Poradnik świadomych rodziców, cz. III

16 sierpnia 2024

Prezentujemy nasz autorski krótki poradnik, opisujący współczesną edukację szkolną i wychowanie. Pokazujemy główne trendy, zjawiska i procesy, prostujemy pojęcia, obalamy mity, wskazujemy na zagrożenia. Nie ograniczamy się do mówienia, że jest źle. Wyraźnie pokazujemy, skąd wzięło się zło i komu służy. Największą wartością naszej skromnej pracy jest jednak wyraźne wskazanie, co trzeba zrobić, żeby było dobrze.

Linki do poprzednich części:

Poradnik świadomych rodziców, cz. I z IV

Poradnik świadomych rodziców, cz. II z IV

Nasz poradnik prezentujemy w postaci trzech artykułów, zawierających treść w odcinkach. Czwarty artykuł cyklu będzie zawierał odnośnik, za pomocą którego będzie można pobrać całość w postaci dokumentu pdf. W imieniu całej Redakcji portalu oraz osób, zaangażowanych w powstanie tego poradnika, prosimy o rozpowszechnianie i udostępnianie. Im więcej ludzi przyjmie tą treść, tym szybciej wyjdziemy z dna otchłani.

Pisaliśmy o wychowaniu i edukacji:

Demostenes i Herostrates

Inżynierowie świata i ich pomysł na edukację

OTO CZĘŚĆ TRZECIA, OSTATNIA Z CYKLU:

III. JAK POWINNO BYĆ – DOM

To, co stoi na głowie należy postawić na nogi, należy więc odkłamać rzeczywistość i przypomnieć pojęcia podstawowe.

Człowiek

Nie jest zwierzęciem ani maszyną, lecz bytem złożonym z materialnego ciała i niematerialnej duszy. Ciało wzrasta, zmienia się, starzeje i umiera. Dusza jest ta sama, ale się udoskonala wraz ze wzrostem ciała. Człowiek biologiczny należy do królestwa zwierząt, i jeśli nie zostanie poddany wychowaniu przez autorytet, w tym miejscu pozostanie. Człowiek i każdy organizm żywy kroczy po linii najmniejszego oporu, i jeśli może zaspokoić swoje potrzeby bez wysiłku, robi to. Na przykład człowiek niewychowany jeśli otrzyma wybór – zapracować czy dostać za darmo za cenę niewolnictwa, wybierze to drugie.

Ośrodki wpływu

Rozwój człowieka polega na interakcji między nim samym i otoczeniem. Są następujące ośrodki wpływu na kształt osobowości człowieka: jego wewnętrzne cechy, z którymi się rodzi; rodzina; inni ludzie, z którymi się styka, np. sąsiedzi; grupa rówieśnicza; szkoła; związek religijny, do którego należy; państwowe programy społeczne; kultura masowa; kultura wysoka.

Sposób wpływu

1. Wpływ osobisty bezpośredni, kierunkowy, np. polecenia i rady rodziców, członków rodziny i nauczycieli. Im większe znaczenie dla młodego człowieka ma dana osoba lub ośrodek wpływu, tym silniej wpływa na jego wychowanie. W początkowym okresie rozwoju, zanim młody człowiek dojrzeje, autorytet musi kierować poczynaniami wychowanka, zgodnie ze swoimi przekonaniami, używając przymusu psychicznego wtedy, gdy to jest niezbędne.

2. Wpływ osobisty pośredni, poprzez obserwację i naśladowanie ludzi, z którymi się styka – rodzice, rodzina, nauczyciele, sąsiedzi, grupa rówieśnicza, klasa w szkole, współpracownicy. Bardzo ważne jest, aby młody człowiek w swoim otoczeniu spotykał się z ludźmi, którzy postępują właściwie.

3. Wpływ zdalny bezpośredni, czyli perswazja za pomocą mediów i innych źródeł informacji, np. poradniki o właściwym zachowaniu lub też treści promujące niewłaściwe zachowania, np. pornografia.

4. Wpływ zdalny pośredni, poprzez przekaz ukryty świadomie lub nieświadomie. Działa na podświadomość i jest obecnie powszechny w większości treści, spotykanych w mediach. Obecnie gros przekazu w Internecie, telewizji, kinie i innych mass-mediach zawiera przekaz antykulturowy.

5. Osobiste doświadczenie, czyli bodźce z otoczenia oraz konsekwencje własnych działań i zaniechań.

Cel życia

Cele życia wyznaczają zwykle systemy religijne, co wynika ze złożonej, materialno – duchowej konstrukcji bytowej człowieka. W naszej chrześcijańskiej kulturze celem tym jest zbawienie wieczne, czyli takie życie, aby zasłużyć swym postępowaniem na wieczne przebywanie w bliskości Boga. Życie prowadzone w ten sposób porządkuje wszystkie sprawy – materialne, socjalne, społeczne, rodzinne, poznawcze, psychiczne, emocjonalne. Wówczas nie potrzeba psychopedy i terapii. Jednakże pod wpływem różnych wpływów chrześcijanie odrzucili chrześcijaństwo, a nawet ci, którzy nie odrzucili boją się do niego jawnie przyznać. Ludzie szukają więc celu materialnego, na tym świecie, ale nawet ten jest dziś powszechnie rozumiany błędnie, trzeba więc go wyjaśnić.

Celem życia ziemskiego człowieka powinien być dobrobyt, czyli sytuacja, w której jego naturalne potrzeby zostają zapewnione, i może on realizować swoje cele, czyli utrzymanie rodziny, standardu życia, realizację zainteresowań. Do tego potrzebny jest etos pracy, który nabywa się w procesie wychowania i edukacji, oraz cnoty kardynalne – roztropność, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie. Żeby człowiek mógł to zrozumieć i stosować w praktyce, musi umieć korzystać z rozumu, aby pojąć sytuację swoją i otoczenia, a także używać woli, aby panować nad emocjami, popędami i instynktami. Żeby korzystać z rozumu, musi być dojrzały, a dojrzałość oznacza odpowiedzialność.

Twierdza Kulturowa

Żaden człowiek nie żyje sam na świecie i potrzebuje innych ludzi, a także struktur, które tych ludzi łączą. Są co prawda tacy, którzy uważają, że mogą być obywatelami świata i wszędzie czują się dobrze, oni jednak ulegają iluzji. Zawsze bliższa koszula ciału, i jak się nie ma swoich ludzi, zostaje się samemu, a to straszny los, być samemu wśród tłumu samotnych. Do tego dążą globalne elity, aby każdy się samorealizował, czyli był samotny – bez rodziny, narodu i państwa. Dlatego usunęli te byty ze świadomości ludzkiej, a w zamian podstawili złudę wspólnej Europy albo jednego, globalnego społeczeństwa. Należy odrzucić te kłamstwa i przypomnieć, w jakim porządku człowiek może być szczęśliwy. Nazywam to Twierdzą Kulturową. Składa się ona z pięciu koncentrycznych pierścieni obrony:

  1. centrum, cytadela, pierwszy i ostatni punkt obrony – ludzka dusza, a z niej – wyższe władze – rozum i wola.
  2. Rodzina, czyli ojciec, matka i dzieci, a także krewni bliżsi i dalsi oraz bliscy przyjaciele. Jest to w istocie struktura rodowa. Ród dba o swoich, wspiera i broni, a każdy, kto doń należy dba o ród i jego interesy. W rodzinach rodzą się i wychowywani są ludzie. Rodzina powinna być trwała, a najtrwalszą formułą jest sakramentalne małżeństwo. Gdy rodzina trzyma się razem, rodzi się więcej dzieci i są wychowywane na porządnych ludzi. Gdy rodzina się rozpada, rodzi się mało dzieci i są źle wychowane. Każdy rozpad rodziny powoduje poważne rany w psychice dzieci, co prowadzi do zaburzeń i problemów psychicznych. Dzieci takie rosną i wchodzą w życie dorosłe, mając złe wzorce dla swojego życia, złe pojęcie rodziny, niższe kwalifikacje do życia i pracy, słabą odporność psychiczną na stresy i trudności. Ci rodzice, którzy decydują się na rozpad swojego związku nie tylko rujnują swoje życie, ale przede wszystkim demolują życie swoich dzieci.
  3. Naród, czyli rodzina rodzin. Grupa ludzi, połączona wspólną tożsamością, pamięcią i interesem ekonomicznym i politycznym. Grupa ta używa tego samego języka, ma te same tradycje i zbliżoną mentalność. Większość zamieszkuje terytorium, które ma granice, chociaż część narodu może mieszkać w innych krajach jako diaspora. Dla Polaków przynależność do narodu nie zależy od uznania władzy, ale wewnętrznego wyboru. Każdy, kto rodzi się Polakiem może wyrzec się polskiej tożsamości i działać wbrew polskim interesom, i takich mamy dziś wielu, tak, jak i w innych epokach. Ale też obcy z innych narodów mogą nas poznać i zechcieć być jednymi z nas. Tacy wówczas stają się Polakami z wyboru, i w innych epokach też było ich wielu, a ich potomkowie żyją wśród nas jako porządni Polacy. Naród jest potrzebny, aby bronił swoich członków przed zagrożeniami zbiorowymi, zwykle od jakiejś obcej władzy, a gdy trzeba – także od własnej, gdy zagraża interesom narodu i państwa. Członkowie narodu pamiętają o jego historii, interesują się rzeczywistością i przejmują przyszłością. Łącznikiem tych ludzi jest etyka przyjęta z wyboru.
  4. Państwo, czyli organizacja narodu. Jest aparatem wykonawczym do ochrony i realizacji interesów narodowych. Państwo powinno być własnością narodu, a nie odwrotnie, jak jest obecnie. Dziś państwo słucha poleceń potęg zagranicznych, zniewala naród i postępuje wbrew jego interesom. Dzieje się tak, ponieważ państwo ma struktury, które tworzą ludzie, którzy popełniają błędy, ulegają korupcji, dopuszczają się zdrady. Struktury państwa powinny być rozbudowane tylko do tego stopnia, aby realizować interesy narodu i nie obciążać go nadmiernymi wydatkami.
  5. Ostatni, zewnętrzny pierścień Twierdzy Kulturowej to kultura łacińska, czyli zespół norm etycznych i poznawczych, regulujących zachowania ludzi.. Normy kultury łacińskiej są takie, że umożliwiają życie dużych społeczności w pokoju, bezpieczeństwie i dobrobycie, a współdziałanie ludzi nie jest wymuszane przymusem, lecz dobrowolnym wyborem. Kultura łacińska ma dwanaście zasad: dziesięć przykazań mojżeszowych, przykazanie miłości Chrystusa (nakaz miłości Boga i człowieka, dbałość o własne interesy, dbałość o interesy innych ludzi – we właściwych proporcjach), zasada św. Pawła (kto nie chce pracować, niechaj też nie je – nakaz użyteczności, każdy człowiek powinien mieć wykształcony etos pracy, zarabiać na swoje utrzymanie swoją pracą, współpracować dla dobra wspólnego, nie być pasożytem). Ludzie, kierujący się tymi zasadami tworzą rodziny, te tworzą narody. Całość łączy wiara chrześcijańska, która umacnia każdego człowieka do przestrzegania norm etycznych i poznawczych. Dzięki takim połączeniom narody mogą ze sobą współpracować, nie muszą walczyć ani się przemieszczać. Każdy naród może mieszkać na swojej ziemi, pracować na swój dobrobyt, rodzić i wychowywać dzieci, wymieniać się dobrami z innymi narodami.

Twierdza Kulturowa ma strukturę bastionową. Każdy pierścień obrony składa się z bastionów. Bastionem jest człowiek, rodzina, naród, państwo, a kultura łączy je wszystkie. Dzięki swojej strukturze obronnej Twierdza Kulturowa chroni ludzi przed zagrożeniami ze świata. Konieczne jest, aby bastiony połączone były wałami kurtynowymi, które zabezpieczają je przed atakiem z tyłu. Ludzie muszą być zjednoczeni, rodziny spójne, narody zwarte, państwa współpracujące ze sobą bez struktur ponadpaństwowych. Gdy te wały zostaną przerwane, wróg zachodzi bastiony od tyłu i zdobywa jeden po drugim. Pada kultura, padają państwa i narody. Dzieci są deprawowane, a rodzice tracą możliwość walki z tą deprawacją. To się dzieje obecnie. Stało się tak dlatego, że pośród narodów rodziny przestały wychowywać swoje dzieci. Rodzice zajęli się romansami, rozwodami, swoimi sprawami, pracą, a wychowanie powierzyli specjalistom z psychopedy i smartfonom. Skutek widzimy – technokraci chcą nam zawłaszczyć szkoły, aby przerabiać nasze dzieci na swoich niewolników, i nie ma komu z tym walczyć.

Cel wychowania

Celem tym powinna być właśnie dojrzałość, czyli odpowiedzialność, obejmująca zdolność używania rozumu i woli. Używanie rozumu to dążenie do mądrości, a mądrość to zrozumienie przyczyn pierwszych, czyli pojmowanie istoty rzeczy. Dzięki temu człowiek rozumie, co jest dobrem, co złem, co prawdą, co fałszem, kto przyjacielem, kto wrogiem. Umie wyznaczać swoje cele i opracować środki ich osiągnięcia. Potrafi zrozumieć też cudze cele, odczytać psycho – i socjomanipulację. Dojrzałość to także zdolność do zrozumienia własnych błędów i słabości, wyciągnięcia wniosków i zmiany błędnego postępowania. Używanie woli to zdolność narzucenia sobie dyscypliny, pokonania własnych lęków i słabości, uzupełnienie braków, wydoskonalenie tego, co mocne, zapanowanie nad emocjami, popędami i pożądaniami. Nie są one złe, przeciwnie, są dla nas korzystne, ale jeśli nie są poddane władzy rozumu i woli, zwykle prowadzą do życiowych błędów i kłopotów. Odpowiedzialność oznacza zdolność do ponoszenia konsekwencji swoich działań i zaniechań. Dziecko nie jest w pełni odpowiedzialne ani moralnie, ani prawnie. Jednak dziecko staje się dorosłym, który odpowiedzialny być powinien. Pełna dojrzałość osobista i społeczna polega na tym, że człowiek jest świadom swoich interesów osobistych i wspólnych i potrafi je prowadzić, jako obrońca Twierdzy Kulturowej.

Odpowiedzialność

Odpowiedzialność jest niezbędna, aby budować życie rodziny, narodu i państwa, a nade wszystko, aby być wolnym. Ten bowiem, kto nie ponosi odpowiedzialności nie może również korzystać z wolności. Dziś wielu ludzi nie chce dojrzeć, głównie z tego powodu, że nie chcą przyjąć żadnej odpowiedzialności. Dlatego rodziny albo się rozpadają, albo nie powstają wcale, naród jest w rozsypce, a państwem rządzą obce siły przez podstawione sługi. Kto jest dorosły, a nie przyjmuje odpowiedzialności, ten jest dobrowolnym niewolnikiem.

Wolność

Wolność nie oznacza tego, co komu się podoba robić, ale to, co kto robić powinien. Każdy człowiek ma potrzeby, częściowo inne, częściowo te same, co inni. Najlepszymi warunkami do zaspokajania ludzkich potrzeb jest Twierdza Kulturowa, więc każdy człowiek powinien korzystać ze swej wolności w takim zakresie, aby jej nie niszczyć.

Osiąganie dojrzałości

Dziecko nie jest dojrzałe, bo być nie może. Ciało nie osiągnęło pełni rozwoju, układ rozrodczy, gospodarka hormonalna – to wszystko musi dopiero się wykształcić. Tak samo mózg. Niemowlę i małe dziecko ma duże zdolności poznawcze, bo musi wykształcić sobie wiedzę o świecie, co umożliwia dziecku bujny rozwój jego struktury neuronalnej. Dziecko interesuje się wszystkim, bo ma naturalny instynkt poznawczy. Praca mózgu pochłania nawet 40 – 66% energii całego organizmu. Z czasem ta bujna ciekawość poznawcza zmniejsza się, co jest związane ze wzrostem ciała. Organizm musi wybrać, co ma zasilać, bo na wszystko nie starczy energii, wybiera więc ciało, które od 7 – go roku życia przez 10 lat osiąga dojrzałą postać. W tym czasie następuje redukcja połączeń neuronalnych nawet o połowę. Nie oznacza to jednak, że dorastający człowiek przestaje rozwijać się intelektualnie. Ten rozwój zachodzi nadal i jest bardzo intensywny, ale ma inny charakter, niż wcześniej. Małe dziecko chłonie wszystko, duże dziecko przyjmuje bodźce wybrane, nastolatek wybiera kierunki rozwoju.

Mózg człowieka kształtuje się stopniowo, ostatecznie do 25 r.ż. Jako ostatni kształtuje się płat czołowy, odpowiedzialny za dojrzałe zachowania. Jednak ze względu na płynność i stopniowość rozwoju należy młodego człowieka wprowadzać do dojrzałości ustawicznie i krok po kroku. Ponieważ na początku tej drogi nie jest on w stanie sam decydować o swoim rozwoju poznawczym i moralnym, rolę tą musi wziąć na siebie autorytet. Na początku są to rodzice, później pojawiają się też inne autorytety – pozostali członkowie rodziny, nauczyciele, przewodnicy duchowi, liderzy społeczni. Dla dobra rozwoju człowieka, poddawanego wychowaniu autorytety wychowawcze powinny stosować oddziaływanie zgodne z jego interesami. Głównym autorytetem wychowawczym są rodzice, i oni ponoszą odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci.

Istnieją dwa główne mechanizmy poznawcze – układ nagrody i układ neuronów lustrzanych. Układ nagrody nakazuje powtarzać to, co sprawiło organizmowi przyjemność, a unikać tego, co przyniosło przykrość. Układ neuronów lustrzanych nakazuje człowiekowi powtarzać to, co dostrzega w otoczeniu ze strony innych ludzi, szczególnie tych, którzy są dla niego ważni i z którymi ma związek emocjonalny. Jest to więc mechanizm odpowiedzialny za transmisję kulturową.

Wychowanie w domu

Dla prawidłowego wychowania potrzebni są: ojciec i matka. Rodzice powinni dostosować swoje oddziaływanie do wieku dziecka. Częstym błędem jest infantylizowanie dzieci, do czego szczególną skłonność mają kobiety. Mężczyźni nie powinni infantylizować, ale wprowadzać element męskiej twardości w wychowanie, co dzisiaj też zostało zaburzone. Rodzice powinni traktować swoje dzieci poważnie, a także mieć świadomość, jakie są ośrodki wpływu wychowawczego na ich dziecko: rodzina; inni ludzie, z którymi się styka, np. sąsiedzi; grupa rówieśnicza; szkoła; związek religijny, do którego należy; państwowe programy społeczne; kultura masowa; kultura wysoka. Powinni filtrować to, co trafia do ich domu i ich dziecka. Każdy wpływ, który może wpłynąć na dziecko powinni ocenić z pozycji zasad Twierdzy Kulturowej (Dekalog, Chrystusowe przykazanie miłości, pawłowa zasada użyteczności). Jeśli jest niezgodny, należy go nie dopuścić do dziecka.

Współcześnie tzw. psychologia głosi stary antypedagogiczny pogląd, że rodzice nie powinni swoim dzieciom narzucać swoich norm kulturowych, bo mają tak szanować autonomię swojego dziecka, aby pozwolić mu na swobodny rozwój i ekspresję. Poza tym, jak twierdzą antypedagodzy, każdy nastoletni człowiek odrzuca wszystko, co otrzymał od rodziców i wychowawców i od podstaw buduje swoją nową tożsamość. Wychowanie ma polegać na tym, że „mądrze kochający” rodzice powinni dziecku zapewnić dostęp do różnorodnych wzorców postępowania, żeby dziecko samo wybrało, które mu najbardziej odpowiadają, i afirmować każdy jego wybór. Dodają przy tym, że udowodniła to współczesna nauka. Są to poglądy częściowo błędne, częściowo fałszywe, a ich uzasadnieniem nie jest nauka, tylko filozofia nihilizmu i postmodernizmu oraz ideologia neomarksizmu. Te twierdzenia są przez współczesnych antypedagogów traktowane jak religijny dogmat. W ten sposób hoduje się człowieka bez tożsamości, płynnego, zmiennego, rozkapryszonego, który nie wie, kim jest, więc może być każdym, a naprawdę jest nikim. Jest to doskonały sposób na wywołanie zaburzeń psychicznych, i taki zwykle jest skutek.

Rodzice mają obowiązek przekazać swoim dzieciom kulturę i tradycje swoich przodków i swojego narodu. Powinni dokładnie określać, co jest dobre, co złe, co jest prawdą, co fałszem, kto przyjacielem, kto wrogiem. Sami rodzice muszą znać normy etyczne i poznawcze swojej kultury i stosować je w swoim życiu, aby być prawdziwym autorytetem i wzorem do naśladowania. Jeśli chcą wychować porządnego człowieka, sami muszą być porządni, tak działają neurony lustrzane. Jeśli pozwolą, aby ich dziecko wybierało samo, to wybierze ono to, co jest łatwe i co przynosi natychmiastową przyjemność, bo tak działa układ nagrody. W praktyce dziecko wpatrzone w smartfon uznaje to, co tam widzi za swoje własne pragnienia, bowiem technika i podawane treści są bardzo sugestywne, skonstruowane przez najlepszych specjalistów od ludzkiej psychiki. Zmanipulowane dziecko nie wie, że padło ofiarą psychomanipulacji lub socjotechniki i swoje odczucia traktuje jako prawdę absolutną, która powinna być prawem dla całego świata. Rodzice powinni znać te mechanizmy, niestety, oni też często nie wiedzą, co wciągnęło w świat kłamstwa ich dziecko, między innymi dlatego, że wierzą psychopedzie. Często prowadzi to do rozmaitych terapii, które w teorii mają pomóc, a w praktyce przynoszą więcej szkody, niż pożytku. Należy więc traktować z dużą rezerwą psychoterapie, w szczególności te, które mogą doprowadzić do nieodwracalnych zmian. Takich pułapek na dzieci ze strony algorytmów Internetu oraz „fachowców” jest multum, można jednak ich uniknąć poprzez głębokie osadzenie dziecka w kulturze jego przodków. W odniesieniu do konkretnych sytuacji rodzice powinni zachęcać, a czasami nieco przymuszać dziecko do zachowań korzystnych dla jego rozwoju, oraz nie zachęcać, a czasami zabronić działań niekorzystnych.

Innym dogmatem antypedagogiki jest „dziecko w centrum”, czyli pajdocentryzm. Dziecko staje się dla rodziców bożkiem, do którego usiłują dostosować cały świat, i od maleńkości uczą je, że zawsze tak będzie. Wiąże się to z budową sztucznego świata wokół dziecka przez nadmiernie troskliwych rodziców, którzy wierzą, że uda się dla ich oczka w głowie zbudować świat idealny. Uczą więc swoje dziecko życia nie w świecie rzeczywistym, ale sztucznie stworzonym. Starają się odciąć je od stresów i zagrożeń, konstruując i planując wszelkie sytuacje. Jest to wiodący dziś trend wychowawczy, szczególnie promowany przez programy unijne. W ten sposób tworzy się człowieka nieporadnego życiowo, który będzie bał się każdej sytuacji, której nie zna. Człowiek taki raczej ucieknie przed światem, niż się z nim zmierzy. Nadmiar wcześniejszych ułatwień sprawi, że zamiast aktywnie starać się, aby zdobyć potrzebne mu dobra i usługi, będzie biernie oczekiwał na ich dostawę. Dobrostan jest bowiem stanem psychofizycznego zadowolenia w danym momencie. Człowiek przyzwyczajony do dobrostanu będzie biernie czekał, aż mu zostanie dostarczone wszystko gotowe, i nie podejmie niczego, co mogłoby go narazić na jakikolwiek dyskomfort. Jest to częsty obecnie problem w szkołach. Tacy młodzi ludzie nie chcą pracować, uczyć się, a nawet szukać sobie pary. Biernie czekają jak konsument w restauracji, aż kelner ich obsłuży, i tak dzisiaj szkołę traktuje coraz więcej uczniów i ich rodziców.

Świadomi rodzice odrzucą ideologię dobrostanu i wychowają swoje dzieci, aby starały się o swój dobrobyt, czyli zaspokojenie potrzeb swoim wysiłkiem, samemu lub we współpracy z innymi, zależy, czy dobro jest ściśle osobiste, czy wspólne. Muszą więc nauczyć swoje dziecko etosu pracy, która ma być wykonana rzetelnie, tak, aby nie trzeba było go pilnować. Muszą dbać, aby dziecko było słowne, czyli dotrzymywało danego słowa, i aby dbało o zachowanie swojego honoru. Młody człowiek sam powinien wiedzieć, że nie może opuszczać zajęć, a obowiązek uczenia się przyjąć jako własny nakaz moralny. Rodzice muszą zadbać, aby dziecko sumiennie wykonywało obowiązki szkolne, jest to bowiem dobrą nauką praktyczną etosu pracy i realnym przygotowaniem do dorosłego życia. Rodzice muszą też zadbać, aby dziecko wiedziało jak najwięcej, i to zarówno rzeczy praktycznych, jak i ogólnych. Szczególnie, aby dziecko miało świadomość procesów, zachodzących w świecie, odkąd tylko jest w stanie to pojąć. Nade wszystko jednak rodzice muszą dać dziecku fundament moralny i szkielet zasad, które będą niezmienne przez całe jego życie.

Ponieważ dziecko im starsze, tym głębiej wchodzi w świat i tym dalej odchodzi od domu i rodziców, należy orientować się, z kim wchodzi w relacje i co to za ludzie. Szczególnie należy wystrzegać się pułapek seksualizacji, o czym będzie mowa dalej. Nie da się jednak dziecka powstrzymać od życia i trzymać pod kloszem. Mniej więcej od 10-go r. ż dobrze wychowywane dziecko staje się na tyle świadome, że jest w stanie rozpoznać zagrożenia. Należy więc pokazywać mu przykłady antykultury i delikatnie wprowadzać w świat, pokazując z jednej strony zagrożenia, a z drugiej – piękno świata i bogactwo naszej kultury. W ten sposób można dziecko uodpornić na zagrożenia poprzez podanie szczepionki kulturowej.

Zagrożeniem samym w sobie jest świat wirtualny. Poza tym, że upośledza rozwój mózgu, dostarcza antywzorców, zabiera cenny czas, który mógłby być przeznaczony na rozwój, robi coś jeszcze. Wciąga dziecko w świat wirtualny i oddziela od realnego. Młody człowiek jest coraz bardziej przekonany, że to, co widzi na ekranie jest prawdziwe, a to, co poza nim – sztuczne. Gdy więc będzie musiał zmierzyć się z realnymi problemami, nie będzie umiał, będzie się bał, ucieknie w ułudę, nie nauczy się żyć i pracować, nie założy rodziny, a na końcu wyląduje jako klient opieki społecznej. Technologie cyfrowe są bardzo wciągające, pracują nad nimi najlepsi specjaliści, którzy wykorzystali wiedzę przemysłu hazardowego o technikach uzależnień. Świadomi rodzice powinni izolować swoje dziecko od technologii cyfrowych, jak długo się da. Smartfon nie powinien znaleźć się w ręku dziecka wcześniej, niż po 12 r.ż. Należy też unikać kanałów z kreskówkami, zanim nie nauczy się poprawnie mówić, a jeśli dopuścić, to do spokojnych bajek starego typu. Ponadto rodzice powinni organizować swoim dzieciom zadania typowo analogowe – robić razem z dziećmi coś konkretnego, a potem wymagać, aby same robiły coś, co daje realny efekt w świecie materialnym. Mogą ty być zarówno procesy nauczania, jak i działania manipulacyjne. Korzystne jest też, jeśli dziecko wychodzi na dwór, oczywiście po wykonaniu swoich obowiązków szkolnych i domowych. Szczególnie dla chłopców, latanie z kolegami po dworze jest nieocenioną szkołą życia.

Samorealizacja

Jest to kolejny dogmat antypedagogiki, tak często powtarzany, że ludzie używają go machinalnie, nie rozumiejąc znaczenia. Samorealizacja to robienie czegoś samemu, a żaden człowiek nie żyje sam. Jeśli dziecko zostanie wychowane do samorealizacji, będzie egoistą niezdolnym do współpracy z innymi i do wytworzenia swojego dobrobytu. Taki człowiek będzie przyzwyczajony, że robi to, co chce, kiedy chce, w taki sposób, jaki wybierze. Każda natomiast czynność wymaga zgodnego współdziałania, np. produkcja i sprzedaż towarów, małżeństwo, wychowanie. Nawet, jeśli człowiek robi coś sam, to zwykle chce się później tym pochwalić. Samorealizacja prowadzi do samozniszczenia, bo nawet popęd seksualny ten człowiek będzie chciał zaspokoić sam – poprzez masturbację. Prawidłową formułą wychowania wobec świata to współrealizacja, czyli zgodne współdziałanie z innymi dla realizacji celów. Jedynie w ten sposób można odbudować i utrzymać Twierdzę Kulturową. Należy przy tym pamiętać, że należy zawsze mieć na względzie innych, ale nie zapomnieć o sobie. Relację tą dobitnie wyjaśnia krótkie zdanie: cudzego nie chcę, swojego nie dam ruszyć.

Realizacja rodziców

Bywa czasem tak, że bożkiem stają się sami rodzice. Kierowani motywacją, aby zapewnić dziecku najlepszy start narzucają mu drakoński program dodatkowych szkoleń, starając się, aby umiało wszystko. O ile w rozsądnym umiarze jest to dobre, to w nadmiarze szkodliwe. Rodzice nie mogą na dziecko przelać swoich własnych ambicji. Owszem, powinni starać się, aby ich dzieci były lepsze od nich, muszą jednak pamiętać, że nie są właścicielem dziecka. Jest tu stosunek powiernictwa – Bóg powierza rodzicom ich dziecko na wychowanie, ale ono jest osobnym człowiekiem, ma własne DNA i własną duszę. Ma też jakieś typowo swoje skłonności. Rodzice powinni w pierwszej kolejności zadbać o jego rozwój moralny i emocjonalny, potem poznawczy. Należy patrzeć, czym dziecko się interesuje i pomóc rozwijać w nim te pasje, które są dla niego dobre. Czasami też rodzice muszą odpuścić ze swoich ambicji, jeśli są zbyt wygórowane.

Kultura masowa

Wiele już pisałem o tym. Współczesna kultura masowa została tak zmontowana, aby wciągać ludzi, szczególnie młodych, kraść ich czas, ogłupiać, deprawować, dezorientować, osłabiać, zaburzać, niszczyć. Antykultura masowa jest jednym z narzędzi walki w wojnie informacyjnej, prowadzonej przeciwko narodom. Należy jak najmniej z niej korzystać, i starać się, aby dziecko w nią nie wpadło. Antykultura masowa to współcześnie ściek najgorszego plugastwa, potężne narzędzie niszczenia psychiki. Są dwa sposoby jego uniknięcia. Pierwszy, to pokazać piękno własnej kultury, tradycji, literatury i sztuk pięknych. W tym celu należy samemu je znać. Drugi sposób, to zająć czas czymś innym. Zadania domowe i szkolny program nauczania (dopóki istnieją) są bardzo dobrym rozwiązaniem. Należy pilnować, aby dziecko je robiło, a jeśli szkoła nie zadaje, zadawać samemu i robić wspólnie. Jest to świetny sposób, aby się lepiej poznać i nawiązać więź. Warto też zainteresować dziecko jakąś pasją, która da mu satysfakcje i będzie silniejsza od świata wirtualnego.

Kultura wysoka

Rodzice mają wielką pomoc ze strony naszej kultury – literatura, poezja, teatr, muzyka, filozofia, architektura, malarstwo, rzeźba i inne przejawy – wyrażają prawdę, dobro i piękno. Należy od najmłodszych lat wprowadzać dzieci w ten świat, najpierw pomału, stopniowo, z czasem, około 14 r.ż. może pojawić się u nich własna fascynacja tym, co im pokazujemy. W zakresie kultury wysokiej mieszczą się nie tylko wartości estetyczne (piękno), ale też etyczne (dobro) i poznawcze (prawda). Obcowanie ze sztuką bardzo wspomaga dobre wychowanie. Należy jednak jak ognia wystrzegać się tego, co dziś nazywa się kulturą wysoką. Generalnie to, co stworzono po II Wojnie Światowej jest niebezpieczne i lepiej tego dzieciom nie pokazywać, chyba jako przejaw zepsucia i dekadencji.

IV. JAK POWINNO BYĆ – SZKOŁA

Mówimy o przeważającym modelu, czyli szkole państwowej takiej, jaka jest dziś, zanim zostanie pochłonięta przez EOE. Przy okazji obalimy kilka powszechnych mitów.

Czym szkoła jest, czym nie jest

Prawdziwa szkoła powinna być instytucją wiedzy. Wychowaniem ma się zajmować pomocniczo i głównie w sferze wartości patriotycznych. Opiekę ma pełnić tylko w tym zakresie, jaki jest niezbędny, aby zapewnić małym dzieciom dostęp do przekazywania wiedzy. Współczesne opinie, jakoby szkoła miała nauczyć życia, zajmować się całym wychowaniem, dbać o dobrostan, samopoczucie, rozwiązywać problemy psychiczne i życiowe uczniów, rozwijać potencjał, uczyć tylko praktycznych rzeczy – są zakodowanym oszustwem, które po zdemaskowaniu brzmi: „jestem totalitarną machiną inwigilacji i kontroli, która pochłonie wasze dzieci i was. Wasze dzieci przerobimy na nasze bioroboty, a wy macie nie przeszkadzać, tylko finansować”.

Czego szkoła ma uczyć

Często spotyka się pogląd, że szkoła ma nauczyć realnego życia. Brzmi atrakcyjnie, ale jest groźne. Każdy uczeń szkoły będzie miał swoje realne życie, i każdy inne. Jeśli szkoła miałaby nauczyć każdego jego życia, to każdy musiałby mieć takie samo życie, a to jest możliwe tylko w więzieniu, i do tego właśnie zmierza EOE. Często też powtarza się postulat, że szkoła ma nauczyć tylko tego, co praktycznie się przyda i pozwoli zarabiać. Teraz natomiast szkoła naucza wielu rzeczy zbędnych, które nigdy nikomu się nie przydadzą. Odpowiadając na to, trzeba przypomnieć poprzedni postulat o szkole więziennej. Ponadto trzeba mieć świadomość, że są różne przedmioty nauczania. W szkole podstawowej jest wiedza powszechna taka sama dla wszystkich. Służy ona temu, by wszyscy członkowie narodu mieli te same kody kulturowe i poznawcze, co umożliwia i usprawnia porozumienie i współpracę – cechy niezbędne do przetrwania narodu. Natomiast w szkołach ponadpodstawowych są przedmioty ogólnokształcące i zawodowe. Ogólnokształcące spełniają funkcję jak powyżej, a zawodowe są właśnie praktyczną nauką zawodu. Każdy wybiera swoją specjalność, i każdy uczy się częściowo tego samego na przedmiotach ogólnokształcących, częściowo czego innego na zawodowych.

Wiedza szkolna

Analizując inny aspekt, wiedzę szkolną można podzielić na trzy rodzaje. Rodzaj pierwszy to taka, która przydaje się każdemu – czytanie, pisanie, rachowanie, ogólne wiadomości o świecie. Wiedza ta jest używana codziennie i tak ludziom spowszedniała, że raczą jej nie dostrzegać. Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile zawdzięczają wiedzy szkolnej, do której zostali kiedyś zmuszeni. Bez niej nie potrafiliby działać w świecie wysokich technologii i żyliby w nędzy. Różnicę poczuliby dopiero wtedy, gdyby tą wiedzę utracili, a to właśnie ma nastąpić w EOE. Rodzaj drugi to wiedza o niepewnej przydatności, o której z góry nie wiadomo, czy się przyda, czy nie, to bowiem zależy od nieprzewidzianych okoliczności w danym momencie. Może on jednak nadejść nawet po długim czasie, i posiadacz wiedzy niepewnej zawsze na tym korzysta. Trzeci rodzaj to taka wiedza, która na pewno się nie przyda. I ta jednak jest pożyteczna, ponieważ służy za przykład dydaktyczny. Ma on trzy funkcje. Po pierwsze, trenuje sprawność umysłu i pamięć. Po drugie, uczy obowiązkowości, systematyczności i etosu pracy. Po trzecie, uczy struktury bytu i logicznych związków przyczynowo – skutkowych. Cała rzeczywistość jest bowiem logiczna i zbudowana wedle podobnych prawideł, i czy analizujemy układ pokarmowy dżdżownicy, czy algorytm sterujący sztuczną inteligencją odnajdujemy te same prawidła.

Rola przymusu

Wiedza szkolna jest wymuszana, i to jest kolejny zarzut wobec normalnej edukacji. Tak, to prawda, i jest to dobrodziejstwo wobec tych, którzy zostali zmuszeni. Bez przymusu pokaźna część ludności pozostałaby w analfabetyzmie. Szczególnie dzisiaj, gdy jest powszechny dobrobyt i bezpieczeństwo ludzie nie mają motywacji do nauki, bo z natury są leniwi, poza tym mają za dużo czasu, za mało wyzwań i destrukcyjny, ogłupiający, odciągający od rozwoju wpływ antykultury. Skoro mama i tata utrzymują, a państwo daje socjal, współczesny młody człowiek nie będzie się uczył, jeśli nie będzie musiał. Inaczej było sto pięćdziesiąt lat temu, gdy przodkowie dzisiejszych użytkowników smartfonów pasali świnie u pana lub harowali dwanaście godzin w fabryce wczesnego kapitalizmu. Tamci ludzie, gdyby im zaoferować takie możliwości kształcenia, jakie mają dzisiaj młodzi ludzie ozłociliby darczyńcę jako wielkiego dobrodzieja. Dzisiejsi młodzi ludzie nie wyobrażają sobie, że mogliby znaleźć się w sytuacji bezrolnych chłopów lub proletariatu wielkofabrycznego, ale wszystko przed nami, bo dzięki EOE i innym politykom unijnym ma powrócić tamten porządek.

Podstawy programowe

Inny zarzut wobec szkoły dotyczy podstaw programowych, że są wybiórcze, a przedmioty sztucznie podzielone, zamiast być nauczane interdyscyplinarnie. Szkoła ma podstawy programowe, czyli obiektywny standard wiedzy, określone wymogi, czyli ile trzeba umieć, aby zaliczyć, określony system ocen. Podstawy programowe ujmują wiedzę ludzkości w skrót, vademecum, spis treści. W szkole podstawowej to będzie ten sam spis dla wszystkich, w szkołach ponadpodstawowych coraz bardziej wyspecjalizowany. Nie da się w żadnej szkole nauczyć wszystkiego, co wie ludzkość. Szkoła więc daje narzędzia teoretyczne i praktyczne, aby człowiek po opuszczeniu jej murów potrafił sam orientować się w ogromie wiedzy i samemu ją uzupełniać. Bez podstaw programowych ludzie, którzy chcieliby uczyć się sami mieliby problem, od czego zacząć i jak rozwinąć proces uczenia się. Podstawy są więc wielkim ułatwieniem. Materia, ujęta w podstawie musi być podzielona wedle logicznej systematyki, bo inaczej w głowach uczniów zapanowałby chaos. Do szkoły przychodzą bowiem ludzie, którzy nie umieją prawie nic z tego, co tam jest nauczane. Dla erudyty z głęboką wiedzą taki podział jest sztuczny i niepotrzebny, dla ignoranta jest niezbędny. I wreszcie, po co jest teoria, wytłumaczył już dawno temu Arystoteles. Nie wszystko da się doświadczyć praktycznie, teoria daje wgląd w całość zjawiska, które można pojąć intelektualnie. W ten sposób można poznawać znacznie więcej i dojść do zrozumienia przyczyn pierwszych zjawisk, a to pozwala zrozumieć nie tylko, jak coś działa, ale też – w jakim celu. Uświadomienie sobie celów działań i umiejętność ich wyznaczania – to największe osiągnięcia teorii.

Uczyć wiedzy czy uczenia się

Antypedagodzy każą porzucić tradycyjną wiedzę szkolna, bo ta jest już przestarzała. Według nich uczeń nie powinien obciążać sobie umysłu wiedzą, powinien znać tylko wzorce uczenia się i wiedzieć, jak szukać wiedzy, aby w ten sposób zawsze móc szybko nauczyć się tego, co będzie potrzebne. Według postępowców szkoła nie ma uczyć wiedzy, tylko uczyć, jak się uczyć. Często spotyka się krytykę, że szkoła kogoś-tam mało nauczyła, a większości on się nauczył poza szkołą. I dobrze, znaczy to, że szkoła wykonała swoje zadanie. Nauczyła go na tyle, że potem potrafił sam się nauczyć. Szkoła najlepiej uczy uczenia się wtedy, kiedy uczniowie nabywają wiedzę i umiejętności, a nie wtedy, gdy trenują metodykę. Nauka metodyki to nauka schematów, nauka wiedzy połączona z zapamiętywaniem i dokonywaniem operacji myślowych jest praktycznym zastosowaniem metodyki. I znów tradycyjna edukacja górą.

Lektury

Co jakiś czas powraca temat lektur szkolnych, szczególnie ostatnio, kiedy ograniczono je pod pozorem unowocześnienia. Tworzy się narrację, że w szkole powinna być uczona literatura najnowsza, bo uczniowie muszą być na bieżąco. Otóż nie,. Lektury są po coś innego. Mają dwa cele. Po pierwsze, wprowadzić w kulturę polską i europejską, a do tego potrzeba tekstów klasyczno – kanonicznych. Po drugie, poza walorami literackimi młody czytelnik poznaje zawarte tam wartości, co pozytywnie kształtuje jego postawy życiowe i zachowania i pomaga w wychowaniu. Współczesne teksty w większości zostały napisane pod wpływem antykultury i mogą jedynie spowodować chaos w głowach młodych ludzi.

Oceny

Wielki hałas podnosi się przeciw ocenom, twierdząc, że stresują i są niesprawiedliwe. Lepiej jest dawać oceny opisowe albo wcale nie oceniać. Jest to oczywisty fałsz, w szkole masowej najlepiej sprawdzają się klasyczne oceny. Motywują i dają konkretna informację zrozumiałą dla wszystkich. Największą wadą ocen ostatnich lat jest to, że pod wpływem antypedagogów i instytucji unijnych zaczęto oceniać niesprawiedliwie, czyli ocenę pozytywna dla wszystkich za nic, aby się nie stresowali. Stres przy ocenianiu owszem, jest, i powinien być, bo dzięki temu uczeń ma motywację do uczenia się i poprawiania ocen. Oceny opisowe są zwykle niezrozumiałe i przyznawane metodą kopiuj – wklej. Brak oceniania bierze się z ideologii neomarksistowskiej i prowadzi do ruiny systemu oświaty.

Wypowiedzi własne

Od pewnego czasu szkoła ograniczyła odpytywanie przy tablicy, pisanie wypracowań, deklamację wierszy, śpiewanie piosenek, kaligrafię i pismo techniczne. Powód stale ten sam – dzieci się stresują i są przeciążone. Czego ich pozbawiono: wypowiedź własna przy tablicy uczy śmiałości, odwagi i wyrażania myśli; deklamacja wierszy trenuje pamięć i wyobraźnię; pisanie wypracowań to budowa złożonych wypowiedzi własnych, rozwijając planowanie, systematyczność i logikę. Kaligrafia i pismo techniczne – ćwiczy motorykę małą, precyzję, wytrwałość, rozwija myślenie matematyczne. Ograniczono też zajęcia praktyczno – techniczne, bo niemodne, a pracownie ZPT zamieniono na komputerowe. Cyfrowi ludzie, niepotrafiący gwoździa wbić.

Prace domowe

Głośna ostatnio stała się sprawa formalnego zakazu prac domowych. Pretekst jak zwykle ten sam – dzieci są przeciążone i nie mają czasu wolnego. W rzeczywistości celem jest pozbawienie młodych Polaków obowiązków szkolnych, bo w ten sposób obniży się ich poziom intelektualny i inteligencja całej populacji. Mówiąc wprost, jest to narzędzie ogłupienia. Żadnej materii nie da się nauczyć podczas lekcji, za mało czasu, a coraz więcej uczniów ma orzeczenia. Zadania domowe pomagają ćwiczyć intelekt, pamięć i etos pracy. Dają też możliwość wglądu rodziców w pracę szkoły i nawiązania bliskiej relacji dziecka i rodziców. Likwidacja prac domowych uwolni dużą ilość czasu, który milusińscy przeznaczą na smartfony i konsole.

V. PRAKTYCZNE RADY

Wiele praktycznych porad zostało już zawartych, wprost lub pośrednio powyżej. Tu pragnę udzielić kilku wskazówek, które jeszcze nie padły, lub podkreślić szczególnie istotne. Część wskazań jest reakcją na obecną sytuację, i zapewne będą wymagały aktualizacji, gdy sytuacja się zmieni. A zmieni się na pewno, bowiem jesteśmy w trakcie dynamicznych zmian, a przed nami zmiany jeszcze donioślejsze.

Ogół procesów, które dziś kształtują świadomość społeczeństw Zachodu, które zbudowały antykulturę masową, przeniknęły do wychowania i edukacji, zdominowały politykę ma swój określony cel. Jest nim debilizacja, czyli zamiana suwerennych narodów, złożonych z homo sapiens w zniewolone, cyfrowo zarządzane masy, zasoby homo debilis – ludzi debilnych. Debilizm jest tradycyjnym pojęciem medycznym i oznacza człowieka dorosłego, który funkcjonuje na poziomie intelektualnym dwunastolatka. We współczesnej terminologii medycznej odpowiednikiem jest niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Homo debilis jest niedojrzały, dziecinny i uzależniony od państwowej opieki, nie podejmuje więc suwerennej aktywności. Ma natomiast dorosłe ciało, nadaje się więc do wszelkich prac fizycznych. Rozumie niekomplikowane polecenia, ale sam nie wytyczy sobie celu, nie będzie więc skłonny do buntu. Będzie posłusznie pracował pod zarządem, żył pod opieką i cierpliwie czekał na swój dochód gwarantowany. Oto poniżej podajemy garść rad, co należy robić, aby uniknąć debilizacji.

Powyższe rady i wskazówki są jedynie doraźnym sposobem na uniknięcie zagrożeń i przetrwanie. To nie rozwiązuje głównego problemu, jakim są przyczyny tego stanu. Przyczyną jest niesuwerenność państwa polskiego i jego zależność od instytucji ponadnarodowych: Unii Europejskiej, ONZ i globalnej finansjery. Jest to również główną przyczyną zepsucia umysłów Polaków, ogłupienia, degeneracji moralnej, odejścia od wiary i skłócenia narodu. Niszczenie polskiej szkoły i umysłów Polaków jest dziełem ponadnarodowych sił, wrogich wszystkim narodom. Polska nie musi temu ulegać, polskie władze mogłyby być suwerenne, gdyby zechciały. Jednak od 1989 r. wolą oddawać decyzyjność, dotyczącą polskich spraw w ręce obcych potęg. Ta gotowość wzmacniana jest wielkimi funduszami, jakimi dysponują te organizacje. Potomkowie Lecha nie mogą dziś liczyć na to, że skorumpowane władze, złożone z nikczemników zrobią coś dobrego dla narodu i państwa. Przeciwnie – ludzie ze świeczników zrobią wszystko, czego oczekują ich sponsorzy – nasi wrogowie, nawet, jeśli będzie to depopulacja.

Wyjście z tej sytuacji będzie zależało od tego, jak wychowacie i nauczycie Wasze dzieci, drodzy polscy rodzice. Postępujcie z nimi tak, aby wasze córki i synowie nie byli sługami obcych potęg, lecz by odbudowali i utrzymali naszą Twierdzę Kulturową, aby byli dojrzali, założyli silne i trwałe rodziny, odtworzyli dumny naród, odbudowali silne państwo, przekazali naszą kulturę swoim dzieciom. Nawet, jeśli będzie to oznaczało walkę i bój śmiertelny. To bowiem życie, które nam proponują nasi wrogowie, dziś jest przyjemne i beztroskie, zasilane socjalem i debilizacją w mediach. Już niebawem jednak będzie ono się zmieniać, tak, że stanie się gorsze od śmierci. Euroglobalna władza chce się dobrać do Waszych rodzin, rozbić Wasze małżeństwa, odebrać Wam dzieci, i obciążyć Was kosztami tego systemu. Przynajmniej do czasu, bo następnie przyjdzie kolej na odebranie majątku, własności, dochodów, nieruchomości. Na Wasze miejsce już zostali przeznaczeni różnokulturowi przybysze, ponieważ docelowo białej Europy nie ma być wcale. Chyba, że postawicie się Wy, polscy rodzice, i Wasze dzieci, których wychowacie na świadomych, twardych, dzielnych, pracowitych Polaków.

Pisaliśmy o walce:

Czas nowego antysystemu

Jak odzyskać niepodległość

Gdy zbudzi się naród cz.IV. Podbój Europy przez narody

Przed Wami i Waszymi dziećmi stoi zadanie wielkie i rozciągają się możliwości dotąd nieznane. Na Waszych oczach upada nie tylko Europa Zachodnia, ale w ogóle świat atlantycki, od stu lat zarządzany niepodzielnie przez Anglosasów. Nasza Ojczyzna będzie miała szansę odzyskać suwerenność, a nasz naród wreszcie po 400 latach może odbudować swoje znaczenie. Możemy sięgnąć jeszcze wyżej – po potęgę, władzę i bogactwo. A to zależy głównie od tego, czy będzie się chciało Wam i Waszym dzieciom.

Koniec cyklu.

Bartosz Kopczyński

Towarzystwo Wiedzy Społecznej

Lipiec 2024 r.

W następnym artykule – cały Poradnik będzie dostępny do pobrania w formacie pdf.