Demostenes i Herostrates

4 stycznia 2023

Komu dzisiaj zbędna imion dawnych sława,

komu umysł nowy każe pamięć sprzedać,

tego wstyd za własne braki nie napawa,

ten pustym kielichem będzie toast spełniać.

Nowocześni ludzie nie potrzebują historii. Po co bowiem wiedzieć o ludziach, którzy umarli dawno temu, po co sobie tym zaprzątać neurony, zmęczone apkami, lepiej skupić się tylko na tym, co będzie w życiu potrzebne. Tak wmawiają uczniom, rodzicom i nauczycielom rozmaici edukatorzy i szkoleniowcy poprzez Internet i obowiązkowe szkolenia. I tu się mylą wszyscy, którzy w to wierzą. Trzeba bowiem znać czyny dawnych mężów, trzeba wiedzieć, co się działo dawno temu, gdyż zmieniają się tylko technikalia, lecz procesy pozostają wciąż te same.

czytaj też: książka i komputer

Obydwaj mężowie żyli w IV wieku przed Chrystusem, obydwaj w kręgu klasycznej kultury greckiej, obaj też przeszli do historii, jednakże z całkiem odmiennych powodów. Demostenes żył w Atenach w latach 384 – 322 p.n.e. Zasłynął ze swej działalności politycznej, która rozwijała się w burzliwych czasach walki o dominację nad światem greckim pomiędzy Atenami a Macedonią. Ale nie o tym dzisiaj. Demostenes był autorem doskonałych mów politycznych, z których najbardziej znane to filipiki, wymierzone przeciwko Filipowi Macedońskiemu. Będąc arcydziełem retoryki, większość z nich przetrwała do naszych czasów, ciesząc się wielkim uznaniem już od czasu ich powstania. Sam autor, oprócz sławy polityka, przeszedł do historii jako wybitny krasomówca. Jednak droga do takiego poziomu mistrzostwa była długa i wyboista. Na samym wstępie musiał pokonać wielką przeszkodę – swą własną wadę wymowy, która uniemożliwiała karierę mówcy. Młody Demostenes nie poddał się jednak. Ćwiczył wymowę sam nad brzegiem morza, mając w ustach kamyki i starając się przekrzyczeć szum fal. Cel osiągnął, słabość pokonał, język spętany rozwiązał, a pamięć o nim wdzięczna za wzór cnotliwy stawia.

Herostrates mieszkał w Efezie, greckim mieście jońskim na wybrzeżu Azji Mniejszej. Zakończył żywot w 356 r.p.n.e., daty narodzin nie zanotowano. Jego imię także przeszło do historii, na co zasłużył sobie jednym czynem. Herostrates, skromny szewc z Efezu, owładnięty był obsesją zdobycia wiecznej sławy. Ponieważ jednak w jego życiu nie było niczego, co by ową sławę mogło nań sprowadzić, powziął zamiar dokonania czynu strasznego. Była w Efezie sławna świątynia, Artemizjon, sanktuarium bogini łowów Artemidy. Przybytek ten cieszył się wielką sławą i poważaniem w całym greckim świecie. Współcześni uznali Artemizjon za jeden z siedmiu cudów ówczesnego świata, dziś zwanego antycznym. Herostrates umyślił sobie cud ten unicestwić. Pewnej nocy zakradł się i podpalił dumę swego miasta. Budynek spłonął, pogrążając mieszkańców w żałobie i wściekłości. Sprawcę ujęto i osądzono, naznaczając śmierć jego osoby i pamięci o nim. Znając bowiem jego motywację, nakazano damnatio memoriae, usunięcie wszelkich wzmianek o jego osobie, czego jednak nie dotrzymano, stąd znamy tę historię. Herostrates cel swój osiągnął – zyskał sławę hańby i szaleństwa, trwającą jednak ponad wieki.

czytaj także: inzynierowie świata i ich pomysł na edukację

Cóż nam te historie dają, wyjaśnić trzeba. Otóż rzecz idzie o to, jakich ludzi dziś wychowujemy. Czyja postać dziś bliższa współczesnym ideałom wychowania. I jeśli od starożytności aż do niedawna za wzór stawiano Demostenesa, to dziś większość woli Herostratesa przyjąć za patrona. Wszystkie wiodące teorie wychowania i nauczania opierają się na założeniu, że każdy człowiek jest doskonały taki, jaki jest, co zawdzięczamy naturalizmowi J.J. Rousseau. Jako taki, nie musi więc się doskonalić, ani nikt inny nie może mu narzucać drogi do doskonałości. Ani więc rodzic, ani nauczyciel według tej nauki nie powinien kierować wychowaniem i edukacją dzieci i młodzieży, przeciwnie, ma pozwolić rozwijać się samoistnie, będąc jedynie towarzyszem ich fascynującej podróży przez życie. Ma to nazwę „wychowania skupionego na dziecku” oraz „edukacji skoncentrowanej na uczniu”. Wcześniejszy wzorzec wychowawczy, zwany aksjocentryzmem był zorientowany na obiektywne systemy. W wychowaniu był to system etyczny, w edukacji – wiedza i umiejętności. Współczesny model określa się mianem pajdocentryzmu. Jeśli więc ktoś ma braki, uznaje się to za cechę, a nie deficyt, i coraz rzadziej próbuje się go wyrównać, za to coraz częściej nagina się świat do indywidualnych potrzeb, bowiem to dziecko musi być w centrum uwagi i afirmacji wszelkich działań wychowawczo – edukacyjnych. A dzieckiem, według definicji ONZ jest człowiek do dnia ukończenia 18 – go roku życia.

czytaj też: w kleszczach ignorancji

Zmiana ta w świecie białego człowieka zaszła w latach 60 – tych, i zbiegła się w czasie z drugą rewolucją aksjologiczną, jaką jest zamiana celu życia. Wcześniej było nim zbawienie duszy, co zakładało podejmowanie przez całe życie wysiłków w celu własnego rozwoju. Dzięki temu człowiek tworzył swe ziemskie życie jako szczęśliwe, a żeby cel ostateczny osiągnąć, zmuszony był wiedzieć i potrafić coraz więcej. Tak rozwijała się kultura i cywilizacja przez wieki. Współcześnie jednak unieważniono Boga, duszę i wolną wolę, i oto teraz celem życia nowoczesnego człowieka jest dobrostan, i to pojmowany subiektywnie, czyli co kto sobie uważa. Ponieważ transcendencję odrzucono, więc wszystko, co człowiek może osiągnąć to doznania zmysłowe i psychiczne, co sprowadza cel życia ludzkiego do hedonistycznej przyjemności. Wcześniej pojęcie dobrostanu odnosiło się do zwierząt, teraz przeniesiono je na ludzi, co nie zmienia istoty rzeczy. Człowiek został więc uzwierzęcony. Rewolucja ta ma swoje skutki. Oto więc ludzie nie muszą się już starać, uczyć, kształcić, rozwijać, prócz tego, co im przynosi natychmiastową gratyfikację. W powszechnej praktyce oznacza to najłatwiej i najszybciej dostępną przyjemność. A cóż jest łatwiejsze i szybsze od nagłych wystrzałów dopaminy, powodowanych reakcją neuronów na zmieniające się kolorowe obrazki na personalnych ekranach.

Powszechnym widokiem stali się więc ludzie, czas spędzający z pochyloną głową. Nie angażują się w prawdziwe życie, nie radzą sobie ani w świecie realnym, ani w wirtualnym.

Profesor Manfred Spitzer określa ich symptomy jako „cyfrowe mózgi”, wykazujące wyraźne cechy autystyczne. Ani do tańca, ani do różańca, ani do nauki, ani do pracy, ani do rodziny, ani do amorów, ani do walki. Tak się zwija kultura i cywilizacja. Ludzie ci nie mają własnych zasobów osobowych ani kulturowych. Mało wiedzą i potrafią, słabe mają ciała, umysły i ducha. Jednocześnie sławy pragną niczym Herostrates. Sami wartości własnej nie mają, bo nie podjęli trudu, aby ją zbudować. Jako dzieci byli jako pączki w maśle, jak Piotrusie Pany, jak księżniczki na ziarnku grochu, jak królewny świata. Nie zmuszano ich, aby dorośli w swoim czasie, dziećmi więc chcą zostać już na całe życie. Jedyne, co potrafią to błyskać w socjalmediach, co jednak coraz trudniejsze jest, gdyż zbyt wielu chętnych do jednego tortu. Ażeby zasłużyć na uwagę i atencję, muszą jawić się coraz bardziej niezwykli, a więc coraz mniej normalni. Wpisanie się w trendy, określane przez algorytmy może dać co prawda efekt wyświetleń, ale i tam coraz większa konkurencja. Muszą robić coraz głupsze rzeczy aż do samobójstwa włącznie. Ludzie ci mogliby przerwać tą spiralę szaleństwa i opuścić wirtual, są już jednak uzależnieni i uwarunkowani, wchodzą więc coraz głębiej, jednocześnie coraz mniej mając szans na powrót do normalności. Nie przypadkiem obydwa przewroty aksjologiczne zaszły w tym samym czasie i na tym samym obszarze. Zmiana celu życia oraz odwrócenie kierunku wychowania i edukacji – zaszło to jednocześnie i celowo. Są to fundamenty dalszych przemian światowych, inicjowanych przez globalistów. Ogłupieni, autystyczni ludzie, uzależnieni, uwarunkowani, niesamodzielni, skupieni na błyskotkach, oddani zbędnym aktywnościom. Takim można wcisnąć cały gender, elgiebete, prawa zwierząt, feminizm, klimatyzm, i wszystkie inne -izmy. Uwierzą, że to prawda i ruszą na marsze, parady, manifestacje i strajki, energię swą marnując na fikcyjne zbawianie świata pod dyktando i dla zysku globalistów. Skoro też mają cel główny życia dobrostan, to łatwo można takich namówić, żeby zamknęli się sami w więzieniach przed pandemią, siedzieli tam tak długo, aż im wyjść pozwolą, i przyjęli tyle dawek, ile każą. Projekt masowej produkcji takich ludzi istnieje i jest w działaniu. Są dwa obszary główne tej strategii. Obszar pierwszy to oddolne smartfony, wciskane każdemu już dziecku, a w nich aplikacje śledzące ogłupiające, i algorytmy, ogłupieniem sterujące, które globaliści ustawiają. Drugi obszar to system edukacji powszechnej. Odchodzi się od edukacji klasycznej, odchodzi się od wiedzy obiektywnej, programów nauczania, wymogów wobec ucznia, jego pracy własnej, ocen stopniowanych. Zamiast tego niepostrzeżenie wprowadza się edukację włączającą, która jest zaprzeczeniem całej dotychczasowej tradycji wiedzy. Tak właśnie globaliści hodują swoje androidy, roboty przyszłości.

Zobacz koniecznie: co oni robią i po co – edukacja w projekcie globalnym/

Wiele wskazuje na to, że jednym z najważniejszych dylematów przyszłości będzie podział na nowe klasy społeczne. Klasa niewolników to będą ci, którzy dadzą się zniewolić przez wirtual, smartfoniarze – konsolanci. Pozbawieni własnej woli, będą pędzić pożałowania godny żywot hodowlanych niewolników, zaganiani do stada podobnych sobie, prowadzeni przez niewidzialne cyfrowe postronki, bez tożsamości, narodu, wiary, rodziny, własności, wolności. Niezdolni do wydarcia się z więzów, tkwić w nich będą po kres żywota, pogrążeni w niewoli i nędzy. Nie trzeba będzie strażników do pilnowania stada – ich więzieniem będzie ich własna psychika, która będzie tak nastrojona, by reagować na bodźce globalistów. Drugą klasą będą wolni, którzy rozum własny i umiejętność życia praktycznego zachowają, i ci opierać się będą, a w końcu i walczyć im przyjdzie z globalistami i ich ludzkimi robotami. W walce tej wolni z niewolników pożytku nie będą mieli żadnego. Gdy jednak zwyciężą, będą mieli z nich sługi gotowe, bowiem ci smartfoniarze – konsolanci nie będą potrafić niczego więcej poza najprostszymi pracami niewolników, będzie więc łatwo nimi sterować za pomocą podstawowych dóbr, niezbędnych do życia.

Przeczytaj i zrozum: https://wtowarzystwie.pl/raporty/

Co możemy zrobić, my, naśladowcy Demostenesa? Mówić tym, którzy dali się zwieść, żeby opamiętali się czym prędzej, lewitację skończyli i na ziemi stanęli. Swoje dzieci wychowywać tak, aby zanim poznały świat cyfrowy, potrafiły żyć w analogowym. Rozwijać się samemu i uczyć swoje dzieci tak, aby przekazać im wiedzę naszej cywilizacji i tradycje naszej kultury. Rozglądać się wokoło, szukając podobnych do siebie, bo niechybnie będzie potrzeba stanąć razem, by bronić nie tylko swego dobytku, ale także wolności i życia, przed globalistami i ich armią ludzkich robotów.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj