Obraz tytułowy: Jan Amos Komeński, znany też jako Comenius. Pedagog, filozof, biskup sekty Braci Czeskich, różokrzyżowiec, spiskowiec, orędownik rozbioru Polski, praojciec państwa globalnego i Unii Europejskiej. https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Herborn_-_Comenius.jpg
Wydarzenia wokół wojny ukraińskiej obfitują w fałszywe narracje, brzmiące mniej więcej tak: Rosja odziedziczyła cele ZSRR, czyli imperium zła, które dąży do władzy nad światem, dlatego Putin zaatakował demokratyczną Ukrainę, aby ją pochłonąć, by następnie rzucić się na państwa bałtyckie, Polskę i resztę Europy. Rosji sekundują Chiny, które mają te same cele, co Rosja – podbić wolny świat. Na szczęście zjednoczył się on wokół swoich demokratycznych wartości i przeciwstawił się nadchodzącej tyranii, prowadzony przez USA i Unię Europejską. „Kolektywny Zachód” szybko zmobilizował siły demokracji i ofiarnie wsparł Ukrainę w jej dążeniach niepodległościowo – demokratycznych, wysyłając broń, wyposażenie, pieniądze i zapewnienie o dozgonnym wsparciu w walce ze wspólnym wrogiem demokracji – imperialną Rosją. Każdy więc mieszkaniec Zachodu musi zrozumieć, że ma moralny obowiązek wspierać Ukrainę i walczyć z Rosją i Chinami. Dlatego rządy państw Zachodu na podstawie demokratycznego mandatu swoich społeczeństw jednoczą wspólne wysiłki w walce dobra ze złem. Brzmi to pięknie, jak każda bajka. Fikcją jest tu wszystko, ani bowiem komunistyczne Chiny nie były wymysłem Chińczyków, ani ZSRR pomysłem Rosjan, ani państwo ukraińskie i jego cele nie zostały ustanowione przez Ukraińców, ani Unia Europejska nie pochodzi od Europejczyków, ani nawet USA jako globalny hegemon nie jest pomysłem amerykańskim.
Czytaj też:
Wschód, i czego o nim nie wiecie
Aby to zrozumieć, należy pogrążyć się w zawiłościach historii, na co nie starcza miejsca w tym artykule, ograniczę się więc do generalnych wniosków. Zdalnym sprawcą większości wydarzeń ostatnich 500 lat jest głęboko zakamuflowana grupa ludzi o rodowodzie znacznie starczym, sięgającym zapewne początków cywilizacji. Dziedziczą oni długofalowe cele pokoleniowo, przekazując wraz z wiedzą sieć relacji, kontaktów i gromadzony kapitał finansowy. Największym jednak ich bogactwem jest wiedza, jak sterować ludźmi i rządami poprzez ich słabości i namiętności. Obecny generalny plan powstał na początku XVII wieku, ogólny scenariusz w II połowie XIX wieku, a szczegółowy plan na początku XX wieku. O ludziach tych nie wolno mówić ani ich nazywać z uwagi na powszechną cenzurę. Trzeba ich jednak jakoś nazwać, proponuje więc skupić się na ich głównym narzędziu, którym z mistrzostwem posługują się od wieków, a które paraliżuje umysły i wolę przeciwników – na wiedzy. Po grecku wiedza to gnosis, i rzeczywiście w tradycji myśli ludzkiej istnieje potężny prąd gnozy – wiedzy tajemnej dla wybranych, przekazywanej w sekrecie tym, którzy przeszli wtajemniczenie. Gnoza ma dwa cele – samozbawienie za życia tych, którzy dostąpili oświecenia, czyli iluminacji, oraz przejęcie absolutnej władzy nad profanami, niedopuszczonymi do sekretów gnozy. Proponuję więc używanie eufemizmu pn. gnostycy. Nie wyjaśnia on w pełni tożsamości grupy, ale pozwala na rozpoznawanie jej działań poprzez wieki.
Mamy więc projekt ujednolicenia całej ludzkiej wiedzy i zaprowadzenia jednego porządku światowego, zawarty w twórczości Jana Amosa Komeńskiego, pedagoga, filozofa i spiskowca, dzięki któremu na świecie miało zapanować powszechne szczęście. Projekt ten zakładał usunięcie wszystkich przeszkód na drodze do tego celu, w szczególności katolicyzmu i państw narodowych. Jednym z bytów, które należało usunąć była Polska, co zaowocowało Potopem Szwedzkim i Traktatem w Radnot, czyli próbą rozbioru Polski, w którym pośredniczył Komeński. Mamy też zagadkowy list, datowany na 1871 r., napisany przez Alberta Pike’a do Giuseppe Mazziniego. List zapowiadał dwie wojny światowe, które zniweczą pozycję światową Europy i zdemolują państwa narodowe, oraz trzecią wojnę, która wybuchnie na Bliskim Wschodzie. W konsekwencji działań militarnych i kryzysów humanitarnych ma dojść do globalnego wyczerpania sił i energii, wyzwolenia ateizmu i nihilizmu, upadku tradycyjnych religii, ogólnej beznadziei i bezsiły ludzkości. Zdezorientowana i pozbawiona przywództwa ludzkość ma sama poprosić o ustanowienie globalnego porządku, jednej światowej religii i centralnego zarządzania. Mamy też twórczość H.G.Wellsa z I połowy XX wieku. Autor ten ściśle był związany z kręgami anglosaskiej władzy i ezoterycznymi towarzystwami, zarządzanymi wtedy już niepodzielnie przez gnostyków. Wells wprost powołuje się na projekt Komeńskiego i przedstawia jego aktualizację. W tej myśli państwa narodowe wciąż wszczynają konflikty, a dysponują coraz większą mocą niszczącą. Jedyną drogą uniknięcia globalnej zagłady jest ustanowienie jednej światowej republiki i jednego zarządu wiedzy, polityki i całej ludzkiej działalności – Światowego Mózgu.
Wells opisał drogę to tego celu – zjednoczenie w jedno czterech głównych obszarów świata – USA, Rosji, Chin i Europy. Trzy pierwsze są podobne – duże obszary kontynentalne, bez granic wewnętrznych, zarządzane przez jedną władzę, o w miarę jednolitej tożsamości ludności. Nazwane zostały „zbiornikami losu”, w których nowe idee mogą się swobodnie rozszerzać na całym obszarze. Europa nie spełniała tego warunku, będąc podzielona na państwa narodowe. Należy więc zjednoczyć Europę politycznie i etnicznie, aby doprowadzić ją do standardu „zbiornika losu”. Każdy taki obszar należy dogłębnie zreorganizować według tych samych zasad. Mają zniknąć tradycje narodowe i suwerenność narodowych państw, ma zostać wykorzeniona tradycyjna kultura i religia, tradycyjne sposoby życia mają zostać zastąpione ogólnym działaniem dla światowego postępu, mają wyłonić się nowe, technokratyczne władze, realizujące projekt państwa światowego. Wszystkie „zbiorniki losu” rękami nowych władz mają całkowicie przebudować tradycyjne społeczeństwa i zmusić ludzi do realizacji nowych celów życiowych, którym zarządzać ma zdalnie Światowy Mózg.
Wynika z tego, że polityka USA jako globalnego hegemona, Rosji sowieckiej, Chin komunistycznych, Unii Europejskiej były z góry założoną realizacją szerokiego planu światowego państwa. Projekt ten odziedziczył nie tylko plan główny, ale też pośrednie, między innymi likwidację niepodległej Polski. Wiedząc o tym możemy zrozumieć rozbiory, politykę brytyjską, pchającą Polskę do kolejnych wojen, pakt Ribbentrop – Mołotow, rolę państwa ukraińskiego. Oprócz celów europejskich, każdy z tych projektów zakłada likwidację polskiego państwa i narodu.
Coś jednak poszło nie tak. Najpierw około 2008 r. z globalnego projektu zaczęły wyłamywać się Chiny, idąc konsekwentnie swoją drogą. Jednocześnie pojawiła się obawa, że Rosja Putina też się wycofa, czemu próbowano zaradzić „resetem” prezydenta Obamy. Najgorsze przyszło jednak wraz z pierwszą kadencją Donalda Trumpa, gdy okazało się, że USA też mają potencjał do oderwania się od globalnego projektu. „Zbiorniki losu” zaczęły się wymykać, dążąc do polityki suwerennego państwa, aby uniknąć likwidacji swojej własnej odrębności narodowej i państwowej. To, co się działo w polityce globalnej do 2016 r. staje się więc proste i czytelne. To natomiast, co dzieje się od 2017 r. do teraz jest póki co hipotezą, którą będą potwierdzać lub obalać nadchodzące wydarzenia.
Zarys koncepcji geostrategicznej – Polska Mostem i Strażnicą Eurazji:
https://wtowarzystwie.pl/polska-mostem-i-straznica-eurazji/
Gnostycy, zaskoczeni trwałością przywiązania ludzi do narodów i własnych państw musieli improwizować, w czym nie są najlepsi, wolą bowiem dobrze przygotowane długofalowe plany. Uruchomili pandemię, nowy oręż w swoim arsenale, aby za jednym razem pozbyć się Trumpa i utrzymać w projekcie globalnym USA, Europę i inne państwa. W ten sposób jednak odkryli siebie, swoje plany i swoją moc, czym uruchomili znienawidzone przez siebie tendencje deglobalizacyjne. Aby propagandowo przykryć pandemiczny fall-start i odwrócić uwagę od swoich knowań, a także by powstrzymać emancypację Rosji, uruchomili swoje narzędzie w tej części świata – państwo ukraińskie, godząc się na wielkie zniszczenia i straty, ponoszone przez Ukraińców. Przy okazji ta sytuacja dała im możliwości działania na kierunku likwidacji Polski. To jednak uruchomiło całe domino, nad którym przestali panować. Narzędzia, które wypracowali w celu obalania rządów, likwidacji państw i przesuwania narodów, obróciło się teraz przeciwko swoim twórcom. Najważniejszą kostką jest druga kadencja Trumpa i wyjście USA z globalnego projektu. Obecnie to państwo działa aktywnie w celach przeciwnych – budowy pozycji imperium amerykańskiego. Globalnym rywalem USA nadal są Chiny, ale jest to rywalizacja przede wszystkim handlowa, zakładająca jakąś formę porozumienia. Głównym zaś wrogiem imperium amerykańskiego pozostaje projekt globalny, ograniczony do Kanady, Europy i Australii. Można mniemać, że najbliższe działania USA obliczone będą na uderzenie w UE jako centrum projektu globalnego, na wyciągnięcie Rosji z bliskiego sojuszu z Chinami, na ograniczenie wpływów BRICS. Zostawiają teraz Unię Europejską z wojną, która obecnie stała się jednym z głównych narzędzi, aby trzymać narody Europy w unijnym uścisku. Europa nie poradzi sobie sama z prowadzeniem wojny, dalsze więc jej trwanie naraża UE na potężne koszty i wewnętrzną destabilizację. Jednocześnie jej zakończenie, niezależnie od szczegółów, będzie poza unijną kontrolą. Równocześnie większość liczących się państw unijnych stała się niestabilna wewnętrzne, co z pewnością USA będą wykorzystywały do rozbijania spoistości UE. Po wycofaniu się Ameryki z unijnego projektu, czegokolwiek nie zrobiłaby europejska kamaryla, będzie stopniowo tracić kontrolę nad własnym terytorium. My zaś jesteśmy jak zwykle w centrum procesów, i potrzebujemy solidnej wiedzy, nie gnozy, aby wysterować się na niepodległość. Obecnie najważniejszym polskim dylematem jest nie dać się wciągnąć do konfliktu ukraińskiego. Następnym problemem będzie odnaleźć się w rozpadających się strukturach europejskich, a jeszcze następnym – odbudować relacje polityczne i handlowe na linii Białoruś – Rosja – Chiny. Póki co, środowiska polityczne Polski są zszokowane i zdezorientowane. Trudno się spodziewać, aby ludzie, prowadzący politykę polską od 35 lat tak, że którzy doprowadzili polską refleksję do konceptu ukropolin, byli w stanie stworzyć samodzielnie jakiekolwiek strategie. Będą raczej płynęli z nurtem, oscylując między dwoma prądami – amerykańsko – imperialnym i unijno – globalnym. Dlatego tak ważne jest, aby poza głównymi ośrodkami decyzyjnymi zaistniały też niezależne ośrodki refleksji strategicznej, co też niniejszym staramy się czynić.
Czytaj też:
Upadek Zachodu a sprawa polska
Polub nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.