Parada globalnej równości

5 lipca 2022

Jest taka nowa świecka tradycja, że miesiąc czerwiec to czas równości, miłości, tolerancji i seksualnej dumy. Pochylmy się czule nad tym wspaniałym wytryskiem postępowej nowoczesności.

Tłumy wesołych, kolorowych ludzi, z dumą obnoszących atrybuty swoich preferencji, różnobarwne proporce i flagi, noszone niczym barwy państwowe, platformy taneczne z radosną muzyką. Tańce, hulanka, swawola. W roku 2022 warszawska parada dumnie szła partnersko z imprezą kijowską, która nie mogła odbyć się in situ z uwagi stan wojny na Ukrainie. Czego się jednak nie robi dla przyjaciół w potrzebie, kijowskie osoby lesbijskie, gejowskie, biseksualne, transpłciowe wraz z pozostałymi denominacjami muszą przecież mieć możliwość zamanifestowania swoich nieuporządkowanych przywiązań do nowoczesnych wartości europejskich.

To nic, że tam wojna, pociski padają, miasta i wsie w perzynę, ludzie giną, ruscy gwałcą i rabują. To nic, że tam twardzi mężowie ziemi swej bronią, wysiłkiem wielkim i krwią własną płacąc. To nic, że tam ojczyzna w potrzebie, że wysilić się trzeba pracą i walką, by życie, wolność i dobytek od inkursji ratować. Tu ważniejsze są rzeczy, tu o równość idzie i tolerancję, a przecież wiadomo, że miłość nie wyklucza.

CZYTAJ TAKŻE: Społeczeństwo wiedzy?

Ciekawe jednak, dlaczego Kyiv Pride musiał po wolność Ukrainy maszerować akurat w Warszawie. Przecież Kijów nie jest pod okupacją, któż więc broni? Przecież gdyby jakiś rosyjski pocisk upadł w paradę, zabijając i raniąc, ruch lgbt zyskałby autentycznych męczenników. Dlaczego ci tak odważnie maszerujący po swoje prawa przedstawiciele mniejszości seksualnych nie zdecydowali się na odrobinę ryzyka w imię wspólnej sprawy? A może tym Ukraińcom, którzy tam rzeczywiście ryzykują, nie bardzo w smak widok różnokolorowych dziwaków, podczas, gdy honorni ludzie w barwach maskujących chodzą?

Przy całej tej wesołej czeredzie skromnie wyglądała pikieta kilku młodych kobiet ukraińskich, trzymających transparenty z napisami: Azov, Azovstal, Mariupol. Kobiety te chciały zwrócić uwagę przechodzącego korowodu na niepewny los bohaterskich obrońców Mariupola, pozostających wciąż w rosyjskiej niewoli. Przecież im też należy się równość. Choćby taka, aby Rosjanie potraktowali ich jak jeńców wojennych, a nie jak przestępców. Jednak ten drobny zgrzyt nie zakłócił piknikowej atmosfery zabawy i ogólnej radości, a sam problem, ukazany przez zasmucone Ukrainki, nie zwrócił uwagi nikogo z wesołego orszaku.

A szedł tam nie byle kto. Sam pan prezydent miasta stołecznego. Posłanki, posłowie, politycy. Aktywiści, bojownicy praw. 46 przedstawicielstw dyplomatycznych państw i organizacji międzynarodowych wsparło paradę listownie, z czego 20 czynnie maszerowało. A przede wszystkim – najważniejsi aktorzy spektaklu, bez którego nie mógłby się odbyć.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj

Któż taki jest najważniejszym uczestnikiem parad równości? Bez czyjego wsparcia osoby lgbt miotałyby się bezradne niczym dzieci we mgle? Według danych z 2021 r. ruch lgbt jest wspierany przez 416 największych światowych koncernów, zatrudniających łącznie 18 mln pracowników, dysponujących łącznym przychodem w wysokości 6,8 biliona dolarów.

Światowi giganci bigtechu, bigdaty, bigfarmy, banki, producenci żywności, ubrań, mebli, rozrywki i wielu, wielu innych. Najbogatsi ludzie na świecie wspierają ruch, rzekomo uciskany. Po co to robią? Może również z dobroci serca, lecz pamiętać należy, że globalni megageszefciarze nie zwykli trwonić marności tego świata na przedsięwzięcia, które nie przynoszą im krociowego zysku.

Stojące samotnie z boku kobiety ukraińskie, proszące o pomoc dla swych bohaterów, znajdowały się we właściwym miejscu. Ten orszak nie walczy o wolność dla tych, którzy jej nie mają. Tam nie broni się rzeczywiście uciśnionych. Tam się wolność prawdziwą odbiera, a w to miejsce wprowadza się swawolę i anarchię. Do czasu. Wielcy gracze światowego kapitału rozniecają i gaszą ruchy wtedy, gdy mają z tego korzyść. Gdy już osiągną swoje cele, gdy rozwalą państwa i narody od środka, wtedy ci wszyscy kolorowi dziwacy nie będą już potrzebni i zostaną usunięci przez swoich wcześniejszych promotorów. Natomiast oni nie zdają sobie z tego sprawy, bo nie znają historii i nie pozyskali zdolności logicznego myślenia.

Dziś już przyzwyczailiśmy się do takich widoków na naszych ulicach. Wyobraźmy sobie jednak zdumienie ludzi sprzed trzydziestu lat na taki widok. Zapewne pomyśleliby, że to jakiś korowód przebierańców, coś na kształt żakinady lub ostatków. Jest bardzo możliwe, że za następne trzydzieści lat kolejne pokolenie będzie mocno się dziwić, że takie coś organizowano, i ludzie traktowali to poważnie.

To, co nas powinno najbardziej interesować, to nie są ci przebierańcy, ale plutokraci, którzy ich sponsorują, a szczególnie ich cele i środki, których używają. Cele te powinny zostać rozpoznane przez służby naszego państwa, następnie elity polityczne powinny określić sposób reakcji i wytyczne polityk sektorowych, które bezzwłocznie powinny być wdrażane przez agendy państwowe, społeczne i kulturalne. Taki właśnie postulat należy kierować do klasy politycznej.