Jak rozmawiać z lewactwem

13 grudnia 2023

Obrazek tytułowy: AKT CC BY-NC-ND 3.0, https://www.deviantart.com/daddymcabee/art/Peppa-Pig-Base-519715030

Każdy, kto próbował kiedyś przekazać prawdę komuś innemu z pewnością spotkał się z niezrozumieniem, reakcją wyparcia lub wrogością. Stykamy się z tym problemem my wszyscy, którzy chcemy ostrzec innych przed groźbą i skłonić do działania ku obronie i zwycięstwu. Zwykle nie odnoszą skutku te działania, gdyż przemowy nasze jak groch o ścianę. Źródłem problemu jest coś więcej, niż trudności komunikacyjne. Problem ma naturę kulturową, przy czym jego natężenie sięgnęło już antropologii.

Większość ludzi, do których się mówi nie chce słuchać, bo jest zajęta lewakowaniem – lewackim leżakowaniem połączonym z lewitacją bez kontaktu z rzeczywistością. Dopóki ludzie ci nie opadną na ziemię, nie przerwą lewakowania, i mówić do nich mija się z celem. Musimy jednak tą metaforę rozwinąć i rozłożyć na elementy, gdyż potrzebujemy przynajmniej części tych ludzi, więc powinniśmy znać szczegóły lewakowania. Jako czynność bierna, lewakowanie pozwala na zrozumienie ich bezczynności w ważnych sprawach. Nie tłumaczy jednak ich aktywności. Nawet bowiem ludzie lewakujący wykazują pewną aktywność.

O przemianach mentalnych pisaliśmy w tekstach:

Jakich ludzi unikać – osobowość ego – emo i teoria sera

Demostenes i Herostrates

Ludzie lewakujący w zakresie swojej aktywności wpisują się w metaforę jaskini platońskiej, z pewnym uzupełnieniem. Wpierw trzeba przypomnieć samą metaforę. Na dnie skalnej jaskini siedzą ludzie, przykuci łańcuchami. Przed sobą mają ścianę, a za plecami mur. Za murem pali się ogień, i jego blask pada na ścianę, którą kajdaniarze mają przed oczami. Pomiędzy ogniem a murem chodzą postaci, które trzymają różne przedmioty, wystawiając je ponad mur. Kajdaniarze widzą więc jedyne cienie tych przedmiotów na skalnej ścianie. Wysoko nad nimi znajduje się wyjście, prowadzące na świat, oświetlony pełnią dnia. Gdyby zdjąć kajdaniarzom kajdany, to baliby się wyjść na światło, które sprawiałoby ból ich oczom, przyzwyczajonym do ciemności. Jeśli jednak ktoś z nich wyszedłby na zewnątrz, musiałby czas jakiś przyzwyczajać się do światła i poznawać nieznane kształty. I gdyby powrócił na dół i opowiedział pozostałym, którzy na wolność nie wyszli, ci nie chcieliby go słuchać, a może nawet odpowiedzieliby wrogością. Jest to dokładnie to, co się dzieje, gdy próbujemy wyprowadzić naszych bliźnich z jaskini.

Współcześni ludzie, tkwiący w jaskini nie są wcale przykuci kajdanami do skały. Tak było w czasach Platona, gdy wszędzie panowało niewolnictwo. Dziś mamy powszechną wolność osobistą, mimo tego ludzie wciąż tkwią w jaskini i nie wiedzą, że można z niej wyjść. Dostrzegamy to jako bierną postawę lewakowania. Jednak w tym czasie ludzie ci są w pewien sposób czynni. Pod wpływem dobrobytu popadli w uzależnienie od dobrostanu, czyli zadowolenia psychofizycznego tu i teraz. Poszukując tanich przyjemności dali się zaczarować czarodziejce Kirke, która, jak z pewnością wszyscy wiedzą z Odysei, zwabiała podróżnych na ucztę, po czym zamieniała każdego w świnię. Każdy więc człowiek, który uległ magicznej sile przyciągania dobrostanu, nie dość, że fizycznie lewakuje, to mentalnie zaklęty jest w świnię, która następnie zostaje zwabiona do platońskiej jaskini. Tam czeka na nią to, czego jako świnia pragnie najbardziej – chlew, w nim koryto, do którego zamaskowane postaci, niknące w mroku wciąż dolewają świeżą breję. Człowiek, zamieniony w świnię z głośnym kwikiem i chrumkaniem porzuca wszystko, co znał na świecie dnia, sam zbiega na dno jaskini i przeciskając się wśród innych świń dopycha się do koryta, by chłeptać breję. Problem tych, którzy poznali świat bytów realnych, oświetlony światłem dnia, i próbują opowiedzieć o nim lewakującym polega na tym, że przemawiają do mentalnych świń, chłepczących breję z koryta w chlewie na dnie platońskiej jaskini.

Ten stan świńskiego zaklęcia nie jest jednak nieodwracalny, i tylko od woli ludzkiej świni zależy, czy pozostanie nadal świnią, czy powróci do ludzkiej postaci. Tym, co mogłoby skłonić świnie do zrzucenia zaklęcia byłby z pewnością brak brei. Wówczas ludzkie świnie zaczęłyby węszyć i w końcu trafiłyby na świat bytów realnych. Jednak zamaskowani świniopasowie, niknący w mroku dbają, by potok brei nie ustał. Gromadzą zlewki ze stołów ich panów, mieszają to we wiadrach, uzyskując pomyje, przyprawiające o mdłości ludzi spoza jaskini. Jednak świń to nie zraża, nie zważają bowiem na jakość brei. Ponieważ nie jest to świat bytów realnych, a jedynie projekcje umysłu, wartość odżywcza nie liczy się wcale. Ludzkie świnie uzależniają się nie tyle od samej brei, ile od jej chłeptania. Muszą więc nieustannie chłeptać, wciąż ruszać pyskiem i kręcić ryjem, nie zważając, co pochłaniają.

Zrzucenie zaklęcia jest możliwe dzięki działaniom ludzi, którzy wrócili do jaskini, by przekazać wiedzę o świecie realnym. Muszą więc przemawiać do zaklętych. Ci zwykle ich nie rozumieją, i można rozróżnić trzy poziomy niezrozumienia. Poziom trzeci jest wówczas, gdy człowiek, do którego się mówi nie rozróżnia dźwięków. Jego zmysły są bowiem tak bardzo stępione, a umysł tak ograniczony lub leniwy, że zwykła ludzka mowa nie budzi u niego żadnej reakcji. Dźwięki słów nie docierają do ośrodka woli, gdyż giną pośród chłeptania, mlaskania i chrumkania, ponieważ ludzka świnia ich nie odróżnia.

Poziom drugi polega na tym, że człowiek, do którego się mówi słyszy dźwięki i kojarzy poszczególne słowa, ale nie rozumie znaczenia całych zdań. Wypowiedź nie ogranicza się bowiem do konfiguracji wyrazów, gdyż ludzka mowa zawiera znacznie więcej, niż znaki graficzne czy fonemy. One są tylko symbolami, dzięki którym umysł odtwarza treści, które posiadł, a także łączy to, co posiada w nowe związki, rozumiejąc coraz głębsze i bardziej złożone znaczenia. Nie ma tego jednak ten, który nic nie posiadł, u którego umysł pusty, jeno chłeptaniem wypełniony. Można doń mówić, łeb zakuty ni w ząb nie zrozumie, tylko gapił się będzie z głupim uśmieszkiem, po czym powróci do chłeptania brei.

Poziom pierwszy odbywa się tak, że człowiek słyszy dźwięki, rozróżnia słowa, rozumie zdania, lecz nie odnosi ich do siebie. Nie traktuje bowiem świata bytów realnych jako prawdziwego, lecz prawdziwym dla niego jest koryto, które widzi przed sobą i breja w nim. Można więc mówić mu, że skończy się breja, będzie trucizna, że strącą go z wyżyn lewakowania i kark może sobie skręcić. Odpowie taki, że przecież w najlepsze lewakuje sobie dalej, czego nic nie zakłóca, koryto z breją wciąż pełne, więc on niczego w swoim życiu zmieniał nie będzie. Nie obchodzi go, co stać się może lub niechybnie nadejść musi, bo skoro on tego przed oczami wprost nie widzi, to tego nie ma. Po czym w spokoju leniwego sumienia wraca do chłeptania.

W obecnym stanie rzeczy, gdy lewakowanie trwa dalej, a świniopasowie ukryci wciąż brei dolewają, ludzie w świnie zaklęci będą dalej chłeptać i większość z nich nawet ryja od koryta nie odwróci. Są jednak wśród nich nieliczni, którzy ze swej świńskiej kondycji do ludzkiej powrócić gotowi, których sumienie nie do końca usnęło, którym poblask realnego świata momentami odwraca wzrok od koryta. Będą to ci, którzy znajdują się na pierwszym poziomie niezrozumienia. Oni przynajmniej potrafią zrozumieć ludzką mowę. Mało takich jest bardzo, lecz mimo tego i tak przemawiać warto, chociaż najczęstszą reakcją jest gniewny kwik obrażonej świni.

Sytuacja zmieni się, gdy breja się skończy, bo tak uznają panowie świniopasów, lub gdy oni sami zlewek nie będą w stanie zapewniać. Wówczas ludzkie świnie przestaną chłeptać, bo nie będzie czego. Nie znaczy to jednak, że zrazu wszyscy ludzką postać odzyskają. Większość, zanim trafi na świat dnia i nauczy się na własnym przykładzie, jak wygląda rzeczywistość będzie się kręcić wokół ogona, obijać o ściany, gryźć się nawzajem z innymi głodnymi świniami, pośród ogłuszającego kwiku i chrumkania. Trzeba więc wypracować strategie komunikacyjne, umożliwiające taki przekaz, który przyspieszy powrót zaklętych do ludzkiej postaci. Dla ludzi zaklętych dobrostanem zrozumiałe będą dwa rodzaje przekazu: Mowa Manto i Mowa Papu.

Odwiedź także nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.

Mowa Manto jest strategią komunikacyjną, polegającą na emitowaniu impulsów kinetycznych, rejestrowanych przez receptory czuciowe i odbierane przez mózg jako znaczące, szczególnie w obszarze fizjognomii. Mowa Manto jest szczególnie wskazana, gdy osoby, z którymi zostaje podjęta próba komunikacji znajdują się na drugim lub trzecim poziomie niezrozumienia, a jednocześnie wykazują dużą aktywność fizykalno – przemocową oraz werbalną w postaci rzeczywistej mowy nienawiści. Wówczas strategia komunikacyjna Mowy Manto jest jedyną, dającą gwarancję pozytywnego rezultatu w postaci trwałego porozumienia. Jednocześnie bowiem z zastosowaniem Mowy Manto wobec ludzi z drugiego lub trzeciego poziomu niezrozumienia dochodzi do ich warunkowania behawioralnego, dzięki czemu możliwe staje się porozumienie z nimi za pomocą prostych komunikatów ludzkiej mowy. Mowa Manto jest więc strategią interwencyjną, dzięki której komunikacja społeczna staje się na powrót możliwa.

Mowa Papu jest długofalową strategią komunikacyjna, umożliwiającą budowę i utrzymanie pozytywnych relacji społecznych, szczególnie wobec osób, wychodzących z zaklęcia Kirke i powracających do mentalnej postaci ludzkiej. Polega na przekazie informacyjnym, identyfikującym potrzeby osoby, wobec której Mowa Papu jest używana, i wiążącej możliwość ich zaspokajania z występowaniem określonych reakcji na określone bodźce. Osoba, wobec której używa się strategii komunikacyjnej Mowy Papu otrzymuje przekaz, dzięki któremu dowiaduje się, w jakich warunkach może otrzymać swoje Papu, czyli zaspokojenie potrzeb. Dzięki zastosowaniu Mowy Papu następuje pozytywne warunkowanie behawioralne sprawcze, co rokuje dużą nadzieję na budowę racjonalnego, współpracującego społeczeństwa. Strategia ta jest szczególnie przydatna dla ludzi uporczywie lewakujących, a także mających zachowania lewackie czynne. W tym drugim przypadku zwykle niezbędne jest zastosowanie sekwencji mowy: najpierw Mowa Manto, jeśli nie następuje przyswojenie przekazu wymagana jest repetycja, następnie można przejść do stosowania Mowy Papu, która dla większości z nich staje się docelową strategią komunikacyjną. Jedynie w nielicznych przypadkach może nastąpić przejście do rozumienia ludzkiej mowy.

O przemianach kulturowych:

Amerykanizacja, czyli zalew antykultury

Homo debilis w służbie idiokracji

Świadomość, jak wielki jest zakres lewakowania i zarazem zaklęcia Kirke pozwala nam zrozumieć rzeczywistość i ujrzeć w prawdzie masy ludzkie, które niegdyś były chrześcijańskimi narodami Zachodu. To samo tyczy się narodu polskiego, z którego ubyła większość jego substancji nie od bomb, pocisków i represji, lecz przez dobrowolne lewakowanie i namiętność ludzkich świń do chlewa, koryta i brei. Z kolei znajomość omawianych strategii komunikacyjnych jest niezbędna, aby nie tracić czasu i energii na przemawianie do ludzi, wobec których wszelkie inne metody komunikacji będą nieskuteczne. Jest to wiedza niezbędna, aby wyciągnąć kogo się da z chlewa i jaskini Platona, a następnie ułożyć sprawy narodu i państwa tak, by więcej nie dać się zaczarować czarodziejce Kirke.

Należy przy tym pamiętać, że efektywne stosowanie strategii komunikacyjnych Mowy Manto i Mowy Papu na skalę społeczną będzie możliwe dopiero wtedy, gdy kontrolę nad państwem uzyskają ci, którzy już dziś odważyli się wyjść z platońskiej jaskini, ujrzeli piękno, groźbę i przemijalność i możliwości świata bytów realnych, i odważyli się snuć śmiałe plany – tam, gdzie inni tchórzą.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj