Rewolucja jako kontra

22 marca 2023

Zaakceptować czy sprzeciwić się? A jeśli tak, to jak? Pytania wcale nowe, lecz dziś szczególnie zyskują na aktualności, a i pytających, zdaje się, przyrasta. Postaram się odpowiedzieć na te dylematy.

Tekst niniejszy jest celowym nawiązaniem i rozwinięciem artykułu:

Rewolucja czy kontrrewolucja

Proszę więc wpierw przeczytać tamten tekst i wrócić po tej lekturze.

Tematem więc jest kontrrewolucja. Zgadzając się z zasadniczymi wątkami, poszerzam i rozwijam myśl kontrrewolucyjną. Jak wskazuje sama konstrukcja pojęcia, oznacza ono aktywny sprzeciw i przeciwdziałanie w stosunku do rewolucji. Zanim więc zajmę się, co znaczy: „kontr”, skupię się na samej rewolucji. Jest to zasadnicza praca, pranie wstępne. Wielu bowiem, jak dostrzegam, wiele mówi, lecz nie bardzo wiedzą o czym. Trzeba więc uznać trzy główne pojęcia: globalizm, komunizm, antykultura. Z nich wynikają pozostałe.

GLOBALIZM I GLOBALIŚCI

Są to ludzie, będący faktycznymi aktorami rewolucji. Jest to grupa międzynarodowych kapitalistów o globalnym zasięgu swych interesów. Niewiele pewnego możemy o nich powiedzieć, nie znamy bowiem szczegółowych ról i ustaleń. Musimy więc polegać na wiedzy historycznej i per analogiam transponować ją na współczesność. Wynika z tego, że globalną rewolucyjną grupę inicjatywną stanowią ludzie z kilkunastu rodzin bankierskich, o przeważającym pochodzeniu korzenno – anglosaskim, których główną siedzibą są Stany Zjednoczone i Londyn. Źródłem ich władzy jest zarządzanie kreacją, emisją, przepływem i wymianą pieniądza. Większość opinii publicznej nie ma świadomości, jak długo już trwają ich zmagania ze światem i ludzkością. Moja obecna wiedza pozwala na wskazanie tego momentu, w którym zwykli bankierzy stali się globalistami, i jest to początek XIX w. Ludzie ci przekazują sobie majątki, struktury władzy, wpływy i wiedzę z pokolenia na pokolenie. W globalistycznych rodach panuje wewnętrzny konserwatyzm obyczajowy, wyraźna struktura patriarchalna, wewnętrzna solidarność oraz współpraca między rodami. Jest to modus vivendi et operandi dokładnie przeciwny do tego, który aplikują wszystkim innym ludziom. Dzięki temu dokonali tak wielkiej kumulacji majątków, władzy i wpływów. Dzięki temu tak skutecznie ingerują w rozwój ludzkości.

Globaliści zbudowali wokół siebie złożone wielopiętrowe struktury, służące wielu celom. Jedne mają zwiększyć ich władzę nad ludźmi i państwami, jednocześnie ukrywając właściwych sprawców. Tu należą organizacje ponadnarodowe, międzynarodowe i eksperckie, np. Unia Europejska, ONZ, OECD, Bank Światowy, MFW, Grupa Bilderberg, Klub Rzymski, Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Davos, i wiele innych. Inne stanowią wyodrębnione jednostki gospodarcze, służące optymalnemu zarządzaniu produktami. Są nimi narzędzia cybernetyczne, medyczne i wojskowe. Służą kilku celom – zarabianiu pieniędzy, uzależnianiu ludzi i państw oraz powiększaniu władzy. Mają też skupiać uwagę na sobie i swych właścicielach, jednocześnie odwracając uwagę od bankierów. Do nich należą korporacje, określane jako bigtech i bigfarma.

Władza globalistów rozciąga się w następujących obszarach:

Ponadto globaliści osadzili swoich ludzi w wielu rządach, nie wyłączając polskiego. Ludzie ci albo są świadomymi agentami celowymi, albo nieświadomymi agentami wpływu, działającymi z własnych przekonań, które jednak zostały zaszczepione w ich umysłach. Wielu polityków i urzędników w rządach państw suwerennych realizuje politykę globalistów na skutek korupcji państwowej i szantażu instytucjonalnego. Rzecz w tym, że każda siła, która rządzi państwem musi liczyć się z jednej strony z globalnym systemem finansowym, z drugiej – z polityką organizacji ponadnarodowych i międzynarodowych, a z trzeciej – z własną opinią publiczną. Wszystkie te dziedziny są zarządzane przez globalistów – albo wprost, albo pośrednio, przez sieć zależności.

czytaj też: mędrcy z Davos

Udało im się też w dużej mierze zneutralizować wpływ kultury i sztuki. Dzięki swym wpływom sprawili, że ludzie en masse nie interesują się sztuką wysoką ani materialnym dorobkiem ludzkości sprzed epoki globalistów. Rolę medium kulturotwórczego przejęła kultura masowa, rozpowszechniana przez systemy rozrywki oraz Internet, co w całości do nich należy. Poprzez swój sponsoring i organizacje pozarządowe przejęli wpływy w ośrodkach kultury, galeriach sztuki i teatrach, zajmujących się sztuką współczesną. Dzięki temu promują artystów, realizujących korzystny dla nich program. W dużej mierze wystarczyło tu promowanie artystycznych miernot.

KOMUNIZM I KAPITALIZM

Globaliści są największymi kapitalistami, a jednocześnie największymi komunistami. Konflikt jest pozorny, kapitalizm, czyli własność kapitału i środków produkcji ma być dla nich, a dla wszystkich pozostałych komunizm, czyli brak własności i zaspokajanie wszelkich potrzeb za pośrednictwem własności globalistów. Jest to najwyższy poziom uzależnienia z jednej, a władzy z drugiej strony. Dla swych dalekosiężnych celów posługują się wszelkimi ideami i ideologiami, które im pasują. Z istniejących systemów filozoficznych wybierają te elementy, które chcą. Prowokują i modelują kształtowanie się prądów umysłowych. Szczególną abominację mają do marksizmu, ale to pojęcie nie wyczerpuje wszystkiego. Równie chętnie czerpią z postmodernizmu, który w większości jest ich dziełem, a także z heglizmu, kantyzmu, niczeanizmu. Wszelkie systemy i prądy, z których korzystają traktują czysto użytkowo. Ich ideologie często popadają w logiczne sprzeczności, co im nie przeszkadza, byle ludzie to kupili. Przejęli dużą część świata myśli, nie dzięki poziomowi intelektualnemu, lecz inwestowanym pieniądzom. Służą im wszelkie ideologie lewicowe, feministyczne, genderowe, klimatyczne, zwierzęce, planetowe, transhumanistyczne, posthumanistyczne. Wszystko wskazuje na to, że ta grupa bogaczy jest odpowiedzialna za większość konfliktów zbrojnych na świecie od początku XX w. W szczególności rewolucja bolszewicka była przez nich wspierana i wykorzystana. Dziś wydaje się, że ZSRR był zaledwie testem systemów, praktycznym prototypem NWO. Marksistowski komunizm nie był ich ostatnim słowem, w ramach postmodernizmu pojawiło się mnóstwo prądów myślowych, bazujących na absurdzie, które niszczą społeczeństwa i naukę od środka. Jaskrawe przykłady to krytyczna teoria rasy, queer theory i ableizm. Jedyną przyczyną ich istnienia są pieniądze globalistów i ich użyteczność w dziele destrukcji pojęć, nauki, prawdy, wspólnot. Tą samą funkcję spełnia modernizm i neomodernizm w Kościele Katolickim. Są to prądy myślowe dokładnie sprzeczne z doktryną i tradycją katolicką, lecz bardzo wspierane przez tych duchownych, którzy są w Kościele nie z powodu wiary, lecz kariery i pieniędzy.

czytaj też: magowie z czarodziejskiej góry

Używane przez globalistów prądy myślowe wprowadzają pozorny chaos i utrudniają rozpoznanie właściwych wierzeń tych ludzi. Dogłębna wiedza pozwala dostrzec, iż wszystko, co oni robią ma swoje głębokie podłoże religijne. Sięga ono głębokiej starożytności i łatwo daje się tam zidentyfikować następujące wpływy: manicheizm, orfizm, pitagoreizm, platonizm, prometeizm, satanizm.

Zapanowanie nad światem myśli ma dwa powody. Pierwszy, eschatologiczny jest pierwotnym, powodem działania pana, któremu oni służą. W zamian za swoje oddanie otrzymują majątki, władzę, i wpływy, których pożądają. Oni chcą rządzić światem ziemskim i być tu jak bogowie, natomiast szatan chce rządzić światem duchowym, więc potrzebuje jak najwięcej dusz potępionych. Do tego potrzebuje na ziemi ludzi sobie posłusznych, za co też im odpłaca.

KULTURA I ANTYKULTURA

Kultura jest kategorią niematerialną i oznacza zespół wierzeń, przekonań, norm zachowania, wzorców postępowania danej społeczności. Kultura Zachodu, do której należymy zasadza się na etyce i religii chrześcijańskiej, filozofii greckiej i prawie rzymskim. Cywilizacja natomiast jest wytworem materialnym kultury i obejmuje prawo, sztukę, technologię, praktyczny model życia i relacji międzyludzkich. Cywilizacja odpowiada na pytanie: jak coś zrobić. Kultura natomiast odpowiada na pytanie: po co robić. Ponieważ nasza kultura chrześcijańskiego Zachodu jest kulturą najbardziej przyjazną ludziom, umożliwia funkcjonowanie dużych społeczności przy minimalizacji przemocy, zna i szanuje wolność i prawa człowieka, i jest do przyjęcia dla każdego mieszkańca globu. Zwę ją więc KULTURĄ UNIWERSALNĄ.

Jej fundamentem jest pewność, że normy etyczne pochodzą od Boga, są zgodne z Naturą świata i człowieka, obowiązują bezwzględnie wszystkich, i są niezmienne przez całą wieczność. Normy te są obiektywne, więc niezależne od uznania przez ludzi. Ci nie mogą ich zmieniać, lecz dobrowolnie przyjmują ich obiektywny charakter i bezwzględność obowiązywania. Każda władza, która się poważy na zaprzeczenie tym normom, staje się niesprawiedliwa i bezprawna.

Antykultura oznacza kulturę, opartą na odwrotności kultury uniwersalnej. W antykulturze też istnieją normy zachowań, nie są jednak ani stałe, ani obiektywne, ani bezwzględnie obowiązujące. Normy te ustala, zmienia i znosi władza dowolnie, według aktualnych potrzeb. Władza podlega swoim własnym normom wtedy, kiedy sama chce. Obowiązywanie tych norm nie wywodzi się z Boskiego nadania, lecz z woli władzy, ludzie więc są im podporządkowani dopóty, dopóki władza ma siłę egzekwować ich przestrzeganie.

REWOLUCJA ANTYKULTUROWA

Zdobycie panowania nad sferą myśli i idei jest koniecznym etapem do przejęcia kontroli nad sferą materii. Ostatecznie zawsze tym ludziom chodzi o władzę materialną. Po opanowaniu większości ośrodków kształtujących opinię publiczną rzucili przeciw społeczeństwom demoralizację w postaci mniejszości seksualnych, ideologii gender i prądów pokrewnych. To już stało się tak wyraźne, że w końcu spowodowało odzew społeczny i chęć oporu. Pojawiły się więc głosy o powstrzymaniu tej obyczajowej rewolucji, o powrocie do wartości, o konserwatywnej kontrrewolucji. Głosy tyleż słuszne, co spóźnione. Na kontrrewolucję był czas w Europie i USA w 1968, w Polsce – w 1989. Rewolucja już się dokonała, na naszych oczach i przy ogólnej bierności.

Rewolucja ta nie dokonała żadnych spektakularnych szturmów na Pałac Zimowy, nie wzniosła barykad, nie obaliła rządów. Przewrót dokonał się w umysłach, a jego rewolucyjnym okrzykiem było hasło: „róbta co chceta„. Po 1989 r. rozerwał się nad Polską wielki wór z kolorowymi paciorkami. Szarzy zjadacze chleba dyszeli żądzą zachodnich towarów i obyczajów. Chcieli jeść, pić, podróżować, używać sprzętów i życia, oglądać porno. Natychmiast odrzucono zbyt ciasny wówczas gorset katolickich norm moralnych, traktując go tak samo, jak socjalizm – jako zbędny, krępujący, niechciany relikt przeszłości. Kościół nie miał pomysłu na reakcję, ale bądźmy szczerzy, cokolwiek Kościół by zrobił, ludzie i tak poszliby w antykulturę. Tak bowiem zachowuje się pies spuszczony z łańcucha, a myśmy tak właśnie wówczas się czuli. Nie mieliśmy, co prawda, majątku Carringtonów, ale zdradzone żony i kochanki już tak. Oddaliśmy, co prawda, PGR-y i przemysł za darmo, ale przecież każdy wiedział, że pierwszy milion trzeba ukraść. Każdy stał się więc kowalem własnego losu, każdy sobie rzepkę skrobał, każdy wziął sprawy w swoje ręce. Lata 90-te to moment, w którym celowo i świadomie odrzucono zasady postępowania, normy moralne i naukę katolicką. Odrzucono także Naród i państwo, skupiając się na własnych, chwilowych zyskach. Sytuację pogłębił globalny fake – news w postaci „Końca historii” Francisa Fukuyamy. Skoro wojen już nie będzie, i tylko dobrobyt i liberalna demokracja, to hulaj – dusza, piekła nie ma. Zostaliśmy zatruci antykulturą, ale to dlatego, że chcieliśmy się zatruć. Nie miał nas kto przed tym ostrzec. W Kościele już zaczęła się globalistyczna infiltracja modernizmem. Nasze „elity” – inteligencja, świat nauki, kultury i sztuki okazał się tak samo łasy na pieniądze i zaszczyty. Ci, którzy powinni strzec Naród przed zgubnymi wpływami fałszywych idei, nie zrobili tego. I tak byśmy ich nie posłuchali, ale przynajmniej szybciej przyszłoby otrzeźwienie, a część ludności uniknęłaby poważnych błędów życiowych. Należy przy tym być obiektywnym – nikt nie wiedział, co się dzieje, nawet ci nieliczni mądrzy.

To, co dziś uważamy za rewolucję, nie jest nią wcale. To jest już normalność porewolucyjna. Ludziom się we łbach poprzewracało, gęby sami sobie zatkali poprawnością polityczną, schowali się w swoim life – stylu, zajęli się jedzeniem, piciem i zdrówkiem. Możemy wołać do bliźnich: „chyćcie broni, chyćcie koni”, ale oni w najlepszym razie będą na nas gały wybałuszać, i nic nie powiedzą, dopóki im mało wiele dobrze, i od czasu do czasu wczasy all inclusive. Zobaczcie, jak gładko ci nowocześni, światowi ludzie dali się zamknąć w domowych więzieniach. Wielu z nich dotąd uważa, że to było dla ich dobra, i uważają własne prawo do więzienia za wolność osobistą. Mało tego, domagają się tej wolności dla wszystkich. Zazwyczaj dotyczy to tych, którzy jako pierwsi opuścili Kościół i Naród, uznali się wolnymi od stereotypów i wybrali świat. Nawet, jak świat zacznie ich karmić robakami, oblizywać się będą i wołać o więcej. Ilu ludzi dziś traktuje parady zboczeńców i świrów jako normalny element rzeczywistości. Ilu naszych rodaków ma pełne zrozumienie dla potępieńczego wycia rozwydrzonych babonów, i jeszcze im pieniądze wpłaca. Ilu ludzi uznało już patologię kultury masowej za zwyczajny obrót dziejów, i sami zaczęli się na niej wzorować. Ilu uwierzyło w kłamstwa klimatyczne, w katastrofę planety 2050. Ilu żyje w stanie narkotycznego uzależnienia od ekranów i kolorowych obrazków, i jeszcze swoim dzieciom to dają. To, co jest normalne w psychiatryku, nie powinno być przez nikogo traktowane za dopuszczalne poza drzwiami bez klamek. Jeśli ci ludzie tą całą nienormalność akceptują, to znaczy, że już są ogłupionymi niewolnikami, a nam pozostaje jedynie ich uwolnić, a nie prowadzić dyskusje. Siłą, która bardzo pomoże tych ludzi zombicznych od niewoli oderwać, będzie twarda pała rzeczywistości, po heglowsku nieuchronna, waląca otępiałe czerepy rubaszne bez miłosierdzia.

Nawet, gdyby rewolucja jeszcze się nie dokonała, gdybyśmy chcieli wejść na barykady, to czego niby mielibyśmy bronić? III RP? PRL-u? Sanacji? Rzeczypospolitej szlacheckiej? Nie ma takiej formy ustrojowej i społecznej w naszym historycznym zasięgu, która zasługiwałaby na to, by jej bronić. Należy porzucić biadolenia, zakończyć narzekania, przestać smęcić się nad rozlanym mlekiem, i przyjąć zupełnie inną perspektywę myślową.

ANTYKULTUROWA GLOBALNA REWOLUCJA JEST DLA NAS NAJLEPSZYM PREZENTEM OD LOSU. ZAŁATWIA ZA NAS TO, CO NAM BYŁOBY ZROBIĆ BARDZO TRUDNO – ROZWALA SKOSTNIAŁE SPOŁECZEŃSTWO, ODSŁANIA CAŁĄ KORUPCJĘ PAŃSTWA, UJAWNIA ZDRAJCÓW, ODSIEWA NIEPEWNYCH, POKAZUJE, CO JEST CENNE, UKAZUJE OBLICZE WROGA.

Tu nie ma co starać się powstrzymać tego, co się już dokonało. Tu nie ma co bronić tego, co i tak musielibyśmy gruntownie zmienić. Globaliści wykonali najgorszą robotę za nas – destrukcję, Teraz można budować. A skoro rewolucja stała się mainstreamem, skoro nienormalność stała się nową normalnością, skoro świat postawiono na głowie, więc to, czego my chcemy dokonać, to postawienie z powrotem na nogi. Naszym celem jest normalność, jest rzeczywistość, oparta na kulturze uniwersalnej, jest rząd Narodu we własnym państwie. Dla Antykultury jest to program radykalnie wywrotowy, który przeraża antykulturowców.

CELEM DZIAŁAŃ LUDZI, KTÓRZY MYŚLĄ O KONTRREWOLUCJI KONSERWATYWNEJ, POWINNA BYĆ REWOLUCJA NORMALNOŚCI.

czytaj też: rewolucja normalności

Dziś konserwatyzm to Antykultura. Dogadać z nią nie da się i nie należy. W przyszłości nie będzie miejsca na żadne kompromisy. Musi zwyciężyć Prawda, Dobro i Piękno. Musi powstać SPOŁECZEŃSTWO KULTUROWE. Nie weźmie się znikąd – może być zaprowadzone jedynie własnymi siłami swoich obywateli, metodami odległymi od dzisiejszych demoliberalnych wyobrażeń. Zasady tego procesu opiszę w kontynuacji niniejszego artykułu. Proszę śledzić nasz portal.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj

źródło obrazka: Mafo, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons