Debilizacja – kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie. Cz. IV

30 czerwca 2024

Na zdjęciu Helena Bławatska, założycielka Towarzystwa Teozoficznego, okultystka, spirytystka, przyjaciółka wszystkich z gnostyckiego towarzystwa.

Jest to czwarta część cyklu. Miała być ostatnia, lecz nie wyczerpała materii, przeto będzie jeszcze piąta i szósta.

Głównym ośrodkiem koordynacji przejmowania systemów edukacji na poziomie globalnym jest ONZ wraz z jej agendami – UNESCO i UNICEF, a na poziomie europejskim – Unia Europejska. Główne impulsy idą z ONZ do UNESCO. Tam opracowuje się teoretyczne założenia koncepcji. Następnie są urządzane konferencje regionalne, organizowane przez UNESCO wspólnie z jakimś rządem. Praktyczne testy odbywają się w systemach edukacji wybranych państw. Najpierw były to USA i Kanada, później dołączyła Australia i Europa. Ta ostatnia ma szczególne znaczenie dla planów globalnych gnostyków. O ile bowiem państwa pozwalają przetestować przejmowanie systemu edukacji w skali pojedynczej, to UE daje unikalną możliwość zawładnięcia całym obszarem i różnymi państwami, mającymi swoje własne tradycje narodowe, państwowe i edukacyjne, gdzie własna tożsamość jest szczególnie cenna. Zawładnięcie Europą da gnostykom bardzo cenne doświadczenia dla innych obszarów, poza tym umożliwi dokonanie kabalistycznej zemsty na chrześcijaństwie, Kościele Katolickim i Europejczykach. Przejęcie systemów edukacji jest bowiem częścią większego planu integracji europejskiej, znanym jako Paneuropa, wymyślonym przez kosmopolitycznego arystokratę z Austrii, Richarda Coudenhove – Kalergi. Pomysł ten został od razu doceniony przez takich ludzi, jak Rothschild, Rockefeller i Bernard Baruch (bliski doradca wielu prezydentów, twórca założeń New Deal).

O Paneuropie:

Paneuropa część I

Paneuropa część II

Tym właśnie można wytłumaczyć obsesyjne ściąganie ludzi niebiałonormatywnych, rozdawanie im socjalu i traktowanie lepiej, niż własnych obywateli. Robią to rządy krajowe, ale w całkowitej symbiozie z UE, a ta symbiotuje z ONZ. Ofiarą są oczywiście białe, chrześcijańskie narody Europy i Nowego Świata, ale o to właśnie chodziło hrabiemu Coudenhove, aby Europa nie była biała, tylko beżowa. Potem rozciągnięto to również na Amerykę i Australię. Oznacza to całkowitą zdradę swoich narodów przez elity rządzące i opiniotwórcze Zachodu, całkowite zaprzedane gnostykom. Politycy, akademicy, naukowcy, urzędnicy, dziennikarze i pozostałe kategorie osób decyzyjnych w kwestii polityki państwa udostępniły gnostykom systemy edukacji swoich państw, wydając najbardziej bezbronnych – dzieci i młodzież na żer ich wściekłej nienawiści, przy biernej akceptacji nauczycieli i całkowitej nieświadomości rodziców.

Od początku lat 60-tych XX w. toczyły się spory w środowiskach akademickich i pedagogicznych o właściwą rolę edukacji. Wyodrębniono jej trzy funkcje: nauczającą, wychowawczą i opiekuńczą. Były one obecne od zawsze, przy czym ich wzajemne relacje były określone i rozgraniczone. Według Arystotelesa i greckiej paidei celem uczenia się teoretycznego jest mądrość, czyli rozeznanie przyczyn pierwszych. Dzięki temu można zrozumieć wszystkie pozostałe przyczyny: materialną, formalną, sprawczą i przede wszystkim celową. Natomiast celem nauk praktycznych jest sprawność w posługiwaniu się techne – sztukami, np. sztuką budowlaną. Dla każdego człowieka myślącego wedle logiki arystotelesowskiej, czyli uznającego prymat prawdy obiektywnej jasnym jest, że każde nauczanie, czy to teorii, czy praktyki pociąga za sobą realizację celu wychowawczego, czyli kształtowanie cnót. Nauczenie się czegokolwiek wymaga wiele wysiłku i długomyślności, co jest świetnym treningiem woli, wewnętrznej siły i dowodem sprawczości dla młodego człowieka. Wychowanie tkwi więc w samej dydaktyce, która operuje złożoną treścią, przykładem, wymogiem i oceną. Oczywiście wiąże się z tym element przymusu, aby młodego człowieka, krnąbrnego jeszcze ściągnąć do gimnazjonu i skłonić do własnego rozwoju. Drugim elementem wychowania jest taka organizacja dydaktyki i relacji między szkołą i nauczycielami a uczniem, aby były oparte na sprawiedliwości. Trzecim elementem wychowania jest ułożenie stosunków między uczniami wedle tych samych reguł, których przestrzega szkoła, i które są właściwe w danym społeczeństwie. Dla świata białego człowieka są to chrześcijańskie cnoty wychowawcze, przejęte od Greków. Instytucja szkoły używa swego autorytetu, aby temperować swoich uczniów i podnosić ich na wyższy poziom intelektualny i moralny. W takich warunkach wszystkie cnoty ze sobą współpracują i poprzez codzienne stosunki i relacje wpływają dodatnio wychowawczo. Czwartym elementem wychowawczym są cnoty państwowe. Każde państwo ma takie, a sposób ich traktowania przez szkołę zależy od typu ustroju. Jeśli są to ustroje godne, wówczas cnoty państwowe, szkolne i etyczne są te same. Jeśli władza jest niegodna, zwyrodniała, wówczas następuje rozdarcie. Albo więc cnoty państwowe niezgodne są z cnotami szkolnymi i etycznymi, albo cnoty państwowe i cnoty szkolne są ze sobą zgodne, lecz niezgodne z etyką. Obecnie jesteśmy w okresie przejściowym, pomiędzy sytuacją, w której cnoty państwowe, szkolne i etyczne były ze sobą z grubsza zgodne, a stanem, w której istnieją już tylko cnoty państwowe, zmienne, płynne i dla ludzi okrutne.

Trzeba tu uczynić dygresję, aby wytrącić z dobrego nastroju skrajnych wolnościowców, uważających, że żadne system: społeczny, etyczny, szkolny i państwowy nie są potrzebne, bo ludzie sami mogą uczyć swoje dzieci w domu lub w lesie. Każda szkoła narzuca swoje cnoty, czy tego chce, czy nie. Nawet, jeśli jest to szkoła totalnie demokratyczna i wolnościowa i oficjalnie nie określa żadnego światopoglądu, to właśnie narzuca światopogląd liberalnej wolności, będący jednym z najpotężniejszych ideowych oręży gnostyków przeciw narodom.

Trzeci element szkoły, opieka, również zawsze był obecny w szkolnictwie, ale kształtował się on inaczej, niż dziś. Nasze współczesne postrzeganie opieki ukształtowane zostało w latach 60-tych, pod wpływem współczesnej psychologii, w warunkach rosnącej feminizacji. O ile opieka kobiet jest właściwa dla małych dzieci, musi zacząć ustępować po 6-tym roku życia. Wcześniej dziecina trzymała się maminej spódnicy i bała się świata, potem dziecina coraz bardziej musi w świat wychodzić, by go poznać i się nie bać. Do tego potrzebni są mężczyźni, zmagający się i porządkujący świat na zewnątrz domowych pieleszy. Od lat 60-tych następuje jednak galopująca feminizacja, szczególnie w dziedzinie wychowania i edukacji. Jest to jedna z fundamentalnych przyczyn głębokiego kryzysu świata białego człowieka, który doprowadzi ten świat do upadku. I albo skończy się kryzys, albo biały człowiek. Nie będziemy tu tego wątku rozwijać, pojawi się w innym artykule.

Kobiety poprzez swoją emocjonalność i uleganie wpływom doprowadziły do kompletnego zniszczenia systemu wychowania i edukacji. Nie zrobiły oczywiście tego same, ktoś wyżej pociągał za sznurki i powodował określone decyzje systemowe, które stały się tego stanu praprzyczyną. Pierwotnie więc opieka nie była obecna w państwowych instytucjach wychowawczych, bo takich nie było. Rolę tę spełniał dom i rodzina. Początki opieki instytucjonalnej ujawnia etymologia słowa pedagog – „pedagogos”. W Grecji był to niewolnik, odprowadzający młodzieńców do gimnazjonu i z powrotem, chroniący podopiecznego przed zagrożeniami ówczesnego, pogańskiego świata. Największym zagrożeniem dla samotnego chłopca była pederastia ze strony dorosłych mężczyzn, co było ówcześnie tolerowane, a nawet w pewnych kręgach zalecane. Można więc uwspółcześniając przyjąć, że wówczas pedagog chronił dzieci przed tęczowymi czteroliterowcami. Dziś pogaństwo powróciło z nową siłą, tak, że nawet pedagogos coraz częściej pełni rolę odwrotną, niż w Grecji – zamiast chronić, udostępnia.

Lata 60-te XX w. przyniosły wiele zmian w kształtach pojęć nauczania, wychowania i opieki i ich wzajemnych relacji, przyznając prymat wychowaniu. Pamiętać należy, że wówczas w świecie białego człowieka wydziały humanistyczne dawno już zostały przejęte przez gnostyków, i wszystko, co działo się na wydziałach literatury, filozofii, psychologii, pedagogiki i socjologii, a miało szansę przedostać się do świata i wywrzeć nań wpływ, realizowało cele gnostyków. Należy też pamiętać o wcześniejszym dorobku „reformy pedagogicznej”, szkoły frankfurckiej oraz psychologii. Dostały one potężną podbudowę w postaci działalności naukowców na uczelniach, głównie amerykańskich i instytutach, zajmujących się sferą psyche. Szczególne karty zapisały dwa instytuty – Thavistock w Londynie, którego początki sięgają 1920 r., oraz Esalen w Big Sur w Kalifornii, założony w 1962 r. Thavistock to bardziej psychiatria i pranie mózgu, Esalen bardziej psychologia i pranie mózgu. W tych instytutach oraz na wydziałach uczelni, za rządowe pieniądze anglosaskie prowadzono badania i eksperymenty, z których wyłoniła się m.in. New Age, psychodelia, powszechne użycie narkotyków, wielkie koncerty rockowe, ceremonie charyzmatyczne. Wszystkie te nurty, od początku ściśle współpracujące z psychologią, posłużyły do skonstruowania środków oddziaływań na psychikę ludzką, z których można wyróżnić trzy typoszeregi: na jednostkę, na małe grupy i duże społeczności. Środki te od samego początku zostały przewidziane jako broń psychospołeczna, o czym Zachód dowiedział się m.in. od Jurija Bezmienowa. Nie powiedziano jednak, że sowieci zastosowali inżynierię wtórną i rozwinęli dorobek zachodnich instytutów. Wśród źródeł broni psychospołecznej dominuje Kabała, satanizm i lucyferyzm. Bardzo podobne lub wręcz takie same wątki można znaleźć w: masońskich księgach, dziełach satanistów – Sandora La Vey i Alistaira Crowleya, neomarksisty od rewolucji seksualnej Wilhelma Reicha, myślicieli szkoły frankfurckiej, postmodernistów, twórczości psychologów humanistycznych, współczesnych poradach wychowawczych, książkach nowoczesnych pedagogów, poradach internetowych dla rodziców, czasopismach o wychowaniu, psychologii i dobrostanie.

Psychologii współczesnej nie powinno się tak nazywać, za bardzo odeszła od swoich celów. Zamiast poznawaniem duszy zajmuje się technikami panowania nad duszą, bardziej więc adekwatna jest nazwa „psychomagia”, pochodząca oczywiście od magii czarnej. Już do lat 50-tych XX w., rozpoczęła się obłędna kariera psychomagii, gdy zaczęły powstawać lokalne sieci poradni w USA. Potem do jej propagowania wykorzystano nowe medium – telewizję, w której przedstawiono oszukanemu społeczeństwu psychomagię jako naukę, która ustawi życie w nowoczesnym świecie. Ludzie uwierzyli władzy, nauce i mediom, nie wiedząc, że wszystkie są przejęte przez gnostyków. Skonstruowano od podstaw nowy model wychowania. Już „reforma pedagogiczna” wymyśliła, że można odwrócić jego kierunek – dziecko nie będzie wychowywane przez dorosłych, lecz odwrotnie – dorośli dostosują się do dziecka. Skorzystano z oświeceniowego wymysłu Rousseau, ze człowiek jako „dobry dzikus” rodzi się jako kompletny i uformowany, lecz następnie jest psuty przez wychowanie i szkołę. Logicznie nazwano to antypedagogiką i rzucono na rynek, dokonując wciąż zmian i ulepszeń. Pedagogika niedyrektywna, antyautorytarna, wychowanie bezstresowe. Gdy te się skompromitowało, napisano nowe książki, spreparowane nowe badania, dodano więcej Kabały i lucyferyzmu, a przede wszystkim wciąż zmieniano i nadal zmienia się nazwy, co kryje jednak wciąż ten sam, gnostycki program antypedagogiczny. Obecnie przybrał on formę pedagogiki krytycznej, niszczącej normalną rzeczywistość poprzez zaburzanie duszy wychowanków, oddziałując na rozum, wolę i uczucia poprzez emocje. Bardzo łatwo to rozpoznać po tym, że umieszcza dziecko w centrum wychowania, a szkoła nie koncentruje się na wiedzy, lecz na uczniu. Akcentuje się dobrostan, bezpieczeństwo psychiczne, zaspokajanie potrzeb, wsparcie psychologiczne, i wszędzie na siłę wciska się tzw. specjalistów, czyli psychomagów. Nie ma natomiast dojrzałości i kształtowania cnót. Nazwałem ten model antywychowania „chowem egotycznym”, który ma dwa wzorce idealne – dla chłopców Piotruś Pan, dla dziewcząt Królewna Świata.

Chów egotyczny na tym się zasadza, że w centrum wszelkich działań postawiono dziecko, niczym bożka, któremu dorośli oddają bałwochwalczą cześć. Na wyprzódki odgadują zachcianki bożka i spieszą je zaspokajać, aby bożek był zawsze zadowolony. Gniew bożka, objawiający się płaczem, krzykiem i gwałtownymi ruchami odbierają jako dopust najważniejszego bóstwa swojego panteonu, natychmiast więc udają się po rady antywychowawcze do psychomagów – kapłanów chowu egotycznego. Ci uczą ich, jak odprawiać magiczne rytuały, oddalające gniew bóstwa. Te działania pogłębiają patologiczny stan dziecka i przekonują je, że może nadal stosować swoje naturalne metody oddziaływania na otoczenie. Z czasem, w miarę dorastania, patologia się rozszerza i pogłębia, przenosząc się wraz z dorosłym dzieckiem do świata poważnych relacji. Ta religia Dziecka możliwa jest dzięki splotowi różnych czynników. Niespotykany dotąd dobrobyt umożliwił białym ludziom masowe oderwanie się od rzeczywistości, czyli od Prawdy, i pogrążenie się w świecie pięknych iluzji, czyli w Gnozie. Jednocześnie agenci gnostyków przejęli naukę, uczelnie, sztukę, media i rozrywkę. Przeniknęli do świata polityki, dominując rządy, oraz wniknęli w struktury Kościoła Katolickiego, i to na najwyższym szczeblu. Dzięki wieloznacznym, gnostyckim zapisom dokumentów Soboru Watykańskiego II agentura podjęła dzieło zmiany nauczania Kościoła, pod pozorem aggiornamento – uwspółcześnienia. Doprowadziło to do największego kryzysu Kościoła w historii, który objawia się m.in. zmianą nauczania i zaprzestaniem nawracania. Ludzie przestali dowiadywać się o cnotach, prawdzie obiektywnej i filozofii realistycznej. Zamiast tego podsuwa się gnostycką papkę dobroludzizmu, sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem, nieskuteczną, antywychowawczą. Kościół otworzył się na wszystko oprócz katolicyzmu, a najbardziej na Kabałę, satanizm i lucyferyzm. Kiedyś dobra nauka była głoszona, teraz trzeba jej szukać.

Wielką rolę w rozwoju religii Dziecka – chowu egotycznego odegrała rewolucja seksualna i media. Najpierw kino, potem telewizja, Internet, a w końcu smartfon zmieniły całkowicie sposób ludzkich pragnień i zachowań. Tak, jak w pedagogice zatriumfowała antypedagogika, tak w kulturze antykultura. Wszystko stało się na odwrót – dobre zamieniono na złe, prawdę na fałsz, przyjaciela na wroga. Człowiek z całym swoim zamętem, pozbawiony punktów odniesień, oszukiwany, ogłupiany, opętywany został wydany na pastwę psychomagów. Wmówili oni białym ludziom, wszystkim razem i każdemu z osobna, że ich pragnienia są najważniejsze, a każdy ma zawsze rację. To oczywisty absurd, i gdyby biali ludzie pozostali przy zdrowym rozsądku, zrozumieliby to. Nie mogą racji mieć wszyscy na raz. Zdołali jednak już oderwać się od rzeczywistości, upoić adrenaliną, upalić dopaminą, nafaszerować lekami, narkotykami i alkoholem, podniecić pornografią, uwierzyć obietnicom bez pokrycia, zadłużyć bez pamięci, zburzyć rodziny, pogrążyć się w grzechu, odejść od wiary, samoogłupić, zepsuć swoje dzieci. Nade wszystko jednak powierzyli wychowanie psychomagom. Ci zostali zorganizowani w gildię, tworzącą cały przemysł psychologiczno – pedagogiczny, przerabiający ludzi, niezwykle groźną armię, którą gnostycy rzucili przeciwko narodom, którą zwę psychopedą.

Powierzać dzieci psychopedzie, to tak, jakby ptaki dały pisklęta na wychowanie kotom. Posługują się oni psychomagią, której trzon tworzy Kabała, satanizm i lucyferyzm. Psychomagia na Zachodzie od lat 60-tych, w postsowieckiej części Europy od początku lat 90-tych zastąpiła religię chrześcijańską. Jej wyznawcy są bardzo gorliwi i wykonują wszystkie zalecenia psychomagów, gdyż ich najważniejszym celem stał się dobrostan – hedonistyczny stan zadowolenia psychofizycznego, właściwy dla świń w wygodnym chlewie. Na dobrostan się czeka i przyjmuje, nie wnikając, skąd się wziął, od kogo, jakie będą skutki. Jest to obecnie cel wychowania dzieci w świecie białego człowieka. Poza dobrobytem, antykulturą i psychopedą jako przyczynę doliczyć należy niską dzietność. Niegdyś kilkoro rodzeństwa, dziś jedno oczko w głowie. Rodzice nafaszerowane umysły mając kłamstwami psychopedy i antykultury sami składają dziecko na ołtarzu chowu egotycznego. Dziecko to znalazło się w centrum, wszyscy afirmują jego fanaberie, spełniają zachcianki, zapewniają dobrostan. Człowiek taki przy pierwszej konfrontacji ze światem przezywa szok poznawczy i emocjonalny, wobec którego jest bezbronny. Cały czas wcześniejszy spędził w fikcyjnym świecie, opartym na emocjach, stworzonym przez rodziców, a trafia do sfałszowanego świata antykultury, gdzie wszystko jest na odwrót. Nie ma jednak narzędzi zrozumienia i zmagania się ze światem, bo przez antypedagogikę pozbawiony został cnót i wszelkich punktów odniesienia. Przyjmuje więc takie wpływy ze świata, które dają mu najwięcej dopaminy, a obecnie sterują nimi algorytmy, ustawiane przez gnostyków.

O współczesnej religii:

Program pozytywny część pierwsza – religia

Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła i co z tego wynika

Splot tych czynników stwarza takie warunki, jakie występują w początkowym stadium schizofrenii – dziecko w centrum, bezkrytyczne pojmowanie siebie, oderwanie od rzeczywistości, nadpobudliwa sfera emocjonalna, rządząca rozumem i wolą. Człowiek taki przegląda się w ekranie swej wewnętrznej jaźni jak w lustrze, traktując to, co widzi jako cały świat i jako bóstwo jednocześnie. W ten sposób chów egotyczny przeprowadza człowieka od religii Dziecka do religii lustra. Jest ono weneckie, za nim ukrywa się osobisty Mefistofeles, dedykowany diabeł – stróż. Udaje on odbicie w lustrze, uczy się jego ruchów, a potem odbicie zaczyna sterować oryginałem. Jakiekolwiek trudne doświadczenie, skojarzone z antykulturą na zewnątrz powoduje rozpad osobowości, i wystąpienie stanu, który można określić jako schizofrenię nabytą. Jest to obecnie najważniejsza przyczyna zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży.

Kogo wychowujemy:

Demostenes i Herostrates.

Do tego stanu doprowadzili gnostycy, pracowicie i z wielkim rozmachem konstruując swoje narzędzia wpływu na psychikę jednostki w skali masowej. Jednak uleganie tym wpływom obciąża odpowiedzialnością konkretnych rodziców. Oszukani przez psychopedę, skoncentrowali swoje niespełnione ambicje i osobiste frustracje na swym dziecku, często jedynym. Myśląc, że dają mu najlepsze przygotowanie do życia, nie dali prawdziwej wiary, dobrego przykładu i wychowania do cnót. Zamiast tego umieścili Dziecko w centrum, na ołtarzu Molocha, w samym środku piekielnego ognia, trawiącego duszę bezbronnego dziecka. Tym właśnie wpływom należy przypisać sprawstwo obecnego wzrostu problemów psychicznych: chów egotyczny, antykultura, psychopeda. Z pewnością występują też utajone wpływy w sferze cielesnej (pożywienie, woda, napoje, szczepionki, promieniowanie, antykoncepcja), ale o tym wzmiankuję jeno, jako że inne wpływy rozważam.

Świat białego człowieka, podbechtany przez gnostyków, dobrowolnie przyjął więc za swą nową etykę wychowawczą satanizm, lucyferyzm i Kabałę. Biali ludzie pozwolili, aby ich świat, zarządzany metodami demokracji liberalnej został tak skonstruowany, aby posiadał silne cechy schizoidalne, dostosowujące się do wieku, przyczyniające się do zaburzeń emocjonalnych i psychicznych. To wszystko prowadzi do masowej schizofrenii nabytej, na którą choruje dziś świat białego człowieka.

Ciąg dalszy nastąpi.

Odwiedź także nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj