Odczarowanie Niemiec

7 sierpnia 2022

Niemcy, bez względu jaką formę państwowości by przybrały, wydają się być najlepszym państwem, przeciw któremu wymierzone niczym działa są wszelkie programy polityczne, manifesty, a także zwykła publicystyka polskiej prawicy. Badając niemiecką myśl polityczną, jednak skłaniam się do wniosku, że w Polsce tak naprawdę mało kto rozumie Niemcy. Niniejszy artykuł ma charakter polemiczny z artykułem pt. “Zmierzch bogów” autorstwa Bartosza Kopczyńskiego.

Autor wspomnianego tekstu wyszedł z założenia, że wagnerowski dramat “Der Ring des Nibelungen” stanowi esencję niemieckiego żywiołu, czyli próby zabawy w bogów, co też prowadzi ich do upadku. Zdaje się, że głównym zarzutem wobec Niemców jest dążenie niemieckiego żywiołu do politycznej dominacji i ekspansji (bez względu na to czy ma charakter terytorialny – poprzez użycie siły militarnej, czy też jednak kulturową lub ekonomiczną).

ZMIERZCH BOGÓW możesz przeczytać >>tutaj<<

Pokuszę się o opinię, że dążenie do osiągnięcia dominacji jest cechą narodu, który to nie abdykował z własnej roli dziejowej. Siła narodu nie polega na zamknięciu się w etnicznych granicach występowania. Dla lepszego zobrazowania los narodu zostanie porównany do życia człowieka. Otóż człowiek w sile wieku, wieku produkcyjnym, nie zamyka się w tym co osiągnął na starcie życia tylko prowadzi nieustanny rozwój – szuka lepszej pracy, kształci się, prowadzi badania, wraz z powiększaniem rodziny zamierza zadbać o lepsze warunki życiowe zwiększając dla niej przestrzeń – chociażby poprzez zakup nowego mieszkania. Jest to wyrazem pewnych ambicji, postawionych w życiu celów, wyrazem poczucia rywalizacji określonej przez człowieka własnej misji. Tak też sprawa ma się z narodami. Brak ambicji mocarstwowych może wynikać z niewystarczających zasobów ludzkich danej zbiorowości (czyli dany naród jest niewielki, liczy kilka w porywach do kilkunastu milionów) lub abdykacji z własnej roli, rezygnacji z realizacji własnej misji dziejowej. Sytuacja jest podobna do przejścia człowieka na emeryturę – po minięciu najlepszych lat w życiu pozostaje mu wspominanie starych czasów i obserwowanie jak radzą sobie inni – młodsi, silniejsi, bardziej żywiołowi.

Zamknięcie się w granicach etnicznych rozpatruję właśnie jako przejście na emeryturę. Naród polski w obecnej chwili znajduje się właśnie na etapie człowieka na emeryturze, z tym, że naród jako zbiorowość nie umrze śmiercią naturalną w przeciągu kilku lub kilkunastu lat od nastania tego momentu. W każdej chwili może wrócić do realizowania skonkretyzowanej misji dziejowej, ale… Może też utknąć w stadium bycia na “dziejowej emeryturze”.

Wobec Niemiec zarzuca się, że wychodzą stamtąd szkodliwe dla Europy i świata nurty myślowe. Przecież Marks to Niemiec, o rodowodzie szkoły frankfurckiej świadczy jej nazwa. Jednakże – czy ktoś zadał sobie pytania – gdzie żył i tworzył Marks? Ile lat działała szkoła frankfurcka i dlaczego zniknęła wraz z Republiką Weimarską? Ten pierwszy działalność prowadził poza Niemcami, a szkoła frankfurcka istniała w Niemczech 10 lat – a od 1933 musiała szukać schronienia poza granicami. Na emigrację zdecydowali się również liberalni interpretatorzy rzeczywistości i pozytywiści prawniczy jak chociażby Hans Kelsen.

Heglizm jest mylnie utożsamiany wyłącznie z marksizmem. Heglizm można podzielić na co najmniej 2 typy – heglizm prawicowy (starohegliści) i heglizm lewicowy (młodohegliści). O Heglu możemy przeczytać w książkach naukowych właśnie z zakresu konserwatyzmu. Heglizm lewicowy to krytyka zastanej rzeczywistości, a nawiązania do niego przez myślicieli rewolucyjnej lewicy promowały uczynienie politycznym zbiorowość i prymat myślenia ekonomicznego. Heglizm prawicowy z kolei wysuwał państwo do roli absolutu i stanowił rdzeń w rozwoju niemieckiej prawicowej myśli autorytarnej (jak to miało miejsce chociażby w myśli politycznej Carla Schmitta), ale też faszystowskiej (lecz nie niemieckiej, a włoskiej, jedni z najważniejszych myślicieli włoskiego faszyzmu – Alfredo Rocco oraz Giovanni Gentile – byli heglistami).

Heglizm więc niejedno ma imię. Mylnie jest utożsamiany wyłącznie z lewicą i bardzo wielu ludzi zapomina, a nawet nie wie, że heglizm leżał u podstaw pruskiej, a potem niemieckiej państwowości do końca I wojny światowej. Co więcej, Prusy, a potem Cesarstwo Niemieckie, wraz z Austro-Węgrami i Imperium Rosyjskim, zaliczają się do najbardziej konserwatywnych, a nawet reakcyjnych państw XIX i początku XX wieku. Po wycofaniu się Rosji z wojny, I wojnę światową można zinterpretować jako starcie dwóch różnych światów, gdzie Państwa Centralne to stary świat monarchii, a Ententa to świat liberalny. Było to typowe dla historii ludzkości starcie tellurokracji (mocarstwa lądowego) o charakterze autorytarnym i skłonnym do interwencjonizmu w ekonomii z talassokracją (mocarstwem morskim) będącą państwem liberalnym i wolnorynkowym. Tellurokrcja to Niemcy, a talassokracja to Wielka Brytania i później Stany Zjednoczone. Nieokreślona tożsamość Francji i jej rywalizacja z Niemcami postawiła ją u boku mocarstw morskich.

W tym nie bez znaczenia jest sprawa polskiej państwowości. Od końca XVIII wieku Polacy brali czynny udział w każdej liberalnej i rewolucyjnej ruchawce na świecie zaczynając od amerykańskiej wojny o niepodległość.

Fryderyk II Wielki faktycznie dążył do osłabienia pozycji Polski i to nie podlega dyskusji, Prusy w trakcie jego rządów wykorzystały jedynie sprzyjający moment do poszerzenia granic jaką była słabość Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która trwała już od dawna wskutek niepodążenia drogą monarchii absolutnej, będącej wówczas najskuteczniejszą formą rządów, tylko pozostania przy demokracji szlacheckiej i elekcyjnym królu. O słabości państwa świadczy to, że korekty granic odbywały się bez wystrzału. Państwo wewnątrz było w stadium rozkładu, a siły zewnętrzne to wykorzystały. Po rozbiorach żywioł polski był jednoznacznie kojarzony z zaangażowaniem we wszelką działalność rewolucyjną i działanie w interesie Francji oraz Wielkiej Brytanii.

Na Republikę Weimarską przypadł rozkwit nurtu zwanego rewolucją konserwatywną. Do grona konserwatystów rewolucyjnych zaliczają się m.in. Carl Schmitt, Arthur Moeller van den Bruck, Oswald Spengler, Ernst Jünger, Thomas Mann, Othmar Spann, Hans Freyer, Edgar Julius Jung czy Hugon von Hoffmannstahl. Niektóre podręczniki zaliczają również Albrechta Haushofera, a więc wypadałoby również wspomnieć jego ojca – Karla Haushofera. Myśliciele rewolucji konserwatywnej postawili diagnozę zastanej rzeczywistości jako zawieszenie historii, rzeczywistość empiryczną uznali za nierzeczywistą. Odrzucili prądy ideowe oraz kulturowe modernizmu, a system demoliberalny uznali za antynarodowy. Konserwatywni rewolucjoniści byli jednak przekonani o możliwości obalenia zastanej nierzeczywistości i przywrócenia starego ładu, ale nie uznawali tego za słuszne rozwiązanie. Myśliciele tego nurtu, chociaż byli związani z wieloma prądami ideowymi, zgodnie twierdzili, że przywrócenie starego ładu przywróci również jego wady, co doprowadzi do powtórzenia się historii, dlatego też patrzyli w przyszłość chcąc oprzeć ją na ponadczasowych fundamentach porządku. Przykładowo – można odtworzyć zasadę autorytetu i jednolity ośrodek suwerenności, ale nie musi to być król, lecz może to być dyktator. Myśliciele konserwatywnej rewolucji porzucili nostalgię na rzecz rzucenia wyzwanianierzeczywistej rzeczywistości”, w której przyszło im żyć. 

Niemiecka rewolucja konserwatywna stawiała Republikę Weimarską jako głównego wroga. Było to wynikiem pragnienia przywrócenia społecznego porządku i autorytetu, którego, zdaniem przedstawicieli nurtu, demokracja liberalna nie mogła zagwarantować. Rewolucyjny charakter tego konserwatyzmu polegał na przewadze destrukcyjnych zamierzeń wobec zastanego systemu i niemieckiej rzeczywistości politycznej. Podsumowując rewolucję konserwatywną – jej konserwatyzm polegał na przywiązaniu do zasad hierarchii, porządku i charakterystycznej dla heglowskich Prus i Niemiec niepolityczności narodu, interwencjonizmu państwowego, a także nieupolitycznionej biurokracji i armii stanowiących dwa filary silnego i sprawnie funkcjonującego państwa. Rewolucja z kolei wyrażała się nie poprzez chęć zawracania rzeki kijem, a zniszczenia zastanego porządku i ustanowienia nowego – dostosowanego do zmian, które zaszły w naukach polityczno-prawnych i umysłach ludzi, w oparciu na najważniejszych wartościach starego porządku.

Drugim nurtem rozwijającym się w Republice Weimarskiej był narodowy socjalizm. W przeciwieństwie do tradycji pruskiej, nazizm nie wyrósł z prawicowego heglizmu, a volkizmu (warto na marginesie odnotować, że “socjalizm” w nazizmie nie miał charakteru marksistowskiego). NSDAP, a potem III Rzesza zostały oparte na zasadzie wodzostwa – führerprinzip. Dla nazistów efektem wykształcenia się wyższej kultury jest właśnie powstanie państwa, będącego środkiem do uzyskiwania wyznaczonych celów przez naród. M.in. Hitler w “Mein Kampf” wskazywał, że państwo ma przede wszystkim umożliwić istnienie rasy, co ma pozwolić na rozwój wszystkich sił w niej drzemiących. Państwa, które temu nie służą są poronionymi płodami, których istnienie niewiele wnosi. Co więcej, według Hitlera, państwo mogło zostać również określone jako złe, jeśli szykuje zgubę narodowi poprzez niszczenie struktury rasowej. W przeciwieństwie do heglizmu i tradycji pruskiej, w nazizmie można znaleźć zrzucenie państwa z roli absolutu do roli narzędzia, ale także typowe dla ideologii totalitarnych – mobilizację mas, upolitycznienie zbiorowości i wprowadzenie jej w stadium politycznej gnozy.

Myśliciele rewolucji konserwatywnej nie poświęcali raczej dużej uwagi Polsce. Carl Schmitt starał się wypromować nową zasadę prawa międzynarodowego zwaną Grossraum – wielkim obszarem lub wielką przestrzenią obejmującą obszar pomiędzy liberalnymi mocarstwami – Wielką Brytanią i Francją, a komunistycznym ZSRR. Grossraum jest często mylnie utożsamiany z podbojami i wielkim obszarem w rozumieniu ilościowym. Schmitt poprzez wielki obszar rozumiał wielkość tego obszaru w wymiarze jakościowym. Jako początki formowania się zasady Grossraum w polityce międzynarodowej podał… Umowy polsko-niemieckie.

Ernst Jünger z kolei uważał, że nadchodząca kolejna wielka wojna położy kres państwom narodowym i przywróci imperia. Miał również nadzieję na charakter pojednawczy tejże wojny. W trakcie trwania II wojny światowej sprzeciwił się również polityce NSDAP określając ją mianem polityki państw narodowego przebranego w płaszcz imperialny i stwierdził, że polityka ta powtarza “błędy Wersalu”. Albrecht Haushofer jako geopolityk stwierdził, że największym zagrożeniem dla Niemiec i Europy są ZSRR oraz USA. Jego ojciec rozwinął koncepcję Lebensraum (ale była niż koncepcja nazistów, warto nadmienić, iż naziści zaczerpnęli Lebensraum właśnie od Haushofera nadając mu własną interpretację). Haushofer był jednak przeciwny podporządkowywaniu innych i utrzymaniu w ryzach przy użyciu przemocy.

Relacje Polski z III Rzeszą do marca 1939 można określić mianem najlepszych, jeśli chodzi o relacje polsko-niemieckie w okresie dwudziestolecia. Zawarty został pakt o nieagresji oraz wygaśnięciu uległy wszelkie spory. Nie bez powodu Europa Zachodnia w tym przyszli sojusznicy Polski patrzeli na II RP jako na sojusznika III Rzeszy. Dopiero polska wolta i stanie się sojusznikiem Wielkiej Brytanii oraz Francji sprawiła, że Niemcy automatycznie stały się Polsce wrogie, a także zmusiła Berlin do szukania tymczasowego sojusznika w ZSRR.

Czemu miał posłużyć ten długi wgląd w historię niemieckiej myśli politycznej? Przede wszystkim temu jakoby Niemcy były zawsze „żelazną pięścią” postępu. Niemiecka myśl polityczna i forma rządów była stale przeciwna postępowi rozumianemu jako przyjęcie postulatów lewicy oraz liberałów. Dlatego też Republika Weimarska utrzymała się ledwo 14 lat, ale nawet w trakcie jej istnienia mało kto traktował tę formę państwa jako stałą. Prezydent Hindenburg zachowywał się jak zastępca cesarza Wilhelma II, którego też poprosił o zgodę na start w wyborach. Dopiero zniszczenie Niemiec w 1945 sprawiło, że niemiecki żywioł został uśpiony i czeka do tej chwili na przebudzenie. Zanim ktoś pomyśli “Jak to dobrze!”, warto sobie zadać pytanie – czy aby na pewno dobrze?

Świat nie wygląda tak, że wyłącznie Niemcy i Rosjanie mieli i mają zapędy mocarstwowe. Takie same zapędy mają chociażby Amerykanie, Anglicy i Francuzi. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że na przestrzeni dziejów nie tylko Niemcy i Rosjanie mieli powody w ekspansji na polskie ziemie, ale też Francuzi, Anglicy czy Amerykanie mieli interes w tym, aby Polska stanowiła swego rodzaju blokadę lub drugi front w rywalizacji mocarstw z Niemcami i Rosją. To też skłoniło chociażby Berlin do zawarcia paktu Ribbentropp-Mołotow ze Związkiem Radzieckim. Musieli zlikwidować drugi front, który to nagle powstał przed uderzeniem na jednego z największych wrogów w niemieckiej narodowosocjalistycznej myśli politycznej – czyli na Francję. Jestem przeciwny popularnemu stwierdzeniu, że Niemcy i Rosjanie to odwieczni sojusznicy. Gdyby nie wydarzenia określane mianem “cudu domu brandenburskiego”, Prusy zostałyby pogrzebane właśnie przez Rosjan. Czas rozbiorów i Świętego Przymierza to faktycznie okres współpracy prusko(niemiecko)-rosyjskiej, ale plany Mitteleuropy zakładały właśnie ekspansję na ziemie należące do Rosji. Z kolei Rosja w sojuszu z Niemcami nigdy nie zaakceptuje pozycji “młodszego brata” skoro niemiecki potencjał równoważy, a niekiedy nawet przewyższa, bez względu jaki okres weźmiemy pod uwagę. Plan Mitteleuropy pokrywa się z eurazjańską przestrzenią w jej zachodnim obszarze. Dlatego też niemożliwy jest dlugofalowa współpraca niemiecko-rosyjska. Niemcy nie kochają Rosji, ale niekiedy jej potrzebują – jak mają dwa fronty lub potrzebę zminimalizowania wpływów innego państwa.

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj

W relacjach z Niemcami (tak samo jak z Rosją) najczęściej wykorzystuje się najprostszą grę na emocjach. Nigdy w Polsce nie będzie stał żaden niemiecki czy rosyjski żołnierz. Nie będą kolonizować nas niemieckie lub rosyjskie przedsiębiorstwa. Nie dla surowców z tych państw, bo uzależniamy się od nich. I tak dalej… Niemcom przypisuje się jakieś wręcz diabelskie cechy dla samego ich przypisywania, tylko dla kapitału politycznego, nie rozważając potencjalnych korzyści z możliwej współpracy. Jeśli z Niemiec wypłynie jakiś krytyczny głos wobec Polski to retoryka w mediach wygląda tak jakbyśmy mieli robić zaraz drugi Grunwald. Tymczasem, w analogicznej sytuacji krytyki ze strony USA, w polskich mediach panuje spolegliwość. Co więcej, nie podkreśla się, że Amerykanie chcą podporządkować sobie Polskę, ale mówi się, że jakiś X, najczęściej z Partii Demokratycznej, coś powiedział. Nikt jednak nie potrafi powiedzieć jaka jest różnica w kolonizacji Polski przez przedsiębiorstwa amerykańskie, a niemieckie. Tak samo jaka jest różnica w obecności wojsk USA, a Niemiec. Bardzo naiwne jest myślenie, że jest grupa państw, która podejmuje konkretne działania, bo ma niecne plany wobec naszego państwa, a inne podejmują te same kroki z dobroci serca. Za każdą taką decyzją stoją interesy mocarstw, które to nie działają bezinteresownie. Skoro Niemcy chcą nas podporządkować, to dokładnie tego samego chcą Amerykanie.

Czy Polska ma szanse na bycie mocarstwem? Jeśli porzuci zamknięcie się w etnicznych granicach to tak. Czy do tego potrzebuje silniejszego partnera? Owszem. Wielu Polaków marzy o inicjatywie Międzymorza, tak się złożyło, że za kadencji Trumpa zaczęła rozwijać się inicjatywa Trójmorza. Czy Polska miałaby to uczynić samemu, bez kurateli silniejszego? Najwyraźniej nie. Polska byłaby po prostu obszarem, z którego to wyszedłby nowy amerykański projekt służący niczemu innemu jak zachowaniu amerykańskich wpływów w Europie. Chyba nikt już nie wierzy w koniec historii i utrzymanie tego co jest teraz do końca świata. Wszystko w końcu runie, ulegnie przemodelowaniu. Pytanie brzmi tylko kiedy to nastąpi i z jaką intensywnością. Jeśli Trójmorze poszerzymy o Ukrainę i Białoruś to mamy sytuację, w której to amerykański projekt obejmuje Mitteleuropę i przestrzeń eurazjańską. To doprowadziłoby do jeszcze większego zacieśnienia relacji Niemiec z Rosją i próby unieszkodliwienia projektu naruszającego strefy. Skoro mielibyśmy zgodzić się na projekt amerykański, dlaczego nie mielibyśmy zgodzić się na bycie w Mitteleuropie? W ramach Trójmorza pokrywają się ambicje Międzymorza, tak samo jak w przypadku Mitteleuropy. Polska mogłaby wówczas stanowić drugą siłę Mitteleuropy, oddalając tym samym ryzyko sojuszu niemiecko-rosyjskiego.

wikipedia/ NordNordWest / CC BY-SA 3.0

Ostatnim istotnym problemem jest jeszcze rząd niemiecki, a mianowicie to, jaka partia sprawuje władzę. Tak samo jak w Polsce, tak i w Niemczech nie widzę siły odpowiadającej (przynajmniej moim) poglądom. Ten problem jednak dotyczy chyba każdego mocarstwa na świecie. Wszędzie mamy rywalizację chadeków, socjaldemokratów, liberałów i ewolucyjnych konserwatystów lub neokonserwatystów anglosaskich. Z kimś jednak trzeba wchodzić w sojusze, zawierać umowy. Wbrew temu co uważa większość prawicy, myślę, że Polska i Niemcy mogą być państwami sojuszniczymi.

Po II wojnie światowej część niemieckiej prawicy (jak Carl Schmitt) nie uznała legalności RFNu. Dla niej Niemcy zostały zniszczone, a RFN jak i NRD nie były wyrazem woli politycznego istnienia, a wolą okupantów. Starając się zrozumieć Niemcy można przyznać niemieckiej prawicy rację. Do RFNu zaczęli wracać emigranci, a NRD tworzyli komuniści na usługach Moskwy. Współcześni globaliści o niemieckim pochodzeniu, ale też niemieccy politycy, nie reprezentują sobą niemieckiego żywiołu, co najwyżej jego szczątki.

Lekcja roku 1939 powinna wskazać, że nie powinno odrzucać się Niemiec i traktować ich jako drapieżnika czekającego na swoją ofiarę. Powtórzenie błędów i staranie się o obecność Anglosasów w Europie Środkowo-Wschodniej w sytuacji, gdy porządek ulegnie wywróceniu, z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do podzielenia Trójmorza na Mitteleuropę i eurazjańską przestrzeń… Na jakiś czas, do konfrontacji o dominację pomiędzy Berlinem, a Moskwą.

Niemiecka polityka wobec Rosji po zakończeniu zimnej wojny wyraźnie wskazuje na próbę zrównoważenia wpływów Stanów Zjednoczonych Rosją. Niemcy potrzebowały Rosji i dalej jej potrzebują, ażeby wybić się na pozycję mocarstwową i wrócić do gry na globalnej szachownicy. Stan współpracy niemiecko-rosyjskiej nie trwałby wiecznie, gdyż oba państwa posiadają sprzeczne interesy, jeśli spojrzymy na ich potencjalne strefy wpływów.

Obecnie współpraca polsko-niemiecka jest o wiele bardziej bezpieczna w kontekście zachowania integralności terytorialnej niż kiedykolwiek wcześniej. Wówczas w Polsce była liczna mniejszość niemiecka, obecnie ona nie stanowi żadnej siły politycznej i jakakolwiek korekta granic byłaby absurdalna, a na taki pomysł pewnie nie zgodziliby się sami Niemcy.