Współczesne korzenie klimatyzmu. Część III: Globalizm

20 grudnia 2023

Nie ma globalizmu bez klimatyzmu. Nie ma klimatyzmu bez globalizmu. Zależność ta jest kluczowa dla zrozumienia jednego i drugiego zjawiska.

Część I: Neomaltuzjanizm
Część II: Zieloni

O globalizmie pisaliśmy na naszych łamach wiele razy i niewykluczone, że za każdym (lub prawie każdym) razem, gdy poruszaliśmy ten temat, nieuchronnie pojawiały się także wątki ekologiczne. Klaus Schwab oraz inni globaliści lubią powtarzać, że globalne problemy mogą rozwiązać tylko globalnie operujące instytucje. Nie ma globalizmu bez klimatyzmu, gdyż klimat jako kwintesencja problemu o charakterze globalnym stanowi tak naprawdę podstawę globalistycznych roszczeń do przejmowania kompetencji przynależnych dziś państwom narodowym. Nie ma klimatyzmu bez globalizmu, gdyż wprowadzenie na tak szeroką skalę eko-agendy na całym świecie, nie byłoby możliwe bez zaangażowania ponadnarodowych instytucji. Wiodącą rolę w tym procesie odegrała Organizacja Narodów Zjednoczonych.

W części pierwszej pisaliśmy już o tym, w jaki sposób ekologia pojawiła się w obszarze zainteresowań ONZ. Początki eko-agendy są ściśle związane z kreowaną przez zachodnie media neomaltuzjańską histerią przełomu lat 60. I 70. Pierwszym oficjalnym dokumentem wydanym przez ONZ, który poświęcony był zagadnieniu ochrony środowiska była Deklaracja Sztokholmska (1972). Drugi z takich dokumentów pojawił się dokładnie 20 lat później i stanowił swego rodzaju szczegółowe rozwinięcie punktów zawartych we wspomnianej deklaracji. Dokumentem tym była tzw. Agenda 21.

Publikacja Agendy 21 nastąpiła 13 czerwca 1992. Dziś wiemy, że był to dokument pośredni pomiędzy Deklaracją Sztokholmską a Agendą 2030. Jak nietrudno się domyślić, liczba 21 miała oznaczać, że ten długofalowy plan Organizacji Narodów Zjednoczonych względem globalnej polityki środowiskowej ma obejmować działania na cały XXI wiek. Dokument ten został zatwierdzony podczas Szczytu Ziemi 1992 w Rio de Janeiro wraz z serią innych istotnych dokumentów takich jak m.in. „Ramowa konwencja ONZ w sprawie zmian klimatu”.

Warto zauważyć, że o ile Deklaracja Sztokholmska była jedynie króciutkim szkicem, nakreślającym w podpunktach najważniejsze założenia polityki ekologicznej, o tyle Agenda 21 to dokument kilkuset-stronicowy, wybiegający daleko poza kwestię ochrony środowiska. Oczywiście z jednej strony dokument przepełniony jest szczytnymi frazesami o potrzebie zapobiegania deforestacji, ochronie środowiska oraz bioróżnorodności, kontroli zanieczyszczeń czy zarządzaniu biotechnologią. Z drugiej jednak strony twórcy Agendy mieszają rozmaite zagadnienia z zakresu ochrony środowiska, z zagadnieniami o charakterze społecznym, ekonomicznym i kulturowym.

W tym właśnie tkwi kluczowa rola Agendy 21 dla dalszego rozwoju globalnej ekopolityki, gdyż raz przyjęta strategia łączenia zagadnień środowiskowych z zagadnieniami społecznymi stała się podstawowym kierunkiem działania ONZ i wszystkich pokrewnych jej środowisk globalistycznych.

W preambule do Agendy 21 – dokumentu sporządzonego w charakterystycznym dla globalistów żargonie i równie typowym dla nich apokaliptycznym tonie – czytamy:

„Ludzkość znajduje się w decydującym momencie swojej historii. Stoimy w obliczu utrwalania się dysproporcji między narodami i wewnątrz nich samych, pogłębiania się problemu ubóstwa, głodu, złego stanu zdrowia i analfabetyzmu oraz ciągłego pogarszania się ekosystemów, od których zależy nasz dobrobyt. Jednakże połączenie kwestii środowiska i rozwoju oraz zwrócenie na nie większej uwagi doprowadzi do zaspokojenia podstawowych potrzeb, poprawy standardów życia dla wszystkich, lepszej ochrony i zarządzania ekosystemami oraz bezpieczniejszej i dostatniej przyszłości. Żaden naród nie może tego osiągnąć sam, ale możemy osiągnąć to razem – w globalnym partnerstwie na rzecz zrównoważonego rozwoju” (wszelkie tłumaczenia zawarte w tym tekście to tłumaczenia własne, gdyż tłumaczenie polskie – wydane swoją drogą dopiero rok po publikacji dokumentu w opracowaniu pt. „Dokumenty końcowe Konferencji Narodów Zjednoczonych Środowisko i Rozwój” nie są dziś ogólnodostępne w internecie, w odróżnieniu od angielskich oryginałów).

Dalej, w punkcie 3, czytamy:

„Agenda 21 zwraca uwagę na palące problemy współczesności, a także ma na celu przygotowanie świata na wyzwania następnego stulecia. […] Jej udana implementacja to w pierwszej kolejności odpowiedzialność rządów. […] Współpraca międzynarodowa powinna wspierać i uzupełniać wysiłki na szczeblu krajowym. W tym kontekście kluczową rolę do odegrania ma Organizacja Narodów Zjednoczonych. Inne międzynarodowe, regionalne i subregionalne organizacje są także wezwane do włączenia się w te wysiłki”.

W dalszej części dokumentu następuje szczegółowy opis poszczególnych obszarów zainteresowania ekologistów (celowo używam tego sformułowania by odróżnić kreatorów ideologii ekologizmu od zwyczajnych ekologów i ekologii jako nauki). We wszystkich przypadkach pojawiają się bardzo ściśle sprecyzowane cele oraz bardzo ściśle sprecyzowane działania, które w konkretnych obszarach należy podjąć. Pomijając zagadnienia związane stricte z ochroną środowiska, tradycyjnie już w dokumentach oenzetowskich ważne miejsce zajmuje problem walki z ubóstwem. Ponadto szeroko opisywane są zagadnienia takie jak zmiany demograficzne i zdrowie.

Bardzo istotne ze współczesnego punktu widzenia są uwagi na temat potrzeby zmiany przyzwyczajeń konsumenckich, tak by uczynić je bardziej… zrównoważonymi (słowo ‘zrównoważony’ w dokumencie pojawia się 647 razy!).

Rolę przewodnią we wprowadzaniu zrównoważonego modelu konsumpcji powinny zdaniem ekspertów ONZ wziąć na siebie państwa rozwinięte, „unikając jednocześnie tych niezrównoważonych wzorców konsumpcji, szczególnie w krajach uprzemysłowionych, powszechnie uznawanych za nadmiernie niebezpieczne dla środowiska […]”. ONZ „radzi” więc, że w przyszłości należy skupić się na rozwoju i promocji „technologii przyjaznych dla środowiska”, w tym odnawialnych źródeł energii. Aktualne i głośne dziś tematy m.in. stopniowego usuwania z dróg samochodów spalinowych czy ograniczenia w ilości spożywanego mięsa stanowią jedynie bieżącą „mądrość etapu” w realizacji polityki zrównoważonego rozwoju i doskonale wpisują się w ramy nakreślone już w 1992 roku. Jest to właśnie „zrównoważenie” w praktyce.

Charakterystyczna dla dokumentu jest ogólnikowość jeśli chodzi o zagadnienia społeczno-ekonomiczno-kulturowe. Eksperci ONZ rozpisują się bowiem bardzo obszernie na temat zwiększenia roli kobiet oraz tzw. „ludności rdzennych” w procesach decyzyjnych, co rzekomo ma ścisły związek z praktycznie każdą z poruszanych kwestii, z ubóstwem włącznie, i bez czego – zdaniem ONZ – niemożliwa jest skuteczna realizacja programów zawartych w Agendzie. Autorzy nie precyzują jednak w jakim zakresie to „włączanie” kobiet ma następować na poszczególnych obszarach świata. Nie do końca wiadomo też w jaki sposób rzekome „upośledzenie” kobiet (autorzy nie czynią w dokumencie rozróżnień między sytuacją kobiet np. w Europie Zachodniej a sytuacją kobiet w Afryce lub na Bliskim Wschodzie) może uniemożliwiać prowadzenie skutecznej polityki środowiskowej. Ciężko też jednoznacznie interpretować pojęcie „ludności rdzennej”. W jaki sposób Polska, która była jednym ze 178 państw głosujących za przyjęciem programu, realizuje postulat wzmocnienia roli ludności rdzennej i kto jest tą ludnością rdzenną na naszym terytorium? Goplanie? Polanie? Łemkowie? Tego typu wstawki w Agendzie 21 jednoznacznie wskazują na to, że charakter tego dokumentu nie jest naukowy, lecz ideologiczny.

W tym momencie wypada zadać pytanie odnośnie tego jaka była świadomość ówczesnych polskich decydentów, co do zawartości opisywanego dokumentu. Biorąc pod uwagę wspomniany przeze mnie wcześniej fakt, że polskie tłumaczenie pojawiło się dopiero po roku w osobnym opracowaniu, możemy się domyślać, że szczegółową wiedzą na temat zagadnień uwzględnionych w Agendzie ośrodki decyzyjne nie dysponowały. Śmiem przypuszczać, że nie jest to przypadek odosobniony i dużo mówi o jakości zarządzania naszym państwem, które doprawdy przypomina pod tym względem przysłowiowy Bantustan. Zastanawiające jest czy rządzący nadążają dziś z lekturą napisanych w językach obcych stert dokumentów unijnych. Biorąc pod uwagę zdolności językowe czołowych polskich polityków oraz ich zaplecza, szczerze w to wątpię.

W Agendzie 21 nastąpiło scalenie wielu problemów teoretycznie od siebie niezależnych i z tego też względu jest to dokument przełomowy, stanowiący podwaliny pod współczesną ideologię globalistyczną, ideologię zrównoważonego rozwoju. Zrównoważenie ma bowiem objąć już nie tylko obszar ochrony środowiska – odtąd zrównoważeniu ma zostać poddanych wiele innych obszarów ludzkiej egzystencji. Jak dziś doskonale wiemy, na tym nie zatrzymały się aspiracje ONZ w kwestii wyznaczania światu standardów „zrównoważonego rozwoju”. Logiczną konsekwencją było rozciągnięcie tego pojęcia na wszystkie obszary ludzkiej egzystencji i życia społecznego, co ostatecznie dokonało się w Agendzie 2030.

Z perspektywy czasu Agendę 21 można uznać za zbiór mglistych ogólników, z których teoretycznie wynika niewiele. Istotne jest jednak to co nastąpiło później. Co 5 lat od momentu publikacji Agendy, stopień jej realizacji był poddawany ewaluacji przy okazji różnego rodzaju zgromadzeń i spotkań. Potwierdzanie kontynuacji idei zawartych w Agendzie 21 miało miejsce na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w roku 1997 (tzw. Rio+5), podczas Szczytu Ziemi 2002 (Rio+10), czy wreszcie podczas Konferencji ds. zrównoważonego rozwoju w roku 2012 (Rio+20), kiedy to liderzy ze 180 państw zapewnili o swoim pełnym zaangażowaniu w realizację programu. Wówczas to w dokumencie pod nazwą „The Future We Want” („Przyszłość, której chcemy”) w podpunktach 14. i 15. potwierdzono kontynuację realizacji postanowień zawartych w Deklaracji Sztokholmskiej (1972) oraz Agendzie 21 (1992).

Warto też zwrócić uwagę na dwa interesujące wątki związane z publikacją Agendy 21. Podczas konferencji w Rio specjalnymi gośćmi były… nieletnie aktywistki klimatyczne, które reprezentowały kanadyjską grupę ECO (Environmental Children’s Organization), co pokazuje jedynie, że strategia wykorzystywania przez ONZ osób nieletnich do nagłaśniania kwestii klimatycznej była metodą działania już od wczesnych lat 90-tych, a nie jak mogłoby się wydawać, wraz z pojawieniem się w telewizorach pewnej rozhisteryzowanej dziewczynki ze Szwecji. Ponadto, kiedy po opublikowaniu Agendy 21 pojawiły się w przestrzeni publicznej głosy, jakoby ONZ poprzez realizowanie tego typu strategii zmierzała do ograniczenia wolności jednostki oraz prawa własności, natychmiastowo sklasyfikowano je jako… teorie spiskowe.  

Wkrótce potem, w oparciu o Agendę 21, skonstruowano nowy, obecnie obowiązujący dokument – Agendę 2030.

Więcej na temat globalizmu w innych tekstach na naszym portalu:
Mędrcy z Davos
Magowie z Czarodziejskiej Góry
Zagrożenia polskiej suwerenności. Część II: Globalizm

Wesprzyj portal
Budujmy razem miejsce dla poważnej debaty o społeczeństwie i państwie polskim
Wesprzyj