Obraz tytułowy: Pocałunek Judasza https://www.flickr.com/photos/9476051@N03/albums/72157629362447267/with/6893402477
Apostoł z Kariotu nie pochodził z Galilei. Jego przydomek bywa też tłumaczony jako sicarius – członek skrajnego odłamu zelotów, lub jako iszkarja – kłamca. Jezus powierzył mu obowiązki skarbnika, co niektórzy traktują jako dowód szczególnego zaufania. Św. Jan Ewangelista zarzuca mu defraudacje. Ten z apostołów, który zdradził Chrystusa, wydał Mistrza w ręce Sanhedrynu, i zainkasował za to 30 srebrników. Potem jednak pożałował swojej decyzji i próbował zwrócić pieniądze i skłonić Sanhedryn do uwolnienia Jezusa, bez powodzenia. Zdrada działa tylko w jedną stronę, nie da się jej cofnąć. Z rozpaczy powiesił się, według tradycji – na konarze osiki, dlatego dotąd jej liście drżą przy najlżejszym podmuchu.
Czytaj też:
Reformacja papieża Franciszka, cz.II z II
Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła i co z tego wynika
Ewangelie nie wyjaśniają dokładnie, z jakiego powodu Judasz zdradził, co daje pole do różnych interpretacji, a nawet nadinterpretacji. Gnostycka Ewangelia Judasza z II wieku daje swoje, heretyckie wytłumaczenie – Iskariota został poproszony przez Jezusa, aby go zdradził, dlatego niektóre gnostyckie sekty czciły zdrajcę jako tego, bez którego nie byłoby możliwe odkupienie rodzaju ludzkiego. W tej narracji Judasz jest święty, czczony w sektach. Jezus natomiast po to poprosił Judasza o zdradę, bo chciał się już uwolnić od ciężaru powłoki cielesnej, co jest jednym z typowych przejawów gnostyckiego myślenia.
Od pewnego czasu trwają intensywne próby rehabilitacji zdrajcy. Ewangeliczną prawdę „ubogaca się”, dodając nowe wątki. Kreśli się portrety psychologiczne Judasza, pozostałych apostołów, a nawet samego Zbawiciela. Docieka się motywacji zachowań, opisanych w Ewangeliach. W ten sposób autorzy takich enuncjacji pracowicie i stopniowo starają się przekonać świat, że to, co znamy z Pisma i Tradycji w rzeczywistości, u swoich źródeł było zupełnie inne, niż się naucza, że czas na nowe odczytanie, pora wreszcie poznać prawdę, ogłosić ja światu i zmienić swoją wiarę, życie i nauczanie Kościoła, dostosowując je do na nowo przedstawionej i zrozumianej prawdy.
Według apologetów Judasza był on umiłowanym uczniem Mistrza, dlatego ten powierzył mu najbardziej odpowiedzialną funkcję – apostolskiego bankiera. Inni apostołowie wiedzieli o tym i zazdrościli Iskariocie, co z czasem przerodziło się w zawiść. Był jeszcze jeden powód tych negatywnych emocji. Judasz pochodził z innych stron, niż pozostali wybrani, co pokazuje nam wewnętrzną dynamikę napięć w gronie uczniów Jezusa w zupełnie innym świetle – szowinizm związany z pochodzeniem. Większość uczniów nigdy nie zaakceptowała w swoim gronie człowieka z innych stron, wewnętrznego imigranta. Ich nieufność wobec Obcego okazała się tak silną emocją, że przemogła nawet nakaz miłości, którego nauczał ich Mistrz.
Jezus nigdy nie przekreślił Judasza, chociaż wiedział o jego przyszłej zdradzie. Wiedział o tym od początku, jeszcze zanim Judasz dowiedział się o swoim powołaniu. Młodzieniec z Kariotu, zanim trafił do Mistrza, szukał wiary. Słyszał o Mistrzu z Nazaretu, poszedł więc z ciekawości do Galilei, i tam doznał olśnienia, ujrzał w Jezusie męża Bożego i przystał do jego uczniów. Jezus zaś od początku wiedział wszystko o Judaszu, znał jego serce i zaakceptował go takim, jaki był. Zaakceptował nawet jego zdradę. Inaczej przecież nie traktowałby Judasza jako przyjaciela. Tak się wszak Jezus zwraca do Judasza – przyjacielu, po coś przyszedł? (Mt 26,50). Skoro więc nawet w chwili jawnej zdrady Jezus zwraca się do Judasza jako do przyjaciela, skoro nie odrzucił go wcześniej, skoro przyjął go do grona swoich uczniów, oznacza to, że Jezus zaakceptował w całości Judasza, nie odrzucił go i nie ocenił. Dlaczego więc dziś wymieniamy jego imię jako synonim zdrady?
Tak głosi Kościół, a raczej jego Tradycja, bo przecież w piśmie Judasz jest Przyjacielem. Kto więc stworzył tą tradycję, tak wrogą apostołowi Judaszowi? To zawdzięczamy pozostałym jedenastu – ksenofobicznym apostołom z Galilei, niechętnym Obcemu, z zawiścią patrzącym na jego bliską relację z Mistrzem, zazdroszczącym jego pozycji. Oni to najpierw zaszczuli go tak, że poczuł się odrzucony, wierzył jednak w miłość Jezusa do niego i jego boskie posłannictwo. Postanowił więc, że będzie jedynym odważnym i poświęci się, aby doprowadzić do konfrontacji wielkiej miłości Jezusa do ludzi ze światem, wrogim miłości. Na przekór więc pozostałym, szemrającym apostołom, z cichą akceptacją Mistrza poszedł sam w mrok, jedyny odważny, nie po to, aby zdradzić, ale by ubóstwić. Jezus o tym wiedział, i gdy Judasz wrócił ze zbrojnymi, został przywitany przez Mistrza jako przyjaciel.
Cóż jednak zrobili pozostali apostołowie? Ci, co tak głośno zapewniali o swej miłości i wierności? Oni to właśnie uciekli jako pierwsi, a ten, na którym Pan zbudował swój Kościół, Piotr zwany Skałą trzykrotnie zaparł się Mistrza. Apostołowie, filary Kościoła okazali się nie lepsi od apostoła, który został wyklęty. Cóż jednak działo się dalej? Oto Judasz, przyjaciel Pana, widząc skutek swoich działań nie wiedział, co naprawdę się dzieje. Popadł w dezorientację, udał się do arcykapłanów, zwracając im pieniądze i domagając się unieważnienia umowy. Jedyny apostoł, który naprawdę chciał ratować Jezusa. Arcykapłani jednak nie wysłuchali Judasza, nie byli wrażliwi na jego prośby, cynicznie realizowali swoje plany polityczne. Judasz został sam, w ciemności rozpaczy i zwątpienia. Nie było nikogo, kto by go pocieszył. Pozostali uczniowie rozbiegli się i pochowali, wiedział zresztą, że i tak by go odrzucili, wszak robili to całe trzy lata. Samotny Judasz przeżywał istny emocjonalny rollercoaster. Nie można więc dziwić, że pod wpływem tak silnego stresu i przeżytej traumy znalazł się pod wpływem PTSD – zespołu stresu pourazowego. Człowiek wówczas ze względu swoje skrajne emocje nie do końca kontroluje swoje zachowanie.
Kogo jednak obciąża Jego śmierć? Co lub kto winien jest śmierci Apostoła? Wszak prawie wszyscy poza Janem (który zresztą wypowiada się o Judaszu najbardziej zjadliwie) zginęli śmiercią gwałtowną, męczeńską, i zostało to im poczytane za tytuł do chwały. A Judasz? Czy ktoś zastanawia się, co czuł przed śmiercią? Jak wielkie było cierpienie, które popchnęło go to tak poważnego czynu! Tradycja Kościoła snuje wokół samotnego Apostoła czarną legendę, ale czy przypadkiem on sam nie stał się ofiarą? Czyż nie został odrzucony przez pozostałych jako Obcy? Jak inaczej można opisać stosunek pozostałej jedenastki wobec Judasza, jak marginalizację, prowadzącą do dyskryminacji? Czy to, co wiemy o Judaszu, nie jest raczej narracją, stworzoną przez pozostałych apostołów po śmierci Judasza, aby jego oczernić, a wybielić siebie? Czy nie powinniśmy otworzyć się na prawdę, i pod natchnieniem Ducha poczuć te same emocje, jakie targały Samotnym Apostołem, aby zbudować z nim więź, i przyjąć go de swego serca? Czy spośród wszystkich uczniów Jezusa to właśnie On nie jest nam najbliższy? Czy to właśnie Jego Jezus nie nazwał swoim przyjacielem? A skoro tak, skoro czarna legenda, którą Kościół spowił postać Judasza jest wynikiem zawiści i doraźnych interesów pozostałych apostołów, to czy nie powinniśmy tego wreszcie odmienić? A może powinniśmy przyjrzeć się również innym twierdzeniom, jakoby od zawsze głoszonym przez Kościół? Może na prawdę było inaczej, niż nam się wydaje, i niż nam wmawiano?
Takie oto rzeczy można sobie stworzyć, i takie też są tworzone wokół postaci Judasza. Pytanie, po co pisać taka literaturę? To, co współcześnie dzieje się wokół postaci Judasza, ta usilna próba jego rehabilitacji i wykazania, że naprawdę było inaczej. Te „nowe odczytania”, z punktu widzenia faktów są literacką fikcją, wymyśloną rzeczywistością, kreowaną za pomocą słów. Giętki umysł, sprawne pióro, trochę faktów, trochę starożytnych nazw, domieszka pseudonaukowego żargonu psychologicznego, i można już tworzyć literaturę fikcji, przedstawiając te konfabulacje jako na nowo odkrytą prawdę, dotąd skrzętnie ukrywaną przez zazdrosną o wpływy hierarchię, dla swoich cynicznych celów, aby trzymać nieświadomych wiernych w niewiedzy i posłuszeństwie, a to wszystko dla celów materialnych. Sprzedaje się ludziom taką narrację, a oni to chętnie kupują, spragnieni plotek i tanich sensacji.
Dotyczy to w ogóle współczesnych, sensacyjnych odczytań Ewangelii – bardzo są poczytne, bo poruszają ludzkie pragnienie sensacji i sensacyjek, nie różnią się specjalnie od enuncjacji portali plotkarskich. Tak samo chętne rozczytywano się w fantastycznych opowieściach Dana Browna, i jest to adekwatne porównanie. Tam sprawnie spisana literatura sensacji, tu literatura pozornego faktu, obydwie będące literaturą fikcji. Wielu ludzi jednak w to wierzy, zastępując sobie prawdziwe Objawienie konfabulacjami modnych autorów. To nic nowego, takie fałszowanie faktów, dotyczących Jezusa oraz doktryny katolickiej ma miejsce od czasów Szymona Maga, czyli od początków Kościoła, i zwykle wychodzi ze strony gnostyków, usiłujących ukraść prawdę Chrystusową. Nie inaczej jest dziś – te konfabulacje współczesnych interpretatorów są współczesną gnozą, usiłującą przeciągnąć wiernych na swoją stronę i wykazać, że prawdą nie jest to, co Kościół głosi nieprzerwanie od swoich początków, ale to, co oni właśnie twierdzą w tym momencie. Największa perfidia współczesnych gnostyków polega jednak nie na tym, że kłamią i próbują ukraść prawdę, lecz na tym, że cały czas uparcie twierdzą, że są katolikami, i to konserwatywnymi. Łatwo jest stworzyć historyjkę i opowiedzieć ją ludziom, co czuli sławni ludzie tysiące lat temu, przecież i tak nikt tego nie sprawdzi, a gawiedź będzie się dziwować i zapłaci za najnowszą sensację. Gdyby tu jednak chodziło tylko o sensację i chęć kupienia zainteresowania czytelników, byłoby to zbyt proste. Tu chodzi przede wszystkim o kupienie zainteresowania sponsorów. O kimże mowa? Kto zyskuje? Następcy Judasza.
Żeby to zrozumieć, należy uzmysłowić sobie różnorodne aspekty sprawy Judasza. Ma ona wymiar i boski, i ludzki. Wymiar boski oznacza wypełnienie Pisma, czyli zapowiedzi proroków Starego Testamentu, wskazujące dokładnie, że Zbawiciel ma zostać zdradzony. Bóg jednak nie potrzebował tego dla siebie, ale dla nas, ludzi, których zbawia. W tym celu potrzebuje naszej współpracy, która polega na tym, że musimy chcieć tego zbawienia i zasłużyć na nie, używając rozumu i woli. W tym celu otrzymujemy naukę w postaci Słowa, abyśmy rozumieli i zmieniali swoje myśli i czyny, zgodnie z wolą Boga. Jedną z nauk, płynących ze Słowa jest casus Judasza, i to jest wymiar ludzki całej sprawy. Mamy się uczyć i nawracać. Czego więc uczy nas przypadek zdrady apostoła z Kariotu:
To jednak nie koniec pouczeń. Powyższe dotyczyło zdrady, czyli tego, co Judasz zrobił. Ważniejsze jednak jest to, czego nie zrobił. Gdy arcykapłani odrzucili jego skruchę i nie uwolnili Jezusa, Judasz, pełen rozpaczy i poczucia winy targnął się na własne życie. Nie jest prawdą, że pozostali apostołowie go odrzucili – on nawet nie próbował szukać u nich przebaczenia. Każdy z apostołów w jakiś sposób zdradził Jezusa, bo od niego uciekli, a Piotr nawet się trzykrotnie zaparł. Nawrócili się jednak i naprawili swoje błędy, Judasz zaś tej szansy się pozbawił, bo popełnił samobójstwo. Apostołowie wybrali drogę trudniejszą, ale prowadzącą do zbawienia – wyznania win, pokuty, przebaczenia i nowego życia do świętości. Judasz zaś, gdy pojął wagę swojego czynu wolał nie robić niczego tak trudnego, jak apostołowie, ale zakończyć swoje ziemskie cierpienia i problemy. Wybrał drogę łatwiejszą, prowadzącą jednak do potępienia. To nieprawda, że inni apostołowie go odrzucili, potępili a potem sfałszowali historię. Nieprawdą jest również, że czyn Judasza jest przez Jezusa zrozumiany i przebaczony, a sam Judasz usprawiedliwiony przez zbawczą miłość Chrystusa. Bóg kocha Judasza i daje mu szanse na nawrócenie – przed zdradą i po zdradzie, dopóki Judasz żyje. Ten jednak nie dość że zdradził, to już po zdradzie, gdy zrozumiał swój błąd nie zechciał go naprawić, ale uciekł przed konsekwencjami. Najpierw odszedł z wieczernika w mrok nocy, potem odszedł z tego świata w mrok piekła. Judasz niesie więc dwie winy – pierwszą za zdradę człowieka, wydając go zbrojnym, i drugą – za zdradę Boga, odrzucając jego miłosierdzie. Chrystus nie potępia Judasza – to Judasz potępia się sam.
Komu więc może służyć takie zakłamanie postaci Judasza i jego czynów? Zakres beneficjantów wcale nie jest taki szeroki, i bardzo łatwo ich wskazać. Oto więc kolejne kręgi judaszowców – obrońców Judasza.
1. Łowcy taniej sensacji i łatwego zarobku, biblijni paparazzi, nie cofający się przed żadną fikcją i mistyfikacją, aby tylko zyskać rozgłos i zarobek. Wąska grupka, najmniej istotna i najmniej szkodliwa.
2. Aktualni Judasze, czyli zdrajcy wszelkiego autoramentu, którzy zdradzili, zdradzają lub knują zdradę. W szczególny sposób zainteresowani są tu zdrajcy Kościoła i narodu. Judasz wszak zdradził nie tylko współwyznawców, ale również doniósł na rodaków do władz, o których wiedział, że kolaborują z okupantem. Jego zdrada ma więc charakter nie tylko religijny, nie tylko polityczny, ale też obyczajowy. Donosić na swoich do obcych, w każdej kulturze i epoce jest to czyn najbardziej haniebny. Iskariota żyjący w XX wieku doniósłby do Czeki, na Gestapo lub do UB. Można więc wskazać ze stuprocentową pewnością, że każdy człowiek, zainteresowany zdradą Kościoła, a także własnego narodu, lub innej grupy, wobec której powinien być lojalny będzie również zainteresowany rehabilitacją Judasza. Podobnie można spodziewać się, że każdy małżonek winny zdrady też będzie judaszowcem.
3. Powyższe dwa punkty są dość oczywiste. Jest jednak jeszcze jedna grupa, bardziej zakamuflowana, piekąca swoją pieczeń na ogniu, w którym palony jest rozum. To są ci, którzy chcą sami decydować, jak wygląda Boże miłosierdzie. Są to zwykle ludzie, zajmujący prominentne stanowiska w zorganizowanych strukturach Kościoła, oraz ich usłużni akolici. Oni to chcą decydować o tym, kto zostanie zbawiony, pod pozorem, że zbawieni zostali już wszyscy. Lud Boży ma się jednak dowiadywać o tym od nich, udających wysokich duchownych katolickich, którzy nie chcą poddać się woli Bożej, ale poddać Boga swej własnej woli. Powołują się zwykle na Ducha, ale nie jest to Duch Święty, jak oni wmawiają, ale duch odstępczy, kierujący umysły tych ludzi tak, aby oni sami uważali się za bogów.
Czytaj też:
Poradnik świadomych rodziców. Całość do pobrania
Nie na darmo tradycyjnie Judasza uważa się za synonim zdrady, tak bowiem jest w istocie, i nie zmienią tego żadne „nowe odczytania”. Bywają oczywiście również jakieś inne motywacje, lecz możemy z całą pewnością założyć, że tam, gdzie są judaszowcy, tam pleni się zdrada. Tam, gdzie ktoś usprawiedliwia zdrajcę i robi z niego ofiarę, tam zdrada albo już jest, albo niebawem się dokona, a na pewno już jest knuta. Występowanie judaszowców może więc służyć za sprawny detektor postaw, które zawsze towarzyszą zdradzie. Poza tym, że zdradzają i wydają swoich, są również interesariuszami piekła. Każda wspólnota, czy to jest Kościół, czy naród musi zawsze strzec się zdrady, i zawczasu eliminować zdrajców ze swoich szeregów.
Polub nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.