepcje, które – patrząc z perspektywy czasu – okazały się tymi, których realizację podjęto faktycznie. Dopiero w ostatnich latach, w dużej mierze za sprawą Krzysztofa Karonia, do świadomości – przynajmniej tej eurosceptycznej części polskiego społeczeństwa – przebiła się kwestia Manifestu z Ventotene, autorstwa włoskiego komunisty Altiero Spinellego.
Lektura tego bardzo krótkiego dokumentu i porównanie jego zawartości z aktualnym sposobem funkcjonowania Unii, pozwala każdemu logicznie myślącemu człowiekowi dojść do bardzo prostych konkluzji – opisana przez Spinellego wizja Europy jako komunistycznego związku socjalistycznych republik (brzmi znajomo?) jest pod wieloma względami zbieżna ze strategią, którą od pewnego czasu konsekwentnie promują i realizują wiodący eurokraci.
Jednakże zawężenie pola widzenia do samego Manifestu z Ventotene, choć wydaje się bardzo ułatwiać zrozumienie tego, co stało się z Unią na przestrzeni ostatnich dekad, nie stanowi odpowiedzi na wszystkie pytania. Jeszcze zanim Spinelli trafił do więzienia w Ventotene, gdzie oddał się kreowaniu koncepcji eurokomunistycznej, istniała już koncepcja gotowa, czekająca jedynie na odpowiednie dla jej realizacji warunki. Sam Spinelli połączył zresztą siły z tymi, którzy za tą koncepcją stali.
W 1923 roku, zaledwie 29-letni hrabia austriacki Richard von Coudenhove-Kalergi opublikował dzieło pt. Pan-Europa. Jak można się domyślić z samej nazwy, książka ta stanowiła w istocie program polityczno-gospodarczego zjednoczenia państw europejskich. Moment jej ukazania się można także uznać za symboliczny moment powstania współczesnego ruchu paneuropejskiego, który położył podwaliny pod późniejszy projekt zjednoczeniowy, dziś skrywający się pod postacią Unii Europejskiej. Aspiracje Coudenhove-Kalergiego nie miały bowiem charakteru stricte intelektualnego. Nie był on biernym myślicielem, który rzucił koncepcję w eter, licząc na to, że ktoś ją kiedyś podejmie. Równolegle z publikacją książki zainicjował on ruch nazwany Międzynarodową Unią Paneuropejską.
Oczywiście to nie Coudenhove-Kalergi był pierwszym, który pokusił się o snucie wizji europejskiego zjednoczenia. W swoich publikacjach bardzo często nawiązuje on do postaci z przeszłości, które jego zdaniem, należały do grona duchowych ojców europejskiego zjednoczenia (m.in. Napoleon, Kant, Bentham czy przede wszystkim włoski wolnomularz Giuseppe Mazzini, którego autor Pan-Europy zdaje się darzyć szczególnym szacunkiem). Postać austriackiego arystokraty jest jednak o tyle w całej historii istotna, że z jednej strony opracował on konkretny plan realizacji wizji Paneuropy, a z drugiej strony przystąpił do realnych działań, mających tę wizję urzeczywistnić.
Żeby jednak dany program przeforsować, należy wykazać zasadność jego realizacji. Tutaj Coudenhove-Kalergi opierał się przede wszystkim na argumentach dotyczących spraw bezpieczeństwa i pokoju. Jego zdaniem istniały dla Europy trzy rodzaje „śmiertelnego zagrożenia”, na które idea zjednoczeniowa miałaby stanowić jedyne panaceum. Zagrożenia te precyzował w wydanym rok później Manifeście Paneuropejskim. Po pierwsze rozdrobniona i podzielona na zwaśnione państwa narodowe Europa znajdowała się w stanie permanentnego zagrożenia wewnętrznym konfliktem zbrojnym, który doprowadziłby ją do ostatecznej katastrofy. Po drugie zwaśniona i rozbita Europa zdawała się łatwym łupem dla głównego zagrożenia militarnego i egzystencjalnego – rosnącego w siłę Związku Radzieckiego. Po trzecie – stwierdza autor – Europie groziła ruina gospodarcza i jej całkowite uzależnienie od Ameryki. Pokusił się on nawet o stwierdzenie, że „[…] w końcu zbankrutowana Europa stanie się amerykańską kolonią gospodarczą”.
Coudenhove-Kalergi wychodził więc z charakterystycznej także dla współczesnych globalistów pozycji, jakoby państwa narodowe były źródłem całego zła, gdyż skupiając się na swoich partykularnych interesach, generują zdecydowanie większe zagrożenie wybuchu wielkiego, niekontrolowanego konfliktu zbrojnego. Dzieło gospodarczo-politycznego zjednoczenia miałoby więc stanowić jedyne rozwiązanie, gdyż alternatyw autor najwidoczniej nie czuł potrzeby rozważać. Pisze on dalej w Manifeście:
Jak miała natomiast wyglądać Paneuropa z punktu widzenia geograficznego? Jak pokazuje powyższy cytat, w roku 1923 jednym z podstawowych kryteriów potencjalnej przynależności do Paneuropy była dla twórcy koncepcji przynależność do świata demokratycznego. Stąd też jej granice miałyby rozciągać się od Portugalii aż po wschodnie krańce Polski. Występowały jednak dwa zasadnicze dylematy, a odnosiły się one konkretnie do kwestii brytyjskiej oraz kwestii rosyjskiej.
Z punktu widzenia Coudenhove-Kalergiego stanem idealnym byłby taki stan, w którym w skład Paneuropy weszłyby zarówno Wielka Brytania, jak i Rosja. O ile jednakże kwestia brytyjska była w dużej mierze zależna od przyszłości jej obszarów kolonialnych, stanowiących główną przeszkodę dla udziału w projekcie paneuropejskim, o tyle kwestia rosyjska zdawała się za sprawą szalejącego wówczas w Rosji bolszewizmu zamknięta.
Po II wojnie światowej optyka musiała się siłą rzeczy zmienić. Bolszewizm ciągle pozostawał koronnym argumentem dla kontynuacji procesów zjednoczeniowych, ale z projektu paneuropejskiego na czas nieokreślony definitywnie wypadły zniewolone państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Z drugiej strony, stopniowa utrata kontroli nad poszczególnymi koloniami w przypadku Wielkiej Brytanii, dawała większe nadzieje na jej uczestnictwo w zjednoczeniowym dziele. Jak dzisiaj doskonale wiemy, późniejszy „flirt” Wielkiej Brytanii z Paneuropą faktycznie miał miejsce i trwał od 1973 do 2020 roku.
Dla Coudenhove-Kalergiego taki międzynarodowy ład, w którym było miejsce na kilkadziesiąt małych państewek narodowych w Europie był nieakceptowalny. Nie potrafił on nawet dostrzec sensu istnienia małych organizmów państwowych. Aby lepiej zrozumieć ogromną niechęć tego autora do państw narodowych, należy napisać co nieco o jego pochodzeniu.
Był on synem austro-węgierskiego arystokraty oraz japońskiej księżniczki. Od strony ojca miał także korzenie polskie. Żeby sprawy skomplikować jeszcze bardziej, formalnie był obywatelem… Francji, a ożenił się z Żydówką. Stanowi on idealny, prototypowy wręcz przykład totalnie kosmopolitycznej austriackiej arystokracji z czasów Cesarstwa Habsburgów, żywiącej szczerą niechęć i kompletne niezrozumienie dla idei narodowej. Żeby lepiej to zrozumieć wystarczy spojrzeć na multietniczny charakter Cesarstwa Habsburgów, od którego to podtrzymania zależało jego przetrwanie. Wszelkie wzmożenie tendencji nacjonalistycznych, musiało doprowadzić – i w rzeczywistości doprowadziło – do jego całkowitej implozji. Nic więc dziwnego, że dla austriackich arystokratów ery Habsburgów, wszelki nacjonalizm jawił się jako najgorsze możliwe zło, a sens istnienia małych państw narodowych był z ich perspektywy absolutną niedorzecznością.
Nie przez przypadek centrum ruchu paneuropejskiego stał się właśnie Wiedeń, a część jego wiodących postaci w fazie początkowej stanowili post-austro-węgierscy arystokraci. Dużo mówi także fakt, że następcą Coudenhove-Kalergiego na fotelu przewodniczącego Unii Paneuropejskiej po jego śmierci został sam niedoszły cesarz austro-węgierski, Otto von Habsburg (zagorzały paneuropeista i globalista). Pustkę, jaka powstała w ich duszach po upadku Cesarstwa Habsburgów, trzeba było wypełnić nową, ponadnarodową, ideą.
W przedmowie do wydania Pan-Europy z roku 1982 wspomniany wyżej Habsburg nazwał nieżyjącego już wtedy twórcę tej koncepcji „Prorokiem Europy”. Habsburg, fanatycznie zaangażowany w proces zjednoczenia Europy (był nawet przez ponad 20 lat eurodeputowanym), pisał wówczas: „Jego poglądom oraz inicjatywom zawdzięczamy w znacznej mierze postęp dokonany w ostatnich dziesiątkach lat. Dlatego udało nam się dziś znaleźć, wraz ze wspólnotą europejską, jako punkt wyjścia, w erze Europy politycznej. […] Najistotniejsze jest jednak to, by mocniej zabrać się do pracy, aby realizować cel, jaki wskazał nam w przeszłości prorok Europy”. Ze słów tych wynika dość jednoznacznie, że późniejszy projekt unijny nawet jeśli nie był na koncepcji Paneuropy bazowany w całości, to czerpał z niej garściami. A co jest tym „celem”, który wskazał według Habsburga „prorok Europy”, a do którego zjednoczona Europa powinna dążyć?
Cel ostateczny wykracza dalece poza zjednoczenie polityczne Europy. Wizja Paneuropy nie jest bowiem wizją ściśle ograniczającą się do kontynentu europejskiego. Jako że – zdaniem austro-węgierskiego kosmopolity – świat składa się z pięciu pól siły (amerykańskiego, brytyjskiego, rosyjskiego, wschodnioazjatyckiego i europejskiego), idealna sytuacja międzynarodowa powstałaby, gdyby świat ten podzielił się najpierw na kilka potężnych bloków, które zajmowałyby tereny znajdujące się w obszarze tych pól (tutaj Coudenhove proponuje podział na Panamerykę, Państwo Południa, Państwo Północy, Państwo Wschodu i Państwo Zachodu).
Ostateczny cel, na drodze do którego Paneuropa ma być tylko etapem doskonale ilustrują dwa poniższe cytaty Coudenhove-Kalergiego:
Takie rozumowanie twórcy koncepcji wskazuje na ścisły związek wszelkich idei pankontynentalnych z ideami globalistycznymi. Czy podobny cel przyświeca dziś elitom europejskim, zarządzającym Unią? Żeby to stwierdzić, musimy bliżej przyjrzeć się temu, w jaki sposób ruch paneuropejski oddziaływał na powstanie i kształt Unii, a także jacy ludzie wspierali Coudenhove-Kalergiego w rozwoju tej inicjatywy. Do tego tematu wrócimy w części II.
Czytaj dalej:
Paneuropa. Część II
Paneuropa. Część III